"Makoszowy": Po spotkaniu z prezydentem

Lis 24, 2016

Podczas środowej wizyty w Zabrzu prezydent Andrzej Duda rozmawiał ze związkowcami reprezentującymi załogę kopalni "Makoszowy". Spotkanie zaplanowane na kwadrans trwało ponad pół godziny. - Przekazaliśmy panu prezydentowi informację ogólną o kopalni, o stanie kopalni i o problemach związanych z dialogiem społecznym dotyczącym naszej kopalni, który praktycznie nie istnieje - relacjonuje przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" KWK "Makoszowy" Artur Banisz.

Oprócz prezydenta Dudy i dziewięcioosobowej delegacji związkowej, uczestnikami spotkania byli: podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Wojciech Kolarski, dyrektor KWK "Makoszowy" Zygmunt Mielcarek, śląski poseł Prawa i Sprawiedliwości Wojciech Szarama oraz prezydent Zabrza pani Małgorzata Mańka-Szulik.

Przedstawiciele strony społecznej sprostowali posiadane przez prezydenta informacje na temat zakładu.

- Ktoś pana prezydenta wprowadził w błąd. Usłyszeliśmy na przykład, że wydobywamy węgiel na poziomie 1200 metrów i jesteśmy jedną z najniebezpieczniejszych kopalń. To oczywiście nieprawda. "Makoszowy" jest jedną z "najpłytszych" kopalń. Podstawowy poziom to 660 metrów, a węgiel wydobywamy z poziomów między 660 a 850 - mówi Artur Banisz. - Co do bezpieczeństwa z kolei, to powiem tylko tyle, że właśnie wygraliśmy konkurs pod patronatem samego Prezydenta RP na najbezpieczniejszą kopalnię. Wręczenie nagrody ma się odbyć podczas akademii barbórkowej - dodaje.

Poruszono również kwestię braku zaangażowania resortu energii w dialog ze związkami zawodowymi KWK "Makoszowy".

- Z panem ministrem Grzegorzem Tobiszowskim, odpowiadającym za restrukturyzację górnictwa węgla kamiennego, nie możemy się spotkać od czerwca, choć słyszeliśmy jego deklaracje, że jest do naszej dyspozycji - podkreśla przewodniczący. - Prezydent był zaskoczony. Nie wiedział też nic o proponowanych przez nas rozwiązaniach, które pozwoliłyby przedłużyć funkcjonowanie zakładu, związanych z wydzieleniem zorganizowanej części przedsiębiorstwa i przejęciem go przez podmiot społeczny czyli spółdzielnię pracowniczą. Na koniec obiecał, że postara się pomóc - podsumowuje.

Przypomnijmy: porozumienie podpisane 17 stycznia 2015 roku przez przedstawicieli Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego, pracodawców oraz ówczesnego rządu zakładało, że KWK "Makoszowy" zostanie przejęta przez Spółkę Restrukturyzacji Kopalń SA, by pozbyć się "majątku nieprodukcyjnego", po czym trafi do nowego podmiotu. Przez półtora roku kolejne ekipy polityczne odpowiedzialne za przemysł wydobywczy omijały problem szerokim łukiem. Zakład pokrywał i wciąż pokrywa straty produkcyjne oraz koszty osłon socjalnych dla odchodzących pracowników ze środków uzyskiwanych w ramach pomocy publicznej. Nowy właściciel KWK "Makoszowy" musiałby zwrócić całą pomoc budżetowi państwa, bo prawo Unii Europejskiej dopuszcza wspieranie jedynie kopalń likwidowanych. Ponadto decyzja Komisji Europejskiej z 18 listopada o notyfikacji pomocy publicznej dla polskiego górnictwa przewiduje, że straty ponoszone na wydobyciu węgla przez "Makoszowy" państwo będzie mogło pokrywać tylko do końca roku 2016.