Leśniowski: Zarząd JSW? Słabeusze bez pomysłów

Wrz 27, 2016

Przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" KWK "Knurów-Szczygłowice" Ruch "Knurów" Krzysztof Leśniowski ostro skrytykował obecny Zarząd Jastrzębskiej Spółki Węglowej SA (JSW), zarzucając mu nieudolność i brak rzeczywistego zaangażowania w rozwiązywanie problemów trapiących firmę. Na celowniku szefa zakładowej "Solidarności" z "Knurowa" znalazła się między innymi przynosząca straty JSW polityka cenowa oraz zagrażająca bezpieczeństwu pracy polityka zatrudnieniowa.

Krzysztof Leśniowski podkreślił, że Spółkę ratują dziś wyłącznie działania podejmowane przez reprezentujących Skarb Państwa przedstawicieli Ministerstwa Energii.

- Udało się wynegocjować porozumienie z obligatariuszami, które zagwarantowało JSW możliwość dalszego funkcjonowania. Do rozwiązania pozostaje sprawa przyszłości kopalni "Krupiński" - i tutaj też wszyscy są zaangażowani. Trudno byłoby mi natomiast wymienić jakiekolwiek obszary, w których aktywność wykazywałby obecny Zarząd - Zarząd złożony z ludzi zarabiających po kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie - zaznaczył.

Szczególna krytyka przewodniczącego spadła na kierownictwo Jastrzębskiej Spółki Węglowej z powodu nieumiejętnie prowadzonej polityki sprzedaży wydobywanego węgla.

- Ostatnio słyszę, że węgiel koksowy jest kontraktowany po 90 dolarów, a wiadomo, że ceny rynkowe są już prawie dwa razy wyższe. To samo ze sprzedażą drobnicową węgla grubego - sąsiadująca z kopalniami "Knurów-Szczygłowice" i "Budryk" kopalnia "Sośnica" sprzedaje go po 560 złotych, a u nas można go kupić za 500 złotych. To samo zjawisko ma miejsce w przypadku innych sortymentów węgla. Ceny sprzedawanego przez nas węgla są niższe o mniej więcej kilkadziesiąt złotych. Biorąc pod uwagę ilość sprzedawanego węgla, czy to przez kopalnię "Knurów-Szczygłowice", czy to przez kopalnię "Budryk", tracimy na tym miliony złotych. Gdzie tutaj logika? - zastanawiał się szef "Solidarności" z "Knurowa". - Gdybyśmy jeszcze mieli do czynienia z jakąś akcją promocyjną, ktoś mógłby pomyśleć, że to świadome zaniżanie ceny w walce o klienta. Tak jednak nie jest. To po prostu efekt nieudolności - bo nie podejrzewam, że świadomego działania - handlowców, przede wszystkim zaś zastępcy prezesa do spraw handlu. W ten sposób nie da się prowadzić firmy! Węgiel z "Krupińskiego" jest sprzedawany do portów po 140 złotych, choć mógłby być sprzedawany odbiorcom indywidualnym po 260 złotych. Kolejna porażka. Pracownicy JSW poświęcili dwa miliardy złotych ze swoich pensji, ze swojego węgla, z "czternastki" po to, by Spółka przetrwała, a zarządzający nie potrafią sprzedać węgla po cenie rynkowej. Jestem pewien, że za kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie dałoby się znaleźć dobrych fachowców od handlu. Póki co, Spółka sporo traci i jeszcze płaci osobom, które za te straty finansowe bezpośrednio odpowiadają - stwierdził.

Innym przykładem niegospodarności jest - zdaniem Krzysztofa Leśniowskiego - pomysł sprzedaży w trybie przetargu 200 tysięcy ton węgla z kopalnianych osadników.

- Pomysł z przetargiem na osadniki, czyli ten tak zwany węgiel IV kategorii, klasy 14, jest nierozsądny. JSW dobrowolnie rezygnuje z 200 tysięcy ton węgla, który ktoś przejmie za niewielkie pieniądze, potem zmiesza z węglem innych klas i nieźle na tym zarobi, sprzedając go elektrowniom czy elektrociepłowniom. Zyski ze sprzedaży węgla wydobytego przez kopalnie JSW popłyną do zewnętrznego podmiotu. Taką politykę można odbierać wyłącznie w kategoriach świadomego lub nieświadomego działania na szkodę firmy - zaznaczył przewodniczący.

Według związkowca coraz większym problemem dla niektórych kopalń są negatywne konsekwencje prowadzonej przez Zarząd JSW polityki zatrudnieniowej i kadrowej.

- Mamy tak zwane urlopy górnicze, odejścia jednorazowe, odchodzą emeryci - wypycha się wręcz ludzi, redukując poziom zatrudnienia. Zarząd chyba jednak zapomniał, że obniżenie liczby zatrudnionych poniżej pewnego poziomu zagraża bezpieczeństwu pracy, a poza tym ogranicza możliwości wydobywcze kopalń. Jeśli w kopalni "Knurów-Szczygłowice" pod koniec roku ma pracować o 250 osób mniej niż zakładano, to ja się pytam - kto będzie pracował przy wydobyciu, przy przodkach? Nikt do tej pory nie przedstawił żadnego pomysłu. Przeprowadzenie przetargu na zaangażowanie firmy zewnętrznej potrwałoby pewnie pół roku, a czasu nie mamy. Ludzie z Jastrzębia pracować tutaj nie będą... Nikt Zarządowi nie broni tworzenia kolejnych schematów organizacyjnych, ale niech one mają odniesienie do rzeczywistej sytuacji w kopalniach - zaapelował przewodniczący. - Nie wiem, skąd się bierze zamiłowanie zarządzających Jastrzębską Spółką Węglową do utrzymywania osób "pełniących obowiązki" na rozmaitych stanowiskach kierowniczych nawet przez pół roku. Tymczasowość z pewnością nikogo nie motywuje do wydajniejszej pracy, wręcz przeciwnie - pracownik ma świadomość, że w każdej chwili może zostać swojej funkcji pozbawiony - zauważył lider "Solidarności" z ruchu "Knurów".

Niekorzystnym zjawiskiem jest też brak dostępu do rzetelnej informacji na temat sytuacji Spółki.

- Miesięcznik firmowy ocieka propagandą sukcesu. Nikt nie mówi, że gigantyczne zobowiązania zostały rozłożone na raty i będą nas obciążać przez kolejne lata. Nikt nie mówi, że poprzedni Zarząd doprowadził JSW na skraj upadłości. Nie zdziwiłbym się, gdyby ktoś, kto traktuje te wszystkie artykuły z Jastrzębskiego Węgla poważnie, w pewnym momencie zażądał znaczących podwyżek płac czy jakichś innych świadczeń. Ci, którzy dzisiaj przekazują ludziom nieprawdziwą informację, powinni się liczyć z tym, że nieprawdziwa informacja rodzi niewłaściwe wnioski - ocenił Krzysztof Leśniowski.

Podsumowując swoją obszerną wypowiedź, przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" KWK "Knurów-Szczygłowice" Ruch "Knurów" raz jeszcze wskazał na nieskuteczność członków obecnego Zarządu Jastrzębskiej Spółki Węglowej.

- Podobno wiceprezes do spraw pracy JSW nie ma wpływu ani na pracę, czyli schemat organizacyjny, ani na płace, a w jego gestii pozostaje już tylko zarządzanie funduszem socjalnym. Tylko dlaczego jest kolejną osobą, której JSW płaci dziesiątki tysięcy złotych miesięcznie? Gdyby nie rząd - ten, który dzisiaj jest - i gdyby nie ci ministrowie, nie mielibyśmy załatwionej sprawy z obligatariuszami, nie mielibyśmy dofinansowania do różnego rodzaju inwestycji, na przykład modernizacji przeróbki w KWK "Knurów-Szczygłowice" i KWK "Budryk", nie mielibyśmy też pieniędzy ze sprzedaży majątku JSW innym podmiotom państwowym. Wygląda na to, że nasz Zarząd, Zarząd tworzony przez słabeuszy bez pomysłów, jest całkowicie zbędny, bo wszystkie kluczowe sprawy i tak załatwia kto inny - skomentował.