Tauron Wydobycie: Nowy szyb na dziesiątki lat

Kwi 25, 2016

4 kwietnia Zarząd Tauron Wydobycie SA ogłosił przetarg nieograniczony na realizację pierwszego etapu budowy szybu "Grzegorz" wraz z infrastrukturą powierzchniową. Inwestycja ma duże znaczenie zwłaszcza dla Zakładu Górniczego "Sobieski" (według publikowanych szacunków dostęp do nowych złóż węgla wydłuży jego funkcjonowanie nawet o 50 lat), ale nie tylko, bo w przyszłości z szybu mógłby również korzystać współtworzący Spółkę Zakład Górniczy "Janina".

Budowę szybu o funkcjach wentylacyjno-wdechowej i materiałowo-zjazdowej w bezpośrednim sąsiedztwie południowej granicy obszaru górniczego ZG "Sobieski" podzielono na trzy etapy: pierwszy obejmuje uzyskanie funkcjonalności wentylacyjno-wdechowej, drugi - uzyskanie funkcjonalności materiałowo-zjazdowej, trzeci - docelowe zagospodarowanie placu szybowego.

Termin składania ofert upływa 30 września. Wykonanie zamówienia powinno nastąpić w ciągu 60 miesięcy od daty protokolarnego przekazania terenu robót. Tauron Wydobycie SA deklaruje przekazanie terenu robót wykonawcy pierwszego etapu prac w czwartym kwartale 2017 r., jeśli natomiast umowa zostanie zawarta po 31 grudnia 2017 r. - niezwłocznie po zawarciu umowy.

Przewodniczący Zakładowej Organizacji Koordynacyjnej (ZOK) NSZZ "Solidarność" Tauron Wydobycie SA Waldemar Sopata z zadowoleniem przyjął decyzję Zarządu o ogłoszeniu przetargu, podkreślając przy tym, że budowa nowego szybu jest dziś dla ZG "Sobieski" koniecznością.

- Złoża, do których mamy dostęp, powoli się sczerpują. Nadszedł moment, gdy po 18 latach funkcjonowania w strukturze takiej jak Tauron Wydobycie, a wcześniej Południowy Koncern Węglowy, daje o sobie znać brak odpowiednich inwestycji, których dzisiaj bezwzględnie potrzebujemy, żeby na wydobytym węglu nadal zarabiać - mówi.

Wymienia też szereg innych korzyści, jakie budowa szybu przyniesie jaworznickiej kopalni.

- Po pierwsze - załoga zjeżdżałaby na dół w pobliżu miejsca, gdzie byłaby prowadzona eksploatacja. Dzisiaj te odległości są duże. Dojazd wymaga czasu i znacząco obniża wydajność pracy. Po drugie - przewietrzanie i utrzymywanie odpowiednich warunków na dole stałoby się łatwiejsze. Zlikwidowalibyśmy również tak zwane podpoziomy, gdzie samo przebywanie, a tym bardziej wykonywanie jakichkolwiek prac jest - łagodnie mówiąc - mało komfortowe. Po trzecie zaś - praca urządzeń pod ziemią byłaby o wiele bardziej stabilna, co w tej chwili wygląda różnie i ma związek z tym, że teraz sieć elektryczna ciągnie się kilometrami. Na takich dystansach powstają duże spadki napięcia, więc czujniki "wybijają" i wyłączają urządzenia. Tego wszystkiego dałoby się uniknąć - twierdzi.

Zdaniem szefa ZOK samo ogłoszenie przetargu niczego jeszcze nie rozstrzyga, ale stanowi dobry prognostyk na przyszłość, zwłaszcza w kontekście zagrożeń płynących z nowelizowanej ustawy o zamówieniach publicznych.

- Gdyby nie uruchomiono procedury przetargowej teraz, śmiem twierdzić, że ta inwestycja nigdy by się nie rozpoczęła. Wejście w życie znowelizowanej, zgodnej z przepisami Unii Europejskiej ustawy o zamówieniach publicznych spowodowałoby konieczność sporządzenia nowej specyfikacji istotnych warunków zamówienia. Wszystko przesunęłoby się o wiele miesięcy, co groziłoby wygaśnięciem pozwoleń na budowę. Wszystkie te czynniki w najlepszym wypadku opóźniłyby rozpisanie przetargu, w najgorszym zaś - spowodowały rezygnację spółki Tauron Wydobycie z powtórnego ogłaszania przetargu - uważa Waldemar Sopata. - Dla zakładu i pracowników to byłby prawdziwy dramat, którego - miejmy nadzieję - udało nam się uniknąć - podsumowuje.