Bienek: Grożą nam problemy o zbliżonej skali

Wrz 17, 2015

Nieudolnie prowadzony proces tworzenia tak zwanej "nowej" Kompanii Węglowej, przeciągająca się sprawa sprzedaży należącej do Spółki Restrukturyzacji Kopalń SA kopalni "Brzeszcze" i dramatyczna sytuacja Jastrzębskiej Spółki Węglowej SA, którą "rzutem na taśmę" udało się uratować przed upadłością - te trzy tematy dominowały w ostatnich doniesieniach medialnych z branży wydobywczej. Tymczasem sytuacja Katowickiego Holdingu Węglowego SA (KHW) też jest niepewna, a obawy załóg - coraz większe.

20 lutego br. przedstawiciele niemal wszystkich organizacji związkowych działających w KHW podpisali się pod porozumieniem dotyczącym zakresu, zasad i sposobu realizacji Programu Naprawczego KHW SA. Program zakłada szeroko pojętą restrukturyzację Spółki: obejmuje kwestie techniczno-organizacyjne, zatrudnieniowe, majątkowo-kapitałowe i finansowe. Co istotne, jest systematycznie wprowadzany w życie. Jak poinformował prezes Holdingu Zygmunt Łukaszczyk, w ciągu ostatnich 7 miesięcy stan załogi KHW zmniejszył się o około 10 procent (m.in. dzięki przekazaniu części KWK "Mysłowice-Wesoła" Ruch "Mysłowice" i KWK "Murcki-Staszic" Ruch "Boże Dary" do Spółki Restrukturyzacji Kopalń SA).

- Mamy konsekwentnie prowadzony proces Programu Naprawczego, ale on był stworzony w realiach i założeniach stycznia-lutego tego roku. Za pierwsze 4 miesiące tego roku mieliśmy wynik dodatni. W maju-czerwcu został "popsuty" ceną węgla oferowaną na polskim rynku, stąd wynik za półrocze - minus 109 milionów złotych. Jeżeli nam tych elementów procesu naprawczego nie zburzy znowu jakiś gwałtowny spadek ceny, to powinniśmy przejść spokojnie przez ten i początek następnego roku - stwierdził.

Górnicy nie podzielają jednak urzędowego optymizmu prezesa, bo widzą, co się dzieje w pozostałych spółkach węglowych, gdzie też zapewniano pracowników o trudnej, acz stabilnej sytuacji. Napiętą atmosferę można było odczuć podczas przeprowadzonych kilka dni temu przez związkowców masówek informacyjnych dla załóg kopalń KHW.

- Na masówkach mówiliśmy pracownikom o sytuacji całego górnictwa, mówiliśmy o sytuacji Katowickiego Holdingu Węglowego i mówiliśmy o tym, co nas może czekać. Dla nas podstawowym problemem jest w tej chwili kwestia utrzymania płynności finansowej KHW - podkreśla wiceprzewodniczący Zakładowej Organizacji Koordynacyjnej NSZZ "Solidarność" KHW SA Piotr Bienek.

Jego zdaniem problemy Holdingu są przez rządzących marginalizowane bądź całkowicie pomijane.

- Póki co, wszyscy mówią o Kompanii czy Jastrzębskiej Spółce Węglowej, bo tam jest rzeczywiście bardzo źle. Liczymy na to, że program restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego, zgodnie ze swoją nazwą, obejmie jednak całe górnictwo, czyli wszystkie spółki węglowe - również naszą. Grożą nam przecież problemy o zbliżonej skali, jeśli nie większe - uważa wiceprzewodniczący.

Zwraca uwagę, że politycy generalnie lekceważą problemy sektora. Interesują się nimi tylko wtedy, gdy dochodzi do górniczych protestów.

- Z ubolewaniem stwierdzam, że nikt z nadzorujących branżę na poziomie ministerialnym nie ma wizji, co z tym górnictwem zrobić. Doraźnie "gasi się" różne ogniska zapalne, choć wszyscy widzą, że tych ognisk jest coraz więcej i wkrótce możemy mieć wielki pożar, czyli upadek pojedynczych firm, a potem całego przemysłu wydobywczego w Polsce - przestrzega Piotr Bienek.

Wicelider holdingowej "Solidarności" opowiada się za realizacją dyskutowanego od lat pomysłu powołania jednej spółki węglowej. Taki podmiot mogłyby utworzyć wszystkie kopalnie należące do Skarbu Państwa, których podstawowym produktem jest węgiel energetyczny, co pozwoliłoby wyeliminować element wewnętrznej konkurencji pomiędzy państwowymi spółkami węglowymi.

- Od lat w Polsce konkurują ze sobą spółki węglowe należące do tego samego właściciela, co nie jest sytuacją normalną. Dzisiaj, wobec olbrzymich spadków cen węgla na światowych rynkach, utrzymywanie tego stanu rzeczy jeszcze bardziej dobija te firmy. Po stworzeniu jednej, dużej spółki węglowej, należałoby ją powiązać z państwową energetyką i wtedy będzie to miało jakikolwiek sens. Teraz sami sobie szkodzimy, na czym korzystają głównie węglowi potentaci z zagranicy - ocenia.