Szydło: Polski węgiel potrzebuje jasnych perspektyw

Sie 28, 2015

- Opracowujemy plan awaryjny na wypadek sytuacji kryzysowej na Śląsku. (...) Obawiam się bowiem nagromadzenia problemów z uwagi na opieszałość obecnej ekipy rządzącej. Minęło już ponad siedem miesięcy od podpisania porozumień ze stroną społeczną, a większość spraw, które miały zostać rozwiązane, nie została nawet ruszona - mówi kandydatka Prawa i Sprawiedliwości (PiS) na premiera i posłanka tej partii pani Beata Szydło w rozmowie z Solidarnością Górniczą. Polecamy lekturę tego wywiadu.

 

* * *

 

Solidarność Górnicza: - Wyobraźmy sobie, że jesteśmy po wyborach parlamentarnych, które - zgodnie ze wszystkimi sondażami - wygrywa Prawo i Sprawiedliwość, a Pani - zgodnie z zapowiedziami - obejmuje urząd premiera. I wyobraźmy sobie dalej, że wkrótce potem dochodzą sygnały ze Śląska, że spółki węglowe nie mają już z czego płacić wynagrodzeń swoim pracownikom. Jest Pani przygotowana na taki scenariusz?

Beata Szydło, posłanka i kandydatka PiS na premiera: - Tak. Jestem na to przygotowana, szczególnie po informacjach medialnych mówiących o tym, że poprzednia ekipa Kancelarii Prezydenta doszczętnie wyczyściła tegoroczny budżet Kancelarii. To oczywiście nie ta skala problemu, jaką mamy w przypadku górnictwa, ale wskazuje dość jednoznacznie na mechanizm postępowania osób z kręgu obecnej władzy. Mając to na uwadze, opracowujemy plan awaryjny na wypadek sytuacji kryzysowej na Śląsku. Chciałabym jednak podkreślić, że to nie jest tylko kwestia pieniędzy na wypłaty, ale także strategicznych decyzji określających przyszłość branży górniczej. Obawiam się bowiem nagromadzenia problemów z uwagi na opieszałość obecnej ekipy rządzącej. Minęło już ponad siedem miesięcy od podpisania porozumień ze stroną społeczną, a większość spraw, które miały zostać rozwiązane, nie została nawet ruszona. Musimy zatem, jeśli oczywiście wygramy wybory parlamentarne, dokonać bilansu otwarcia. Z oficjalnych informacji, jakich dostarczają nam przedstawiciele rządu - choćby poprzez zapytania poselskie - wiemy bardzo niewiele, na ogół tyle, że sytuacja branży jest pod kontrolą. Ale ciężko wierzyć w te deklaracje. Znacznie więcej dowiadujemy się od strony społecznej, a są to wieści bardzo niepokojące. Działania właściciela ograniczają się do ruchów pozorowanych i kadrowych, które w żaden sposób nie przyczyniają się do poprawy sytuacji, wręcz przeciwnie - rozmywają jedynie kwestię odpowiedzialności. Niestety, tego co istotne dla branży nie dostrzegamy, jak choćby wzrostu sprzedaży węgla, inwestycji, czy poprawy efektywności zarządzania branżą.

SG: - Będzie Pani w stanie podstawić dla tego tonącego statku solidny holownik, który dociągnie go do brzegu?

BS: - Cieszę się, że wspólnie ze stroną społeczną udało nam się już rozpocząć wspólne prace nad strategią dla górnictwa. Prace prowadzi zespół roboczy, który wkrótce przedstawi konkretne rozwiązania. Myślę - ba, jestem pewna - że podczas tegorocznej Barbórki środowisko górnicze bardziej od orderów, które oczywiście za trudną pracę się należą, będzie oczekiwać od nas dobrej, wieloletniej strategii rozwoju polskiego górnictwa. Chcę, żeby był to rzeczowy dokument, pozbawiony zbędnych ogólników, który będzie można od razu realizować, z pożytkiem dla branży górniczej. Kluczem muszą być tutaj zmiany systemowe i organizacyjne, zdecydowanie lepsze niż te, które proponuje rząd Ewy Kopacz, polegające na dość karkołomnym tworzeniu "nowej" Kompanii Węglowej. Uważam, że właściwym kierunkiem jest powiązanie górnictwa z energetyką, ale nie na zasadzie "łapanki", tak jak to robi obecny rząd. Na tych powiązaniach musi zyskać jedna i druga strona. Pracujemy nad optymalnymi rozwiązaniami. Nieprzypadkowo zaproponowaliśmy powołanie Ministerstwa Energetyki, bo sektor paliwowo-energetyczny jest w naszym kraju traktowany - niestety - po macoszemu. Kompetencje wobec tego sektora są rozsiane po kilku resortach, podczas gdy my uważamy, że niezbędny jest jeden ośrodek decyzyjno-kompetencyjny, w którym zapadałyby kluczowe dla branży decyzje, zwłaszcza w tych przełomowych dla energetyki czasach. Bezpieczeństwo energetyczne państwa to jeden z fundamentalnych obszarów realizacji polskiej racji stanu, tymczasem dzisiejszy obóz władzy w sprawach branży węglowej zachowuje się tak, jakby podcinał gałąź, na której siedzi cały naród.

SG: - Na czym Pani zdaniem powinna opierać się strategia dla górnictwa?

BS: - Ten dokument musi przede wszystkim pokazywać jasne perspektywy dla branży. Dziś sektor wydobywczy jest z dnia na dzień zaskakiwany pomysłami, które następnego dnia przestają być aktualne. To zaskakiwanie rzekomo genialnymi pomysłami staje się wręcz patologiczne i świadczy nie o jakości zarządzania państwem, tylko o niebezpiecznej bylejakości. My chcemy wyznaczyć kierunek, którego będziemy się ściśle i konsekwentnie trzymać, co też uwiarygodni górnictwo w oczach jego partnerów. Musimy oczywiście budować "miks energetyczny", w którym znajdzie się miejsce nie tylko dla węgla, ale i dla odnawialnych źródeł energii. Jednocześnie trzeba dywersyfikować źródła energii. Niemniej, nie ulega dla mnie wątpliwości, że przez najbliższych kilka dekad strategicznym źródłem dla Polski są krajowe zasoby węgla kamiennego i brunatnego. I to należy jasno wyartykułować w tej strategii, także po to, by dać jasny sygnał branży energetycznej, w jakie źródła energii należy inwestować. W tym strategicznym dokumencie należy się także odnieść do problemu importu taniego węgla, głównie zza wschodniej granicy. Musimy znaleźć sposób, by import ten ograniczyć, bo on niszczy nasze miejsca pracy. W strategii powinny się również znaleźć rozwiązania dotyczące problemu obciążeń podatkowych sektora górniczego, które - w moim mniemaniu - są stanowczo za wysokie, szczególnie gdy popatrzymy na subwencje i zwolnienia podatkowe dla zagranicznych inwestorów, którzy nie zawsze tworzą trwałe i wartościowe miejsca pracy. A patrząc na obciążenia podatkowe polskiego węgla, warto zapytać, czy węgiel z importu jest równie mocno obciążony podatkami w miejscu jego produkcji? Uważam, że politykę fiskalną wobec polskiego węgla należy zrewidować, zwłaszcza na czas kryzysu. A skoro wspomniałam o imporcie węgla do Polski, to my musimy także wzmocnić eksport naszego węgla.

SG: - W dniu Barbórki ogłosi Pani strategię dla górnictwa, a kilka dni później, podczas szczytu klimatycznego w Paryżu, będzie się Pani musiała z niej pewnie tłumaczyć przed zachodnimi przywódcami dążącymi do dekarbonizacji światowej gospodarki...

BS: - Nic podobnego. Na pierwszej konwencji programowej Prawa i Sprawiedliwości nieprzypadkowo zacytowałam jednego z wiceministrów gospodarki obecnego rządu, który powiedział: "jadę do Paryża, żeby się przysłuchać, a jak wrócę, będę myślał o strategii". Otóż chcę jasno zakomunikować, że nigdy nie będziemy równoprawnym partnerem dla europejskich potęg, jeśli będzie u nas pokutował taki właśnie sposób myślenia. Będziemy jedynie pariasem Europy, który ślepo wykonuje czyjąś wolę. Jeśli dana mi będzie możliwość tworzenia rządu, pojadę do Paryża z własną strategią energetyczną. Będę domagać się tego, by polskie interesy, w tym interesy polskiego górnictwa, zostały poszanowane przez zachodnich partnerów. Liczę tu na wsparcie pana prezydenta Andrzeja Dudy, jak i na wsparcie pana przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska. Oczywiście, jako Polska musimy także przyjmować na siebie określone zobowiązania międzynarodowe, ale dyskutujmy nad ich wymiarem, a nie siedźmy cicho i przytakujmy. Za rządów Platformy Obywatelskiej Polska przyjęła bardzo niebezpieczną politykę - wciąż będąc krajem "na dorobku" względem państw tak zwanej starej Unii, zaczęliśmy dość bezrefleksyjnie i bezkrytycznie przyjmować na siebie poważne zobowiązania, które w konsekwencji mogą trwale podcinać nasz rozwój i wzrost gospodarczy. Myślę tu między innymi o Pakiecie Klimatycznym, czy właśnie projekcie "dekarbonizacji" Europy. To, co leży w interesie zamożniejszych krajów Unii, nie zawsze leży w interesie Polski i trzeba umieć oraz chcieć wyciągać z tego wnioski.

SG: - Nie wydaje się Pani, że dobry klimat dla polskiego węgla trzeba także stworzyć w naszym kraju?

BS: - Owszem, gdyż dostrzegam czarny PR, z jakim spotyka się w Polsce górnictwo i węgiel. Ryszard Petru ze swoim ugrupowaniem, które jest klonem Platformy Obywatelskiej, już rozpoczął kampanię przeciw górnictwu i węglowi, zarzucając Prawu i Sprawiedliwości, że my bronimy węgla, podczas gdy oni, czyli rzekomo ta nowoczesna Polska, są za rozwojem czystej energii. Czekać, aż do tej kampanii przystąpi sama Platforma Obywatelska, która na razie kalkuluje, co jej się bardziej opłaca - grać na zwłokę w sprawach węgla i górnictwa, łudzić wszystkich, że działają na rzecz branży węglowej czy po prostu uderzyć w środowisko górnicze. Platforma Obywatelska ma wokół spraw węgla i górnictwa rozpisaną grę polityczną. Jej politycy nie patrzą na sprawy branży węglowej przez pryzmat interesów państwa polskiego, tylko przez pryzmat efektu wyborczego. Dlatego nie wierzę w żadne zapewnienia rządu Ewy Kopacz.

SG: - A Pani co oferuje w zamian?

BS: - Myślimy poważnie o rozwoju polskiego górnictwa, zatem musimy zmienić nastawienie do tej branży. Musimy porzucić myślenie, że jest to branża, która się zwija i ma perspektywy co najwyżej na najbliższe 20 lat i to tylko w przypadku wybranych kopalń. Jeżeli weźmiemy pod uwagę możliwość rozwoju całego sektora nowoczesnych technologii funkcjonujących wokół górnictwa, to wówczas na przyszłość sektora wydobywczego możemy spojrzeć znacznie szerzej. Musimy na górnictwo spoglądać nie tylko w kontekście bezpieczeństwa energetycznego, ale także jako stymulatora rozwoju gospodarczego, tworzenia nowych miejsc pracy i podnoszenia konkurencyjności polskiej gospodarki. Jeżeli tak chcemy widzieć polskie górnictwo, to musimy także myśleć o zmianie pokoleniowej w polskim górnictwie, a tutaj - niestety - pojawia się problem kształcenia kadr dla kopalń. Młodzież, której zagwarantowano pracę w kopalniach, ma dziś poważne kłopoty, bo nie respektuje się podjętych zobowiązań wobec niej zobowiązań. Kilka lat temu popełniono już podobny błąd, który mścił się później na polskim górnictwie w postaci tak zwanej luki pokoleniowej. Uważam, że zobowiązania wobec tych młodych ludzi powinny zostać zrealizowane, bo ich realizacja jest tak naprawdę w interesie samych kopalń. Powiem więcej, należy zatroszczyć się o szkolnictwo górnicze, które będzie na wysokim poziomie, bo bez niego nie będzie nowoczesnego górnictwa, na którym nam zależy.

SG: - Ale żeby tak się stało, żeby górnictwo mogło się rozwijać, potrzeba kapitału, którego z rynku nie sposób pozyskać. Niestety, nie ma dziś żadnej instytucji finansowej, która chciałaby górnictwu pożyczyć pieniądze.

BS: - Dzieje się tak, ponieważ mało kto dziś wierzy w ten biznes, w to, że może być on efektywny. Ja mam przekonanie, że to może być dobry biznes, ale też nie mogę spoglądać na ten przemysł wyłącznie z wąskiej perspektywy ekonomicznej. Należy na niego patrzeć znacznie szerzej, jak na system naczyń połączonych. Górnictwo tworzy miejsca pracy nie tylko w samej branży górniczej, ale także szeroko poza nią, w skali całego kraju. Dlatego uważam, że naszego państwa nie stać dziś na upadek tej branży, gdyż konsekwencje tego byłyby dalekosiężne. Można oczywiście pokazywać fantastycznie rozwijające się Katowice jako przykład udanych przeobrażeń gospodarczych, ale wystarczy się pojechać na obrzeża śląskiej aglomeracji, żeby zobaczyć, jakie piętno na wielu gminach górniczych pozostawiła nieumiejętnie prowadzona restrukturyzacja. Uważam zatem, że państwo musi się zaangażować w pomoc dla górnictwa, przynajmniej w pierwszej fazie wychodzenia z kryzysu. To nie musi być pomoc wyłącznie w postaci subwencji, ale także zwolnień podatkowych, o czym wspominałam już wcześniej.

SG: - A czy aby nie kłania się tutaj kwestia niedozwolonej pomocy publicznej, w świetle unijnych przepisów?

BS: - Na hasło "niedozwolonej pomocy publicznej" dosyć często powołują się ministrowie obecnej ekipy rządowej, bo w ten sposób najłatwiej się wykręcić od rozwiązywania problemów górnictwa. To są te słynne już platformerskie zaklęcia: "nie da się", "nie można", "nie pozwalają". Ja uważam, że należy rozmawiać z urzędnikami z Brukseli i przekonywać ich do swoich racji, a nawet bronić swoich interesów. Niemcy, Francuzi czy Brytyjczycy niespecjalnie przejmują się kwestią niedozwolonej pomocy publicznej, gdy w grę wchodzi ich interes narodowy. Kiedy był kryzys, nie bali się właśnie poprzez pomoc publiczną ratować swoje banki, przemysł motoryzacyjny czy stoczniowy. Polski rząd musi dokładnie w ten sam sposób postępować. Nie zwalnia to, rzecz jasna, górnictwa z dbałości o rachunek ekonomiczny. Nie twierdzę, że górnictwo nie wymaga zmian - wymaga, bo w kopalniach występuje sporo patologii i niedociągnięć, zwłaszcza w sferze zarządzania, na co wskazują sami związkowcy i z czym będziemy musieli się uporać. Jednocześnie nie wyobrażam sobie, by pod płaszczykiem działań restrukturyzacyjnych ludzie z dnia na dzień mieli tracić pracę, bo jakiemuś inwestorowi nie zgadzają się słupki w arkuszu kalkulacyjnym.

SG: - Czy po rządach Prawa i Sprawiedliwości powinniśmy się spodziewać jakichś niespodzianek personalnych? Środowisko górnicze wciąż ma w pamięci rządy wiceministra gospodarki Pawła Poncyljusza, których raczej nikt dobrze nie wspomina...

BS: - (uśmiech) Myślę, że wiceminister Poncyljusz był dobrą nauką nie tylko dla środowiska górniczego, ale także dla Prawa i Sprawiedliwości, że nie należy powierzać stanowisk osobom, które niekoniecznie znają się na podległych im sprawach. Postawimy na ludzi odpowiedzialnych. To muszą być ludzie, którzy znają tę branżę, mają na nią pomysł i są zdeterminowani, by go realizować, ale z poszanowaniem strony społecznej. Nie twierdzę, że jak usiądziemy do stołu, to będą to wyłącznie łatwe i przyjemne rozmowy. Zapewne będą te rozmowy nieraz trudne, ale musimy rozmawiać tak długo, aż znajdziemy wspólny język.

SG: - Dziękujemy za rozmowę.

 

rozmawiali: Krzysztof Leśniowski i Jacek Srokowski