Publicystyka: Bank żąda od JSW 200 mln zł

Sie 17, 2015

ING Bank Śląski, który rok temu wykupił obligacje Jastrzębskiej Spółki Węglowej SA (JSW) o wartości bez odsetek wynoszącej 200 milionów złotych, zażądał od JSW wcześniejszego wykupu obligacji. Emisja papierów miała pomóc Spółce w zdobyciu środków na zakup KWK "Knurów-Szczygłowice". Teraz JSW ma problem. Do sprawy odniosła się Zakładowa Organizacja Koordynacyjna NSZZ "Solidarność" Jastrzębskiej Spółki Węglowej SA. Związkowy komentarz publikujemy w całości.

 

* * *

 

Jeszcze kilka tygodni temu odpowiedzialny za górnictwo wiceminister skarbu Wojciech Kowalczyk twierdził, że sytuacja Jastrzębskiej Spółki Węglowej SA - jeśli chodzi o płynność finansową - jest trudna, ale pod kontrolą. Wtedy to władze JSW sygnalizowały, że szukają środków, aby nie mieć problemów z płynnością w czwartym kwartale.

Sytuacja może się jednak znacznie pogorszyć, gdyż ING Bank Śląski, który w 2014 roku wykupił obligacje Jastrzębskiej Spółki Węglowej o wartości bez odsetek wynoszącej 200 mln zł, wysłał pismo z żądaniem wcześniejszego wykupu obligacji. Emisja papierów dłużnych JSW miała pomóc w zdobyciu środków na zakup kopalni "Knurów-Szczygłowice" od Kompanii Węglowej SA (którą ratowano przed upadkiem) za kwotę 1,49 miliarda zł. ING Bank Śląski był jedną z tych instytucji, które w ubiegłym roku objęły znaczącą emisję obligacji JSW, a przypomnijmy, że Spółka wyemitowała papiery o wartości 700 mln zł i 163,75 mln dolarów - czyli licząc razem, bez odsetek, za około 1,33 mld zł. Terminy wykupu obligacji ustalono na 22-77 miesięcy, ale dodano warunek, że jeżeli JSW do 30 lipca 2015 roku nie przeprowadzi emisji obligacji na "międzynarodowych rynkach kapitałowych", to banki otrzymają prawo żądania wcześniejszego wykupu papierów wartościowych.

Emisji nie przeprowadzono, a Zarząd JSW unika zabrania głosu odnoście ostatnich wydarzeń. Jednakże w przypadku, gdy negocjacje z bankami zakończą się niepowodzeniem, Jastrzębskiej Spółce Węglowej grozi upadłość. W tej sytuacji zeszłoroczne zmuszenie Spółki przez polski rząd do kupna KWK "Knurów-Szczygłowice" może się dla niej stać przysłowiowym "gwoździem do trumny", co zresztą wcześniej prognozowali niektórzy analitycy i inwestorzy. Przytoczmy tu, za Polską Agencją Prasową, kilka przykładów wypowiedzi znanych analityków: "Wydaje się, że 1,5 mld zł to zdecydowanie zbyt wygórowana cena za kopalnię" (Marcin Gątarz, analityk UniCredit); "Ciężko powiedzieć, żeby cena wynegocjowana przez JSW była atrakcyjna. Wcześniej mówiło się na rynku, że potencjalna cena za kopalnię »Knurów-Szczygłowice« wyniesie około 1 mld zł. (...). Transakcja dochodzi do skutku w najgorszym możliwym momencie (...). Ograniczenie płynności spółki w tak trudnym otoczeniu rynkowym nie wydaje mi się słuszną decyzją" (Maciej Hebda, analityk BESI); "Analitycy byli zgodni, że w krótkim okresie transakcja ta znacznie pogorszy i tak już niełatwą sytuację JSW" (Anna Pełka, PAP). W konsekwencji między innymi tych właśnie decyzji większościowego właściciela doszło do paradoksalnej sytuacji: dzisiaj giełdowa wycena firmy jest niższa od kwoty, jaką rok temu ta sama firma zapłaciła za jedną kopalnię. Przypomnijmy, że w listopadzie 2014 roku, pomimo szeregu spotkań z potencjalnymi inwestorami, nawet w USA, Zarząd nie zdołał uruchomić emisji euroobligacji. Wskazywano wtedy na ewidentne błędy w przygotowanej ofercie i uzasadnioną nieufność inwestorów.

- Decyzjami właściciela JSW została przed kilku laty przymuszona do wykupienia długów Koksowni "Przyjaźń", które potem zostały zamienione na akcje JSW. Następnie tymi samymi decyzjami właścicielskimi została przymuszona do zakupienia od Skarbu Państwa akcji Wałbrzyskich Zakładów Koksowniczych "Victoria" (...). Dziś JSW musi ratować się kredytami i papierami dłużnymi na inwestycje i akwizycje, podczas gdy Skarb Państwa przejął jej zyski, płacąc pieniędzmi JSW za zadłużone za sprawą nieporadności i niekompetencji państwowe spółki. Jeżeli dodamy do tego fakt, że środki z upublicznienia JSW też zasiliły Skarb Państwa (ponad 5 mld zł), to można jednoznacznie stwierdzić, że obecne kłopoty JSW są konsekwencją polityki państwa wobec tej spółki (...). Jakby tego było mało, w samej JSW nałożyły się skutki prawodawstwa, które paraliżuje inwestycje poprzez szczególną rolę w procesie inwestycyjnym partnerów samorządowych (np. blokada inwestycji w polu "Żory", która to w znaczący sposób ograniczyła dostęp do złóż najdroższego węgla typu "hard" od strony "Boryni") - powiedział Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki, w wywiadzie udzielonym portalowi Wirtualny Nowy Przemysł.

Zresztą panu Markowskiemu, aktualnie prezesowi Silesian Coal, która to firma właśnie zrealizowała działania związane z koncesją na badanie złoża "Żory-Suszec 1", trudna sytuacja JSW może być na rękę. Wydobycie węgla z tego pola miałoby się rozpocząć trzy lata od uzyskania koncesji, przy założeniu, że dostępna dla projektu będzie część infrastruktury KWK "Krupiński". Wygląda na to, że niemieckiej firmie giełdowej HMS, której spółką-córką jest Silesian Coal, może zależeć nie tylko na przejęciu kopalni "Krupiński", ale także kopalni "Budryk". Chodzą słuchy, że szef Rady Nadzorczej tej firmy odwiedzi obie kopalnie już pod koniec sierpnia. Można odnieść wrażenie, że bardzo wpływowym środowiskom w naszym kraju zależy na osłabieniu JSW i dalszych spadkach jej wartości.

Wracając do kwestii zakupu "Knurowa-Szczygłowic", w oświadczeniu z 27 czerwca 2014 roku (którego treść przypominamy pod artykułem) przedstawiciele zarządów JSW SA i Kompanii Węglowej SA informowali pracowników, że w związku z przejęciem kopalni "Knurów-Szczygłowice" nie będzie zmian w warunkach pracy, płacy i przekwalifikowania zarówno przejmowanych, jak i obecnych pracowników JSW. Gwarancje te nie zostały dotrzymane, a twierdzenia, że działania zarządów nie spowodują żadnych zagrożeń dla pracowników, okazały się zwykłym kłamstwem.

Związki zawodowe niejednokrotnie wskazywały właścicielowi, że w JSW dzieje się źle i to nie tylko z powodu pogarszających się warunków rynkowych czy wydrenowania ze Spółki wszelkich rezerw finansowych. Fatalne zarządzanie przez poprzedni Zarząd i dyrekcje niektórych kopalń doprowadziło do poważnego ograniczenia wydobycia, szczególnie osiągającego najwyższe ceny węgla typu "hard". Brak jakichkolwiek decyzji właściciela, w tym decyzji personalnych, m.in. wobec nieudolnego prezesa Zagórowskiego, doprowadził do otwartego konfliktu pracodawcy z załogą, co zakończyło się strajkiem. Sytuacja zaczęła się poprawiać po dymisji trzech członków Zarządu. Żadnemu z nich zresztą nie stała się krzywda: Czornik i Zagórowski wylądowali w firmie Tauron, która jest firmą z większościowym udziałem Skarbu Państwa, a Borecki - z zarzutami korupcyjnymi - na ciepłej posadzie w firmie BudWag, świadczącej usługi na rzecz JSW, którą kieruje pan Szynol. Niestety, wygląda na to, że w górnictwie nic się nie zmienia i dalej rządzi ten sam "kolesiowy układ", co źle wróży przyszłości przemysłu węglowego w Polsce. Osoby rządzące nie dostrzegają wagi problemu, który może doprowadzić do upadłości naszej Spółki, a minister gospodarki, który do niedawna zarządzał górnictwem w imieniu Skarbu Państwa, wciąż ma doskonałe samopoczucie. Nie wiemy, czy jakiekolwiek i przez kogokolwiek dane gwarancje są realne - czy będą realizowane, czy też jest to tylko część gry na czas, która ma przynieść chwilowy spokój. Można odnieść wrażenie, że przedstawiciele niektórych organizacji związkowych działających w naszej Spółce także nie widzą żadnych zagrożeń.

Nie zmienia to jednak faktu, że sytuacja Jastrzębskiej Spółki Węglowej SA staje się coraz bardziej dramatyczna. Zasoby gotówki w firmie stale się kurczą, a ceny węgla wciąż dołują. W najbliższym czasie Spółka będzie miała kłopot nie tylko z obligacjami, których nie jest w stanie ani wykupić, ani zrolować, ale będzie potrzebowała kilkaset milionów złotych dokapitalizowania. Bez natychmiastowych decyzji strony rządowej obecny Zarząd może nie sprostać tym wyzwaniom. Dalsze czekanie w tej sytuacji już nic nie pomoże.

 

Zakładowa Organizacja Koordynacyjna NSZZ "Solidarność" JSW SA