"Brzeszcze": Wciąż niepewna przyszłość i niepokój załogi

Maj 19, 2015

4 maja kopalnia "Brzeszcze" przestała być oddziałem Kompanii Węglowej SA (KW) i trafiła do Spółki Restrukturyzacji Kopalń (SRK). O tym, kiedy - zgodnie z zapisami styczniowego porozumienia kończącego strajk w KW - zostanie przejęta przez koncern Tauron, zdecydują kolejne tygodnie. Związkowcy zauważają jednak, że rozmowy na temat przejęcia "Brzeszcz" przez Tauron idą "jak po grudzie", co już dziś niepokoi załogę gotową do walki o przyszłość zakładu.

Po podpisaniu przez zarządy KW i SRK umowy o nieodpłatnym zbyciu "Brzeszcz" do tego drugiego podmiotu, zakładowe organizacje związkowe zażądały od kierownictwa SRK natychmiastowego spotkania, które miało wyjaśnić kwestie statusu zakładu w strukturze organizacyjnej Spółki, gwarancji pracowniczych, wielkości wydobycia i tego, gdzie zostanie sprzedany wydobyty węgiel.

- Wcześniej nie otrzymaliśmy jako strona społeczna żadnej informacji odnośnie przejścia KWK "Brzeszcze" do SRK, a tym bardziej odnośnie zasad, na jakich kopalnia będzie funkcjonowała w nowej firmie. Powiadomiono nas o wszystkim po fakcie, gdy z formalnego punktu widzenia byliśmy już częścią SRK. Przypominam, że pierwotnie mieliśmy trafić do Spółki już w marcu, ale termin ten nie został dotrzymany. Potem z kolei o niczym nas nie informowano - zwraca uwagę przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" KWK "Brzeszcze" Stanisław Kłysz.

 

Po pierwsze: model funkcjonowania kopalni

Do spotkania związkowców z Zarządem SRK doszło 11 maja. Kierownictwo Spółki reprezentowali prezes Marek Tokarz oraz wiceprezes do spraw likwidacji majątku i ochrony środowiska Mirosław Siemion.

Zdaniem strony społecznej sprawne przejście "Brzeszcz" z SRK do potencjalnego inwestora, jakim ma być koncern Tauron, będzie zależało przede wszystkim od kształtu docelowego modelu funkcjonowania zakładu.

- Taki model musimy wypracować w pierwszej kolejności i muszą być przy tym obecni przedstawiciele koncernu Tauron. Dopiero wtedy, kiedy określimy nasze cele, będziemy mogli rozmawiać o innych procesach, bezpośrednio wynikających z funkcji SRK - czy to o likwidacji majątku nieprodukcyjnego, czy o odsyłaniu pracowników na tak zwane urlopy górnicze - mówi Stanisław Kłysz, uczestnik rozmów z 11 maja.

 

Nie ma gospodarza, nie ma inwestycji

Jeśli można było mieć nadzieję, że przynajmniej część tych wątpliwości wyjaśni spotkanie strony społecznej i pracodawców z pełnomocnikiem rządu do spraw restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego Wojciechem Kowalczykiem, do którego doszło 18 maja w Katowicach, to po tym spotkaniu - zdaniem Kłysza - wiadomo jeszcze mniej.

Trzy dni wcześniej przedstawiciele koncernu Tauron i SRK podpisali list intencyjny dotyczący współpracy w zakresie ewentualnego nabycia przez Tauron aktywów kopalni "Brzeszcze", nikt jednak nie wie, jak założenia zawarte w liście przełożą się na rzeczywistość. - Podczas spotkania z ministrem Kowalczykiem podkreśliłem, że prace merytoryczne nad konkretnym programem dla kopalni i ścieżką dojścia do modelu funkcjonowania, jaki mielibyśmy przyjąć po nabyciu przez Tauron, powinny ruszyć jak najszybciej. Bo jeżeli pójdzie to w takim tempie jak do tej pory, a przypomnę, że od momentu podpisania styczniowego porozumienia do momentu podpisania listu intencyjnego minęły cztery miesiące, to obawiam się, że wkrótce po kopalni "Brzeszcze" może nie być czego zbierać - mówi przewodniczący.

Obawy Kłysza wynikają z tego, że znajdujący się w sytuacji przejściowej zakład nie może liczyć na inwestycje: ani Kompanii - bo "Brzeszcze" już nie są jej oddziałem, ani SRK - bo spółka ta ma "restrukturyzować" kopalnię, a nie w nią inwestować, ani koncernu Tauron - bo ten, póki co, żadnych praw do kopalni nie ma.

Tymczasem pojawiają się poważne problemy, których bez odpowiednich środków nikt nie jest w stanie rozwiązać.

- Chodzi o kwestię zazbrojenia pokładu 510 rozciętej ściany 193. Od stycznia, czyli od momentu, gdy zostało podpisane porozumienie, regularnie apelujemy o sprzęt niezbędny do rozcinki tej ściany. Ale mamy sytuację patową, która w tym momencie jest dla mnie działaniem na szkodę kopalni w czystej postaci, co gorsza jednak - zagraża bezpieczeństwu ludzi. Wspomniany pokład posiada węgle o szybkim czasie zapłonu i pozostawienie wszystkiego samemu sobie na kilka miesięcy może mieć opłakane skutki, tak dla normalnego funkcjonowania "Brzeszcz" w przyszłości, jak i dla pracowników - przestrzega przewodniczący zakładowej "S".

 

Niebezpieczne przeciąganie w czasie

Niektórzy już dziś dopuszczają myśl, że koncern Tauron w wyznaczonym czasie "Brzeszcz" nie przejmie, a kopalnia - zgodnie z zapisami styczniowego porozumienia - wróci do Kompanii Węglowej ("nowej").

Zdaniem Stanisława Kłysza opieszałość czynników mających wpływ na tempo procesu sprzedaży zakładu do koncernu Tauron musi niepokoić.

- Z jednej strony nie mam żadnych oficjalnych informacji, jakoby przedstawiciele strony rządowej czy pracodawcy - obecny i przyszły, chcieli wycofać się z realizacji porozumienia. Z drugiej strony to wszystko idzie "jak po grudzie". Każda ze stron w jakiś sposób opóźnia proces, który ma nas wyprowadzić z SRK do koncernu Tauron i ustabilizować sytuację - jak nie sam Tauron, to ministerstwo - mówi przewodniczący. - W mojej ocenie, im wcześniej przejdziemy do koncernu Tauron, tym mniejsze straty będziemy przynosili, tym szybciej uda się w kopalni przywrócić normalność, a pracownicy szybciej zyskają poczucie stabilizacji. Nie wiem, komu tak zależy, żeby sprawę przeciągać. W każdym razie po raz pierwszy od stycznia wśród załogi pojawia się zauważalny niepokój. Mam nadzieję, że nie dojdzie do powtórki sprzed kilku miesięcy i przed wrześniem wszystko zostanie "dograne" - podsumowuje.

A co będzie, jeśli tak się nie stanie?

- Tego nie jestem w stanie przewidzieć, choć cały czas będę podkreślał, że liczę na odpowiedzialne podejście wszystkich stron - odpowiada Stanisław Kłysz. - Niezależnie od wszystkiego, nasza załoga zdążyła już udowodnić, że potrafi zawalczyć o swój zakład pracy i z pewnością stanie w jego obronie po raz kolejny - zapewnia.

Kopalnia "Brzeszcze" została zbudowana w latach 1903-1906. Od 2003 roku należała do Kompanii Węglowej SA. 4 maja br., na mocy umowy o nieodpłatnym zbyciu przez Kompanię, stała się oddziałem Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Zatrudnia niecałe 2100 pracowników.