Do protestu pracowników KOK miało dojść 6 maja w Katowicach. "Rzutem na taśmę" stronom udało się jednak osiągnąć konsensus i zażegnać spór.
- Otrzymaliśmy od Zarządu Kompanii już nie deklaracje, a gwarancje zatrudnienia do końca 2017 roku. Przez ten czas będziemy obecni na obiektach, które dotychczas wchodziły w skład Kompanii Węglowej, niezależnie od tego, gdzie znajdą się po przeprowadzeniu całego procesu restrukturyzacyjnego - wyjaśnia przewodniczący "S" w KOK Sp. z o.o. Wiesław Różański.
Pracownicy KOK będą zatem ochraniać kopalnie, które wkrótce utworzą tzw. Nową Kompanię Węglową, oraz te zakłady, które - zgodnie ze styczniowym porozumieniem - już są przekazywane lub zostaną przekazane do Spółki Restrukturyzacji Kopalń i Węglokoksu.
Jak informuje Różański, Zarząd KW zadeklarował, że pracownikom Konsorcjum nie będą wypowiadane umowy o pracę, co było bezpośrednią przyczyną eskalacji napięcia pomiędzy załogą a pracodawcą. - Ludzie są zastraszani, szantażowani i zmuszani do przyjmowania umów-zleceń w miejsce umów o pracę. Na to się nie zgadzamy. Nie może być tak, że w jednej firmie pracownicy pracujący na tych samych stanowiskach zatrudniani są w oparciu o różne rodzaje umów. To jest po prostu nierówne traktowanie - mówił tydzień temu przewodniczący "S" w KOK Sp. z o.o.
Konsorcjum Ochrony Kopalń Sp. z o.o. istnieje od 2006 roku. W tej chwili zatrudnia ponad 1200 osób.