Słowa Andrzeja Barczaka dotyczyły opinii, jakoby forma proponowanego przez stronę społeczną wzrostu wynagrodzeń - równych podwyżek dla wszystkich - miała charakter "antymotywacyjny".
Do sprawy odniósł się przewodniczący Zakładowej Organizacji Koordynacyjnej (ZOK) NSZZ "Solidarność" PGG SA Bogusław Hutek.
- Poczułem się "wywołany do tablicy" przez pana profesora, bo w swoim czasie kończyłem Katolicki Uniwersytet Lubelski imienia Jana Pawła II. Tam mnie uczono, że zgodnie z nauką społeczną Kościoła w hierarchii wartości praca stoi zawsze przed kapitałem, że wynik ekonomiczny nie jest wartością nadrzędną wobec godności jednostki ludzkiej oraz tego, że jak firma osiąga dobre wyniki, to zyski należy dzielić solidarnie. Mówiono mi o zrównoważonym rozwoju i o tym, że pracownik powinien być podmiotem, a nie przedmiotem w firmie - zaznaczył szef ZOK. - Powiedzmy sobie jasno - pan profesor był członkiem Rady Nadzorczej Kompanii Węglowej, więc też jest częściowo odpowiedzialny za to, że KW znalazła się w sytuacji takiej, a nie innej. Dzisiaj, kiedy Spółka - już jako PGG - wyszła z "dołka" i osiąga coraz lepsze wyniki, powołuje się na Kościół i próbuje przekonywać, że podwyżki nie mają sensu. Mamy tu jednak do czynienia z pewną formą hipokryzji - ocenił Bogusław Hutek.
Podkreślił też, że związkowa propozycja podwyżek nie jest "antymotywacyjna".
- W PGG istnieje tak zwany dodatek gwarantowany - zróżnicowany w zależności od stanowiska pracy. Ewentualne "włożenie" podwyżki w równej kwocie do tego dodatku nie spowoduje rozwarstwienia wynagrodzeń, a jednocześnie utrzyma jego motywacyjny charakter - wyjaśnił przewodniczący.