JSW: Prezes odwołany - będzie pogotowie strajkowe

Cze 11, 2019

Rada Nadzorcza (RN) Jastrzębskiej Spółki Węglowej SA (JSW) odwołała Daniela Ozona z funkcji prezesa Zarządu mimo głośnego sprzeciwu kilkuset pracowników JSW, którzy zebrali się przed siedzibą Ministerstwa Energii. Obowiązki prezesa powierzono Robertowi Małłkowi, delegowanemu od ponad trzech miesięcy do Zarządu JSW członkowi RN. Reprezentatywne organizacje związkowe JSW SA zapowiedziały ogłoszenie pogotowia strajkowego oraz wszczęcie procedury sporu zbiorowego.

O przyspieszonym zwołaniu Rady Nadzorczej - na dzień przed zaplanowanym wcześniej terminem - jak i o tym, że jedynym merytorycznym punktem porządku obrad były zmiany w Zarządzie JSW, pisaliśmy już wcześniej. Informacje uzyskane przez związkowców okazały się prawdziwe: całkowicie podporządkowana ministrowi energii Krzysztofowi Tchórzewskiemu Rada pod przewodnictwem pani Haliny Buk odwołała prezesa. Wśród oficjalnych powodów takiej decyzji szefowa RN wymieniła między innymi "wielokrotne, świadome wprowadzanie w błąd strony społecznej co do procesów prowadzonych w spółce". To o tyle dziwne, że organizacje związkowe nie tylko nie skarżyły się na relacje z prezesem, ale wręcz popierały jego konsekwentny opór wobec prób wyprowadzenia zysków JSW poza firmę.

Warto przypomnieć, że pod rządami Daniela Ozona JSW ogłosiła nową strategię, zakładającą zwiększenie produkcji węgla oraz maksymalizację udziału w wydobyciu wysokiej jakości węgla koksowego, spłaciła długi wobec banków, pozyskała nowe finansowanie o łącznej wartości ponad 1 miliarda złotych i stworzyła tak zwany fundusz stabilizacyjny na wypadek dekoniunktury, w którym ulokowano ponad 1,8 mld zł (pieniądze te od kilku miesięcy są "na celowniku" rządzących). Obecnie JSW buduje kopalnię "Bzie-Dębina" i prowadzi rozmowy na temat ewentualnego przejęcia aktywów australijskiej spółki Prairie Mining. Równocześnie modernizuje zakłady przeróbki mechanicznej węgla, aby podnieść jakość sprzedawanego surowca.

Związkowej delegacji nie wpuszczono do budynku, w którym obradowała RN. Przed biurowcem pojawiło się kilkudziesięciu ochroniarzy i policjantów skutecznie blokujących możliwość wejścia na jego teren.

Po odwołaniu prezesa Ozona przez Radę do uczestników pikiety zorganizowanej przed siedzibą Ministerstwa Energii przy ulicy Kruczej wyszedł szef resortu. Przywitały go głośne gwizdy.

- Czy my jesteśmy tacy groźni? Pięć osób chciało porozmawiać dziś z Radą Nadzorczą. Pan obstawił ten budynek policją, ochroną. Rejestrowaliśmy się jako pracownicy JSW. Chcieliśmy wejść i porozmawiać z naszymi przedstawicielami z wyboru [załogi - przyp. red. SG]. Potraktowali nas jak przestępców. To Pana inicjatywa, tak? - dopytywał Krzysztofa Tchórzewskiego przewodniczący Kozłowski.

Minister zaprosił przedstawicieli strony społecznej do swojego gabinetu, na co zgromadzeni pracownicy JSW początkowo odpowiedzieli okrzykami "Za późno!" i "Tchórzewski - dymisja!". Ostatecznie związkowcy skorzystali z zaproszenia, choć - jak się wkrótce okazało - przedstawiciel rządu nie miał im zbyt wiele do przekazania.

- Po raz kolejny zapytaliśmy o powód odwołania prezesa i po raz kolejny nie dostaliśmy odpowiedzi. Powiedzieliśmy panu ministrowi, że w oczach pracowników JSW całkowicie stracił wiarygodność i to on będzie ponosił całkowitą odpowiedzialność za spadek poparcia dla PiS wśród górników - relacjonował przebieg rozmów wiceprzewodniczący ZOK NSZZ "Solidarność" JSW SA Roman Brudziński.

Na zamieszanie wywołane decyzją Rady Nadzorczej JSW błyskawicznie zareagowała warszawska Giełda Papierów Wartościowych. 11 czerwca 2019 r. za akcje JSW płacono najmniej od trzech lat - po godzinie 11. było to 45,87 zł za sztukę; potem walory zyskały nieco na wartości, by przed zamknięciem sesji osiągnąć poziom jeszcze niższy - 45,80 zł (spadek o 6,03 procent w stosunku do wtorkowego otwarcia).