Wojewoda Dariusz Drelich: Rację ma "Solidarność"

Sie 24, 2017

Wiele wskazuje na to, że organizowane przez NSZZ "Solidarność" gdańskie obchody 37. rocznicy podpisania "porozumień sierpniowych" 1980 roku będą miały tradycyjny przebieg, mimo prowokacji ze strony organizacji noszącej nazwę Komitet Obrony Demokracji (KOD). Jej działacze chcieli zorganizować wiec w tym samym czasie (31 sierpnia) i tym samym miejscu (plac przed historyczną bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej), co "Solidarność". Plany KOD pokrzyżował wojewoda pomorski Dariusz Drelich.

Komisja Zakładowa NSZZ "Solidarność" Stoczni Gdańskiej zwróciła się do wojewody o "rozpatrzenie działań prawnych" zabezpieczających organizowane przez Związek obchody 37. rocznicy podpisania "porozumień sierpniowych". Zdaniem związkowców organizacja manifestacji pomorskiego oddziału Komitetu Obrony Demokracji w tym samym czasie zagroziłaby bezpieczeństwu publicznemu.

Dariusz Drelich podzielił tę argumentację. Uchylił decyzję prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza (Platforma Obywatelska) dotyczącą organizacji wiecu przez KOD. Jednocześnie uznał odbywające się od lat związkowe uroczystości upamiętniające podpisanie "porozumień sierpniowych" za imprezę cykliczną. Wydał również administracyjną zgodę, by Zarząd Regionu Gdańskiego NSZZ "Solidarność" organizował obchody na placu Solidarności w dniu 31 sierpnia przez kolejne 3 lata - począwszy od 31 sierpnia 2017 r. - między godziną 12. a 19.30.

Prowokacyjne gesty ze strony Komitetu mają miejsce od ponad tygodnia.

17 sierpnia Prezydium Komisji Krajowej (KK) Związku przyjęło pisemne stanowisko dotyczące wystosowania zaproszenia do "Solidarności" na uroczystości rocznicowe przez pomorski KOD.

- To zdumiewające, że zaprasza się jubilata na jego własne urodziny i to w sytuacji, gdy ów jubilat od 30 lat niezmiennie organizuje swoje obchody. (...) Można w tym miejscu postawić pytanie: gdzie były osoby tworzące KOD, tak troskliwie pochylające się dzisiaj nad "Solidarnością", gdy związkowcy samotnie za składkowe pieniądze wznosili pomniki i organizowali uroczystości ku czci pomordowanych i szykanowanych. Gdzie były te osoby, gdy podczas protestów strzelano do członków "Solidarności", upominających się o realizację postulatów sierpniowych? Dzisiaj, gdy wreszcie są one realizowane, te środowiska nagle się uaktywniły, maszerując ramie w ramię z liberałami, którzy postulaty sierpniowe przez lata systematycznie deptali - oświadczyły najwyższe władze Związku.

Przypomniano, że NSZZ "Solidarność" powstał w następstwie podpisania "porozumień sierpniowych" i nieprzerwanie funkcjonuje do dzisiaj, będąc depozytariuszem i kontynuatorem sierpniowego dziedzictwa.

- Każdy ma prawo manifestować, świętować i korzystać z wolności słowa. Jednak jeśli ktokolwiek przy okazji naszych uroczystości będzie nam to prawo próbował ograniczać ostrzegamy, że zdecydowanie się temu przeciwstawimy - zapowiedziało Prezydium KK.

Sytuację skomentował rzecznik prasowy Komisji Krajowej Marek Lewandowski.

- Zrobienie manifestacji, zablokowanie nam dostępu do bramy nr 2, gdzie od 30 lat składamy kwiaty, jest właśnie odbieraniem nam wolności i prawa do własnego świętowania - powiedział dziś na antenie radiowej Jedynki.

Jego zdaniem zgoda na organizację dwóch zgromadzeń w jednym miejscu i o tej samej porze była posunięciem nieodpowiedzialnym.

- Prezydent Adamowicz pokazał, że tak naprawdę nie nadaje się do funkcji, którą sprawuje. (...) Podjął decyzję bardzo nierozsądną i tak naprawdę stworzył poważne zagrożenie w tym miejscu - ocenił rzecznik.

Chwilę później podkreślił, że Związek nie wyobraża sobie świętowania rocznicy podpisania "porozumień sierpniowych" z ludźmi, którzy te porozumienia depczą.

- Mówię tu o politykach PO, która wydłużała wiek emerytalny i która demolowała kodeks pracy. Mówię tu o politykach Nowoczesnej, którzy - jako jedną z pierwszych - złożyli w Sejmie ustawę de facto likwidującą związki zawodowe. Mówię tu o całej grupie bardzo widocznych, medialnych postaci jak pułkownik Mazguła czy ten rozpłakany, biedny esbek, który nie potrafi sobie wyobrazić, jak za 2 tysiące złotych obniżonej emerytury będzie w stanie przeżyć - zaznaczył Marek Lewandowski.