Wyraźmy swój gniew, 30 czerwca spotkajmy się w Warszawie

Cze 15, 2011

Do organizowanej przez NSZZ "Solidarność" ogólnopolskiej manifestacji pracowników wszystkich branż pozostały dwa tygodnie. 30 czerwca, w czwartek, tysiące pracowników przyjadą do Warszawy, by wspólnie przeciwstawić się bezczynności rządu w obliczu szalejącej drożyzny i rosnącego bezrobocia. Przedstawiamy ustalenia dotyczące przebiegu protestu.

Związkowcy będą gromadzić się na placu Piłsudskiego już od godz. 10.00. Stanie tam scena, na której odbędzie się koncert rozpoczynający manifestację. Zbierane będą podpisy pod obywatelskim projektem ustawy o podniesieniu płacy minimalnej. O 13.15 rozpocznie się przemarsz w kierunku Sejmu i Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Tam zostanie złożona petycja skierowana do premiera Donalda Tuska. Cała akcja potrwa do godziny 17.00.

 

30 czerwca to nie przypadek

Termin protestu - przeddzień objęcia przez Polskę unijnej prezydencji - został wybrany nieprzypadkowo. - Rządzący chcą przed lipcem wszystkie brzydkie sprawy zamieść pod dywan. Dlatego naszym protestem chcemy pokazać, że Polska jest krajem z wieloma wciąż nierozwiązanymi problemami społecznymi - podkreślał przewodniczący NSZZ "Solidarność" Piotr Duda podczas czerwcowych obrad Komisji Krajowej w Poznaniu.

Dlaczego "Solidarność" zamierza manifestować na ulicach Warszawy? Podstawowym powodem takiej formy protestu jest wycofanie się strony rządowej z prowadzenia rozmów przy stole negocjacyjnym. - Będziemy podkreślać brak dialogu społecznego, jakiejkolwiek reakcji rządu na nasze postulaty, całkowitego lekceważenia problemów pracowniczych i zwykłych Polaków w ciągu czterech lat - mówi Mirosław Kowalik, przewodniczący Zarządu Regionu Częstochowskiego NSZZ "Solidarność". - W Polsce za rządów Platformy dialog społeczny nie istnieje. Mówi się o dialogu, ale jego instytucje nie funkcjonują. Tak w naszym kraju jeszcze nie było, chyba że cofniemy się do stanu wojennego. Dialog w różnej formie funkcjonował, nawet przy rządach lewicowych. Narzekaliśmy, nie byliśmy usatysfakcjonowani, ale dziś zupełnie dialogu nie ma - zarówno na poziomie rządu, jak i samorządów.

 

Postulaty z maja wciąż aktualne

Aktualne pozostają cztery postulaty, które towarzyszyły protestującym podczas manifestacji regionalnych z 25 maja: podniesienie płacy minimalnej, zwiększenie funduszy na tzw. walkę z bezrobociem, obniżenie progów uprawniających do pomocy społecznej i redukcja podatku akcyzowego na paliwo.

Sztab protestacyjny może jeszcze zdecydować o dwóch dodatkowych postulatach.

- Pierwszy dotyczyłby mnogości umów na czas określony i zmuszania pracowników do samozatrudnienia - mówi wiceprzewodniczący Komisji Krajowej "S" Bogdan Biś. - Najbardziej doskwiera to młodym ludziom. Jeśli chodzi o umowy na czas określony bijemy już nie tylko rekordy w Europie, ale i na świecie. Młodzi, mimo świetnego wykształcenia, nie mają szans znalezienia zatrudnienia w kraju, albo proponuje im się skandalicznie niskie płace, które uniemożliwiają im zakładanie rodzin. A rząd podobno prowadzi politykę prorodzinną... - zwraca uwagę wicelider Związku.

- Drugi dodatkowy postulat będzie prawdopodobnie dotyczył renegocjacji Pakietu Klimatycznego. O zagrożeniach z nim związanych Sekretariat Górnictwa i Energetyki alarmował już kilka lat temu, także podczas manifestacji w Brukseli. To my docieraliśmy do polityków, przekonując o zagrożeniach. Polityka klimatyczna oznacza katastrofę dla społeczeństwa. Wzrost cen energii uderzy w każdego Polaka. Realizacja założeń Pakietu oznacza likwidację kilkuset tysięcy miejsc pracy, potwierdza to nawet Ministerstwo Gospodarki. Ale nie ma spójnej polityki rządu, bo w tym samym czasie Ministerstwo Środowiska chce w ramach polskiej prezydencji realizować założenia Pakietu Klimatycznego. Pakiet jest elementem rozgrywki między silniejszymi a słabszymi państwami Unii Europejskiej i uderzy w polskie przedsiębiorstwa przemysłowe. "Stop kampanii antywęglowej" będzie prawdopodobnie jednym z głównych haseł manifestacji 30 czerwca. Warto zwrócić uwagę, kto zarabia na Pakiecie. Francuzom i Niemcom nie będzie specjalnie zależeć na wsparciu takiej kampanii, bo swoje zasoby węgla już wyeksploatowali. Niemcom pozostało tylko 10 kopalń. Główni emitenci gazów, czyli USA, Chiny, Indie i Rosja nie podpisały protokołu z Kioto. Jaki jest więc sens nakładania kagańca gospodarczego na państwa Europy, jeśli sami Amerykanie mówią, że ich gospodarki nie stać na Pakiet Klimatyczny? Amerykanów nie stać, a nas stać? Na to pytanie powinien odpowiedzieć rząd. Nie ma zgody "Solidarności" na niszczenie polskiej gospodarki i utratę miejsc pracy w Polsce, po to, by pozostały one w Chinach, USA czy Indiach - podsumowuje Biś.