Związkowcy będą gromadzić się na placu Piłsudskiego już od godz. 10.00. Stanie tam scena, na której odbędzie się koncert rozpoczynający manifestację. Zbierane będą podpisy pod obywatelskim projektem ustawy o podniesieniu płacy minimalnej. O 13.15 rozpocznie się przemarsz w kierunku Sejmu i Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Tam zostanie złożona petycja skierowana do premiera Donalda Tuska. Cała akcja potrwa do godziny 17.00.
30 czerwca to nie przypadek
Termin protestu - przeddzień objęcia przez Polskę unijnej prezydencji - został wybrany nieprzypadkowo. - Rządzący chcą przed lipcem wszystkie brzydkie sprawy zamieść pod dywan. Dlatego naszym protestem chcemy pokazać, że Polska jest krajem z wieloma wciąż nierozwiązanymi problemami społecznymi - podkreślał przewodniczący NSZZ "Solidarność" Piotr Duda podczas czerwcowych obrad Komisji Krajowej w Poznaniu.
Dlaczego "Solidarność" zamierza manifestować na ulicach Warszawy? Podstawowym powodem takiej formy protestu jest wycofanie się strony rządowej z prowadzenia rozmów przy stole negocjacyjnym. - Będziemy podkreślać brak dialogu społecznego, jakiejkolwiek reakcji rządu na nasze postulaty, całkowitego lekceważenia problemów pracowniczych i zwykłych Polaków w ciągu czterech lat - mówi Mirosław Kowalik, przewodniczący Zarządu Regionu Częstochowskiego NSZZ "Solidarność". - W Polsce za rządów Platformy dialog społeczny nie istnieje. Mówi się o dialogu, ale jego instytucje nie funkcjonują. Tak w naszym kraju jeszcze nie było, chyba że cofniemy się do stanu wojennego. Dialog w różnej formie funkcjonował, nawet przy rządach lewicowych. Narzekaliśmy, nie byliśmy usatysfakcjonowani, ale dziś zupełnie dialogu nie ma - zarówno na poziomie rządu, jak i samorządów.
Postulaty z maja wciąż aktualne
Aktualne pozostają cztery postulaty, które towarzyszyły protestującym podczas manifestacji regionalnych z 25 maja: podniesienie płacy minimalnej, zwiększenie funduszy na tzw. walkę z bezrobociem, obniżenie progów uprawniających do pomocy społecznej i redukcja podatku akcyzowego na paliwo.
Sztab protestacyjny może jeszcze zdecydować o dwóch dodatkowych postulatach.
- Pierwszy dotyczyłby mnogości umów na czas określony i zmuszania pracowników do samozatrudnienia - mówi wiceprzewodniczący Komisji Krajowej "S" Bogdan Biś. - Najbardziej doskwiera to młodym ludziom. Jeśli chodzi o umowy na czas określony bijemy już nie tylko rekordy w Europie, ale i na świecie. Młodzi, mimo świetnego wykształcenia, nie mają szans znalezienia zatrudnienia w kraju, albo proponuje im się skandalicznie niskie płace, które uniemożliwiają im zakładanie rodzin. A rząd podobno prowadzi politykę prorodzinną... - zwraca uwagę wicelider Związku.
- Drugi dodatkowy postulat będzie prawdopodobnie dotyczył renegocjacji Pakietu Klimatycznego. O zagrożeniach z nim związanych Sekretariat Górnictwa i Energetyki alarmował już kilka lat temu, także podczas manifestacji w Brukseli. To my docieraliśmy do polityków, przekonując o zagrożeniach. Polityka klimatyczna oznacza katastrofę dla społeczeństwa. Wzrost cen energii uderzy w każdego Polaka. Realizacja założeń Pakietu oznacza likwidację kilkuset tysięcy miejsc pracy, potwierdza to nawet Ministerstwo Gospodarki. Ale nie ma spójnej polityki rządu, bo w tym samym czasie Ministerstwo Środowiska chce w ramach polskiej prezydencji realizować założenia Pakietu Klimatycznego. Pakiet jest elementem rozgrywki między silniejszymi a słabszymi państwami Unii Europejskiej i uderzy w polskie przedsiębiorstwa przemysłowe. "Stop kampanii antywęglowej" będzie prawdopodobnie jednym z głównych haseł manifestacji 30 czerwca. Warto zwrócić uwagę, kto zarabia na Pakiecie. Francuzom i Niemcom nie będzie specjalnie zależeć na wsparciu takiej kampanii, bo swoje zasoby węgla już wyeksploatowali. Niemcom pozostało tylko 10 kopalń. Główni emitenci gazów, czyli USA, Chiny, Indie i Rosja nie podpisały protokołu z Kioto. Jaki jest więc sens nakładania kagańca gospodarczego na państwa Europy, jeśli sami Amerykanie mówią, że ich gospodarki nie stać na Pakiet Klimatyczny? Amerykanów nie stać, a nas stać? Na to pytanie powinien odpowiedzieć rząd. Nie ma zgody "Solidarności" na niszczenie polskiej gospodarki i utratę miejsc pracy w Polsce, po to, by pozostały one w Chinach, USA czy Indiach - podsumowuje Biś.