Globalne ochłodzenie, a nie ocieplenie

Mar 25, 2011

- Zieloni aktywiści wyzyskują troskę porządnych i dobrych ludzi o środowisko naturalne, aby wywołać panikę, co ma ekstremistom pomóc w zdobyciu władzy. Jeśli ekstremistom uda się narzucić swoją wizję zagłady, jaką niesie globalne ocieplenie, jeśli przekonają nas, że globalne ocieplenie jest rzeczywiście wielkim zagrożeniem, to uda się też im narzucić swoją wizję polityki, która rzekomo takiej zagładzie ma zapobiec - pisze Marek Jan Chodakiewicz w Tygodniku Solidarność. Polecamy lekturę fragmentów tego ciekawego artykułu.

 

* * *

 

Mamy do czynienia z globalnym oziębieniem, a nie ociepleniem. Tak nam ostatnio opowiadał David Archibald, australijski naukowiec, przedsiębiorca i ekspert od spraw energetycznych (...). To na jego badaniach opierał się głównie Vaclav Klaus, występując przeciwko zielonym ekstremistom środowiskowym i innym futerkowcom, a szczególnie zwolennikom teorii globalnego ocieplenia. Według tej teorii temperatura Ziemi rośnie, a powodem tego jest szczególnie działalność ludzka: zanieczyszczanie środowiska, najczęściej dwutlenkiem węgla. Wyznawcy tej teorii dominują w postmodernistycznych uniwersytetach oraz wśród zielonych aktywistów.

Tych ostatnich nie należy mylić z miłośnikami przyrody. Wprost przeciwnie. Miłośnicy przyrody to właśnie konserwatyści. Uważają, że Pan Bóg dał nam Ziemię w opiekę i nadzór, abyśmy mądrze wyzyskiwali jej bogactwa, a piękną i czystą przekazali następnym pokoleniom. Stąd właśnie koncepcja konserwacji przyrody. A osiągnąć ją można dzięki lokalnym inicjatywom, rodzinnej i religijnej edukacji o środowisku oraz mądrej polityce narodowej i transnarodowej łączącej rozwój gospodarczy z ochroną środowiska. Kluczem tutaj jest, że przyroda ma służyć ludziom, a ludzie mają ją szanować - czyli relacja symbiotyczna.

Zieloni aktywiści sprzeciwiają się takiej filozofii, a w tym i konserwacji przyrody i przekazywaniu jej następnym pokoleniom. Oni tylko wyzyskują troskę porządnych, uczciwych i dobrych ludzi o środowisko naturalne, aby wywołać panikę, co ma ekstremistom pomóc w zdobyciu władzy. Ubierają oni bowiem swoje rewolucyjne, lewackie cele w szaty retoryki troski o środowisko. A chodzi jak zwykle o władzę. Jeśli ekstremistom uda się narzucić swoją wizję zagłady, jaką niesie globalne ocieplenie, a jeśli przekonają nas, że globalne ocieplenie jest rzeczywiście wielkim zagrożeniem, to uda się też im narzucić swoją wizję polityki, która rzekomo takiej zagładzie ma zapobiec.

Chodzi naturalnie o totalną kontrolę nad ludźmi za pomocą państwa i organizacji międzynarodowych. W najbardziej cynicznym wariancie chodzi o granty i subsydia na działalność ekstremalną zieloną i futerkową. W innych przypadkach chodzi o wdrożenie w życie utopijnej wizji antymodernistycznej: zakaz używania samochodów, powrót na rowery, zakaz jedzenia mięsa i innego rodzaju skrajne restrykcje.

Przeciw takim ekstremalnym, antyludzkim pomysłom występuje właśnie David Archibald. (...) W tej chwili Ziemia stygnie i oziębia się, proces ten zaostrzy się w przyszłości. Dwutlenek węgla ma na to bardzo niewielki wpływ. Co więcej, poziom dwutlenku węgla w atmosferze spadł znacznie w czasach nowoczesnych (w porównaniu do innych okresów rozwoju Ziemi).

Ponieważ się robi powoli zimniej, trzeba się na to przygotować pod kątem energii. Ale zmniejszają się zapasy ropy i gazu. Dlatego trzeba szukać alternatywnych źródeł energii. David Archibald uważa, że należy, po pierwsze, ucieczniać węgiel (liquification of coal). A po drugie trzeba się zwrócić ku energii nuklearnej. Jednak Archibald odradza stosowania uranu, a argumentuje, że trzeba zastąpić uran elementem thorium. Jest to o dużo bardziej bezpieczny element. Nie tylko ulega szybszemu rozkładowi (dissipation), ale również nie ulegnie stopnieniu bowiem już jest w formie stopniałej.

Czyli dobre wieści dla Śląska i dla bezpieczeństwa energetycznego Polski. Oby tak naprawdę było. I oby Polacy potrafili to wyzyskać.