Losy górników z "Wujka" fundamentem "Solidarności"

Gru 18, 2019

Katowickie uroczystości upamiętniające ofiary zbrodni dokonanej na górnikach strajkujących przeciwko ogłoszeniu stanu wojennego, jakiej 38 lat temu dopuścili się funkcjonariusze Zmotoryzowanych Odwodów Milicji Obywatelskiej (ZOMO), zgromadziły przedstawicieli rządu, samorządowców, pracodawców, związkowców, a także rodziny pomordowanych oraz kilkusetosobową grupę mieszkańców Górnego Śląska.

Gośćmi tegorocznych obchodów, zorganizowanych przed Pomnikiem Dziewięciu z "Wujka", tuż przy katowickiej kopalni - w miejscu pacyfikacji sprzed niemal czterech dekad - byli między innymi: premier Mateusz Morawiecki z wiceministrami i wojewodą śląskim, reprezentujący prezydenta Andrzeja Dudę zastępca szefa Kancelarii Prezydenta RP minister Paweł Mucha, marszałek śląski Jakub Chełstowski oraz prezydent Katowic Marcin Krupa. Nie zabrakło przedstawicieli duchowieństwa, zarówno katolickiego - z metropolitą katowickim arcybiskupem Wiktorem Skworcem i kapelanem strajkujących górników z "Wujka" księdzem Henrykiem Bolczykiem, jak i luterańskiego - z biskupem katowickim ks. Marianem Niemcem.

Kompanię honorową Wojska Polskiego pod dowództwem kapitana Przemysława Pakulskiego wystawił 34. Śląski Dywizjon Rakietowy Obrony Powietrznej z Bytomia.

Uczestników wydarzenia przywitali przewodniczący Zarządu Społecznego Komitetu Pamięci Górników KWK "Wujek" w Katowicach Poległych 16 Grudnia 1981 r. Krzysztof Pluszczyk i szef śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" Dominik Kolorz.

Następnie głos zabrał minister Mucha, który odczytał list wystosowany przez prezydenta Andrzeja Dudę.

- W historii naszej Ojczyzny "Wujek" zapisał się przede wszystkim jako miejsce wielkiej ofiary złożonej w imię wolności i solidarności, jako zakład pracy, w którym 16 grudnia 1981 roku reżim PRL popełnił największą zbrodnię stanu wojennego. Przeciwko trzem tysiącom strajkujących górników wysłano wtedy oddziały Milicji Obywatelskiej, ZOMO oraz wojsko. Od kul agresorów zginęło dziewięciu górników. (...) Kilkudziesięciu strajkujących odniosło rany, wielu uległo zatruciu gazem - przypomniał prezydent. - To nie był jedynie stan wojenny, to była wojna. Starło się w niej to, co polskie, z tym, co polskości obce - wolność, solidarność, wiara, tradycja, rodzina, godne życie dzięki uczciwej pracy zderzyły się z butą i egoizmem totalitarnej władzy, ze służalczością wobec wrogiego imperium, z wiarołomstwem i nihilizmem, z tchórzostwem, które rodzi agresję - ocenił.

Premier Mateusz Morawiecki wspomniał o prowadzonej od samego początku przez komunistyczny reżim i jego popleczników kampanii propagandowej, która miała uzasadnić ogłoszenie stanu wojennego.

- Często karmieni jesteśmy różnymi kłamstwami. Jednym z nich jest to, że to było wypaczenie socjalizmu, wypaczenie władzy komunistycznej. (...) Otóż nie, Szanowni Państwo. To była kwintesencja władzy komunistycznej. Władza komunistyczna nie znosiła wszelkich przejawów wolności, swobód obywatelskich. Komuniści niszczyli je w zarodku i zawsze starali się zrobić wszystko, żeby do wolności nie dopuścić. I dlatego już wcześniej - wiemy to dzisiaj ze źródeł historycznych - nie chodziło o żadne "mniejsze zło", tylko władza komunistyczna planowała już wcześniej - poprzez dokumenty, analizy wiemy to dzisiaj doskonale - atak na społeczeństwo, planowała atak na marzenie o wolnej Polsce - zauważył.

Kilka zdań poświęcił także osobie Jana Stawisińskiego, jednego z poległych górników.

- Pochodził z Pomorza. Jego matka, kiedy dowiedziała się, że został ranny, bo najpierw był ranny, przyjechała, zatrudniła się w szpitalu jako salowa, żeby być z nim cały czas. Zmarł 25 stycznia '82 roku. Ten los, jej losy, górników, jego kolegów, losy robotników z tamtego grudnia, były posiewem wolności, były fundamentem "Solidarności" i wolności, bez którego wolna Polska nie mogłaby później powstać - stwierdził.

Uroczystości zakończył tradycyjny apel pamięci i salwa honorowa oddana przez żołnierzy z kompanii honorowej.

Wydarzenia z 16 grudnia 1981 roku były następstwem wprowadzenia stanu wojennego trzy dni wcześniej. Wśród internowanych działaczy opozycji znalazł się przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" KWK "Wujek" Jan Ludwiczak. Do zatrzymania Jana Ludwiczaka doszło 12 grudnia. 13 grudnia załoga kopalni zażądała uwolnienia związkowego lidera, a 14 grudnia - poszerzyła listę postulatów o odwołanie stanu wojennego, uwolnienie wszystkich internowanych i przestrzeganie przez władze podpisanego 3 września 1980 roku Porozumienia Jastrzębskiego. Nikt jednak nie zamierzał rozmawiać z górnikami. Ich żądania zostały odrzucone, co spowodowało ogłoszenie akcji protestacyjnej w postaci strajku okupacyjnego.

Kontratak sił bezpieczeństwa nastąpił 16 grudnia, rano. Około godziny 8. oddziały milicji otoczyły zakład. Trzy godziny później kopalniany mur został staranowany przez czołg. Gdzie indziej na teren KWK "Wujek" wkroczył pluton specjalny, strzelając do górników z ostrej amunicji. Na miejscu zginęli: Józef Czekalski, Józef Giza, Ryszard Gzik, Bogusław Kopczak, Zbigniew Wilk i Zenon Zając. Również 16 grudnia, w szpitalu, zmarł Andrzej Pełka, 2 stycznia - Joachim Gnida, a 25 stycznia - Jan Stawisiński. Obrażenia odniosło 47 osób.