- Obecnie w kraju trwa mobilizacja, aby ograniczyć skupiska ludzi, ludzie przechodzą na pracę zdalną, ogranicza się kontakty do maksimum. A co robią w tym kierunku kopalnie? Mierzą temperatury i dają do wypełniania ankiety. To śmieszne! To żadne zabezpieczenie, ani żadna skuteczna profilaktyka - stwierdziła rzekoma autorka wpisu. - Piszę do Was, aby się zmobilizować, podjąć inicjatywę oddolnie, nagłośnić jak najszybciej problem i zwrócić się do władz JSW. Jeżeli nagłośni się problem, jeżeli bardzo duża grupa ludzi zwróci się do władz JSW, jeżeli nagłośnimy sprawę w mediach społecznościowych, wystosujemy pisma grupowe to może zaczną coś robić! Powinni ograniczyć tymczasowo liczbę pracowników do minimum! Minimalizować ryzyko! - oświadczyła, zwracając się do żon górników i "wszystkich mieszkających w rejonie".
Do tekstów i komentarzy o podobnej wymowie odniósł się Artur Dyczko, wiceprezes JSW oraz szef powołanego 13 marca przez prezesa Włodzimierza Hereźniaka sztabu kryzysowego.
- Wirus nie powstaje w kopalniach, ani w żadnym innym zakładzie JSW. Informacje o tym, jakoby tak mogło być, są skandalicznym nadużyciem i złamaniem wszelkich zasad etycznych - powiedział. - Obserwuję fora internetowe. Często czytam, że powinniśmy zamknąć kopalnie. Do wielu wpisów są dołączone obraźliwe uwagi pod adresem górników, kierownictwa kopalń i zarządu spółki. Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że zamknięcie kopalni oznacza praktycznie jej likwidację. To nie jest linia produkcyjna w nowoczesnej hali, którą łatwo zabezpieczyć i zamknąć na dowolny czas. Jeżeli nie będziemy fedrować, górotwór zaciśnie większość naszych wyrobisk, w zrobach będą inkubować się pożary endogeniczne, wstrząsy nie ustaną, a metan będzie dalej się wydzielał. Jakie jest wyjście? Trzeba zachować spokój i bezwarunkowo przestrzegać wszystkich procedur bezpieczeństwa, które chronią przed zarażeniem, dostosowywać zakres prac do aktualnej sytuacji i zapewnić obsługę naszego majątku i naszych stanowisk pracy - wskazał w wypowiedzi udzielonej serwisowi internetowemu Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Należy uściślić, że wprowadzenie pomiaru temperatury ciała to nie jedyna decyzja, jaką podjął Zarząd w obliczu pandemii koronawirusa. Oprócz tego udostępniono pracownikom środki dezynfekujące i zakazano wstępu na teren zakładów należących do JSW osobom postronnym. Wszystkie te kroki mają zapobiec dopuszczeniu do pracy osób, które mogłyby zarazić innych.
- Jednak nawet najdoskonalsze metody profilaktyki (...) nie pomogą, jeżeli pracownicy będą zachowywać się nieodpowiedzialnie. Nieodpowiedzialność i panika są groźniejsze od samego wirusa - zauważył prezes Hereźniak cytowany przez serwis internetowy JSW.
Decyzje sztabu kryzysowego JSW realizowane są na bieżąco. O skali podejmowanych działań świadczy informacja z 13 marca. Na wszystkich zmianach sprawdzono wtedy temperaturę ciała ponad 23 tysiącom osób. 14 marca zdecydowano o wstrzymaniu robót w dni wolne od pracy (poza pracami niezbędnymi do utrzymania ruchu). Na podstawie precyzyjnych informacji spływających do sztabu kilka razy w ciągu doby uznano, że obecna sytuacja epidemiczna, nie stanowi bezpośredniego zagrożenia dla ruchu zakładów górniczych.
Aby przetrwać ten trudny czas, zakłady należące do JSW zmieniają organizację pracy.
- Każda kopalnia przygotowuje najbardziej optymalne plany podziału na zmiany. Chodzi o to, aby pracownicy zajmujący kluczowe stanowiska byli w stanie zastąpić kolegów, którzy mogą w którymś momencie zostać skierowani na kwarantannę. Do tej pory było tak, że większość z nich pracowała na tę samą zmianę. To potęgowało ryzyko, że w przypadku zakażenia, wielu z nich zostałoby wyłączonych z pracy w kopalniach - czytamy w komunikacie opublikowanym przez Spółkę.
Wdrożone procedury, jak dotąd, sprawdzają się, choć są uciążliwe. Do sztabu napływają informacje o kolejkach przed wejściami do zakładów. Mierzenie temperatury ciała wchodzących pracowników spowalnia ruch. Podobna sytuacja jest przy wyjeździe.
- Apeluję, aby stosować się do aktualnych komunikatów i zarządzeń kierowników ruchu zakładu górniczego. Służby kopalniane starają się jak najbardziej usprawnić działania, jednak ograniczeń technicznych nie przeskoczymy - podkreślił wiceprezes Dyczko. - Funkcjonujemy w warunkach nadzwyczajnych, w których dostępność preparatów dezynfekujących i innych środków jest ograniczona. Dlatego musimy działać rozważnie, używać racjonalnie dostępnych zasobów. Apeluję o rozwagę - podsumował.