Hutek: Krytycy porozumienia niech wynegocjują lepsze

Lis 04, 2020

O szczegółach rozmów w sprawie umowy społecznej dotyczącej transformacji polskiego górnictwa, od której zależy wejście w życie porozumienia podpisanego we wrześniu i pojawiającej się krytyce dokumentu kończącego strajk sprzed miesiąca rozmawiamy z Bogusławem Hutkiem, szefem Zakładowej Organizacji Koordynacyjnej (ZOK) NSZZ "Solidarność" Polskiej Grupy Górniczej SA (PGG).

 

* * *

 

Solidarność Górnicza: - Panie przewodniczący, miesiąc temu centrale związkowe i rząd porozumiały się co do ram czasowych, w jakich ma przebiegać dalsza restrukturyzacja polskiego górnictwa węgla kamiennego. Uzgodniono, że do 15 grudnia powstanie tak zwana umowa społeczna. Załącznikiem do umowy ma być porozumienie z 25 września. Potem dokument ten będzie jeszcze musiała notyfikować Komisja Europejska. Czasu mało, a pracy wciąż sporo. Na jakim etapie jesteśmy, jeśli chodzi o treść umowy? Toczą się w ogóle jakieś rozmowy z udziałem związków zawodowych?

Bogusław Hutek, przewodniczący ZOK NSZZ "Solidarność" PGG SA: - Rozmowy się toczą, dość zresztą intensywnie. We wszystkich spółkach węglowych powołano po trzy zespoły robocze mające uszczegółowić ustalenia z września. Członkowie zespołu "społecznego" pracują nad kwestią przyszłej alokacji pracowników z kopalń likwidowanych do kopalń, które będą funkcjonowały nieco dłużej i nad sprawą osłon socjalnych dla tych, którzy zdecydują się odejść z zawodu. Zespół "likwidacyjny" zajmuje się modelem likwidacji zakładów górniczych. Rolą zespołu do spraw geologiczno-rynkowych jest natomiast przygotowanie planów produkcyjnych, inwestycyjnych i sprzedażowych dla kopalń, które nadal wydobywają i będą wydobywać węgiel. W tygodniu spotykamy się co najmniej 2-3 razy.

SG: - Z pracowniczego punktu widzenia najistotniejszą kwestię stanowią regulacje gwarantujące zatrudnienie do momentu likwidacji kopalń lub uzyskania uprawnień emerytalnych. Czy w tej chwili możemy powiedzieć, że górnicy mają pracę zagwarantowaną?

BH: - Szukamy rozwiązań legislacyjnych, które sprawią, że każdy pracownik dopracuje do emerytury. Przypadek każdej z kopalń analizujemy niezwykle szczegółowo. Przyglądamy się, jaki jest staż pracy pracowników poszczególnych zakładów, ile komu brakuje do emerytury. Chcemy, by efektem prac zespołu "społecznego", oprócz formuł prawnych umożliwiających wprowadzenie zapisów wrześniowego porozumienia, była także wiedza, gdzie będą alokowani pracownicy z likwidowanych zakładów górniczych. Chcemy precyzyjnie wiedzieć, gdzie i kiedy trafi każdy pracownik.

SG: - Po podpisaniu wrześniowego porozumienia część środowiska górniczego mogła odnieść wrażenie, że zapisane gwarancje dotyczą wyłącznie pracowników dołowych i pracowników zakładów przeróbki mechanicznej węgla. A co z pozostałymi grupami pracowniczymi?

BH: - Nie zapomnieliśmy o tej części załogi. W ramach zespołu "społecznego" chcemy uzgodnić rozwiązania prawne, które sprawią, że pracownicy ci będą mogli skorzystać z pewnego rodzaju osłon socjalnych. Chodzi tutaj nie tylko o administrację, ale całą szeroko pojętą "powierzchnię". Oni też chcieliby dopracować do momentu uzyskania uprawnień emerytalnych. Wiemy o tym, pamiętamy i pracujemy nad rozwiązaniami, które to umożliwią.

SG: - Poruszyliśmy temat zatrudnienia, to wyjaśnijmy jeszcze, co z zarobkami? Wszak przed wrześniowym protestem rząd, oprócz likwidacji kopalń, chciał również obniżać górnicze wynagrodzenia.

BH: - Na pewno będziemy chcieli rozmawiać o możliwości wprowadzenia w życie układu zbiorowego pracy dla pracowników PGG. To sprawa kosztowna, stąd pytanie, czy byłaby możliwość pokrycia tych kosztów ze środków przeznaczonych na cały proces restrukturyzacyjny. Jeśli tak, byłoby to korzystne, bo ostatecznie uregulowałoby kwestie płacowe w skali całej Polskiej Grupy Górniczej. Jako "Solidarność" chcemy też rozmawiać o tym, jak waloryzować płace. Ja sobie nie wyobrażam sytuacji, w której obecny poziom wynagrodzeń zostanie zamrożony i przez 29 lat pracownicy będą zarabiać tyle samo. Padają różne propozycje, ale nie zapadły jeszcze żadne rozstrzygnięcia. Jedno jest pewne - zapis dotyczący waloryzacji z pewnością być musi, bo po pandemii koronawirusa gospodarka ruszy z miejsca, wynagrodzenia także. Po paru latach bez waloryzacji płac w górnictwie może się okazać, że nikt tu nie będzie chciał pracować, bo więcej zarobi w innych branżach. Do tego dopuścić nie możemy, dlatego mówimy o tym już dziś.

SG: - Wraz z podpisaniem porozumienia pojawiły się krytyczne komentarze w stosunku do jego zapisów. Niektórzy zarzucali związkowcom, że zgodzili się na taką, a nie inną treść podpisanego dokumentu, że w harmonogramie restrukturyzacyjnym niektórych kopalń brakuje, że ulegli stronie rządowej. Czy po miesiącu, będąc związkowcem i spoglądając na treść porozumienia, można być z niego zadowolonym?

BH: - Nigdy nie twierdziłem, że jestem z niego zadowolony. Wręcz przeciwnie. Dokument ten zawiera harmonogram likwidacji polskiego górnictwa węgla kamiennego, a ja zawsze podkreślałem, że w interesie Polski leżałby rozwój sektora wydobywczego oraz energetyki opartej na węglu, bo jest to surowiec, który mamy na miejscu, który gwarantowałby nam bezpieczeństwo energetyczne. Niestety, wskutek decyzji Brukseli o stworzeniu niesprawiedliwego systemu dodatkowego opodatkowania branż energochłonnych zwanego systemem ETS, ale także kolejnych kroków polskiego rządu, prezesów spółek energetycznych, na końcu zaś banków o zaprzestaniu finansowania inwestycji węglowych spółki węglowe wydobywające węgiel energetyczny znalazły się na historycznym zakręcie. Zadaniem związków zawodowych było wynegocjowanie takich zasad transformacji, które w jak najmniejszym stopniu uderzą w ludzi, bo samej transformacji chyba zatrzymać się nie da - zbyt wielkie kapitały globalne i zbyt wpływowi ludzie z europejskiej sceny politycznej się w to zaangażowali. Ten, kto nie zdaje sobie z tego sprawy, żyje w jakiejś alternatywnej rzeczywistości.

SG: - Przecież założenia "polityki klimatycznej" Unii Europejskiej nie są żadną tajemnicą. Sekretariat Górnictwa i Energetyki NSZZ "Solidarność" przestrzegał przed ich skutkami 13 lat temu. Nikt dziś nie może mówić, że nie wie, co się dzieje i co w danej sytuacji jest możliwe, a co nie.

BH: - Są tacy, którzy udają, że nie wiedzą. Zróbmy tak - niech usiądą do rozmów z rządem i wynegocjują coś lepszego w obecnych warunkach. Zapraszam. Jeśli wywalczą perspektywę transformacji do roku 2100 czy nawet 2060, doprowadzą do rezygnacji Unii z "polityki klimatycznej", doprowadzą do rezygnacji Unii z systemu ETS i załatwią powrót do finansowania nowoczesnych technologii węglowych przez banki, będę bił im brawo. Wtedy uczciwie przyznam, że byliśmy słabymi negocjatorami. Niech wynegocjują swoje porozumienie, niech się pochwalą, co potrafią. Tylko o jedno proszę, niech w naszym porozumieniu, wywalczonym z takim trudem, nie zmieniają ani przecinka. Na razie jest tak, że nawet europejskie organizacje związkowe popierają "politykę klimatyczną" Brukseli. Górnictwo nie ma sojuszników. Jak w takiej sytuacji negocjować korzystniejsze porozumienie? Kiedy Polska Grupa Górnicza walczyła "o życie", kiedy pracownikom Grupy groziło obniżenie wynagrodzeń czy odebranie "czternastki", inni się tym nie interesowali, a często nawet mówili, że to sprawa PGG i nic im do tego, bo oni przetrwają. Jeszcze wcześniej nikt się nie przejmował tym, że kopalnie opuszczające Kompanię Węglową czy Polską Grupę Górniczą wychodziły "wyczyszczone", a wszystkie obciążenia związane ze spłatą długów tych kopalń czy wypłatą świadczeń emerytalnych dla byłych pracowników pozostawiono nam. Nikt o tym nie mówił. Wiem, że nie tylko prezesi, ale i związkowcy z koncernów energetycznych krytykują porozumienie. Cały czas mają przy tym mówią o bezpieczeństwie energetycznym kraju. Gdzie jednak byli, kiedy ich pracodawcy importowali węgiel, nie odbierając go zarazem ani od własnych spółek-córek, ani od PGG, czym w rzeczywistości dobili największą spółkę węglową w Unii Europejskiej? Nie muszę dodawać, że swoimi decyzjami dali zarobić zagranicznym przedsiębiorstwom górniczym i ułatwili zadanie tym, którzy chcieli błyskawicznej likwidacji polskiego górnictwa. Atak się pojawił, bo wydłużyliśmy czas funkcjonowania kopalń PGG, czym naruszyliśmy poważne interesy aż kilku grup zainteresowanych zamknięciem kopalń wydobywających węgiel energetyczny. Pracownicy PGG podjęli czynną akcję na rzecz przedłużenia funkcjonowania swoich zakładów pracy. Tylko dzięki determinacji ludzi, którzy zostali na dole, mamy wrześniowe porozumienie. Dziękuję im raz jeszcze za tę determinację, za podjęcie działań, bo nikt przecież nie wiedział, jak to się wszystko skończy. A tym, którzy się odwołują do tego, że górnicy nadal powinni walczyć, wychodzić na ulice, protestować, zwłaszcza w obronie innych, też przypomnę, że kiedy mamy rzeczywiste problemy, wszyscy się chowają albo górników hejtują. Górnicy mają wspierać wszystkich, ale kiedy mają problemy, zostają z tymi problemami sami.

SG: - Dziękujemy za rozmowę.

 

rozmawiał: MJ