Hutek: Burzliwy styczeń

Sty 27, 2022

- Po tym, jak postawiliśmy rządowi ultimatum, doszło do rozmów w Warszawie z udziałem delegacji rządowej. (...) Nasze pytania dotyczyły przede wszystkim tego, czy ustalona "oś czasu", stanowiąca "terminarz" wygaszania kopalń, nadal obowiązuje. (...) Uzgodniliśmy, że przed przesłaniem wniosku notyfikacyjnego do Brukseli otrzymamy do niego wgląd jako sygnatariusze umowy społecznej. Wtedy na własne oczy zobaczymy, czy daty na "osi czasu" się zgadzają - pisze przewodniczący górniczej "Solidarności" Bogusław Hutek. Od razu jednak zaznacza, że załogi powinny pozostawać w "stałej gotowości", by w razie potrzeby "podjąć zdecydowane działania, które zmuszą rząd do dotrzymania własnych zobowiązań". Polecamy lekturę felietonu.

 

* * *

 

Styczeń w górnictwie był wyjątkowo burzliwy. Jego pierwszą część zdominował toczący się od połowy grudnia spór zbiorowy dotyczący wypłaty rekompensat dla pracowników Polskiej Grupy Górniczej za pracę weekendy od września do grudnia oraz podwyższenia średniego wynagrodzenia. Dzięki zdecydowanej postawie samych górników, którzy - mimo mrozu - nie wahali się przed podjęciem akcji polegających na blokadzie wysyłki węgla do elektrowni, obydwie sprawy zostały załatwione. W tym miejscu dziękuję wszystkim uczestnikom protestów, bo bez ich zaangażowania pozycja związkowych negocjatorów wobec pracodawcy byłaby o wiele słabsza i kto wie, czy cokolwiek byśmy "ugrali".

Niemal jednocześnie pojawił się inny problem, dotyczący w zasadzie całego górnictwa, a na pewno tych spółek węglowych, których dotyczy umowa społeczna regulująca zasady transformacji sektora i całego województwa śląskiego. Po tym, jak postawiliśmy rządowi ultimatum, doszło do rozmów w Warszawie z udziałem delegacji rządowej. Dyskusja była twarda i konkretna, momentami nawet bardzo ostra. Nasze pytania dotyczyły przede wszystkim tego, czy ustalona "oś czasu", stanowiąca "terminarz" wygaszania kopalń, nadal obowiązuje. Wszak pojawiały się ostatnio pogłoski mówiące o planach przyspieszenia likwidacji górnictwa. Rządzący zarzekali się, że wszystko pozostaje po staremu, a wyliczenia przewidujące wcześniejsze terminy były tworzone tylko po to, by przekonać Unię, iż przed 2049 rokiem Polska z górnictwa po prostu zrezygnować nie może, zwłaszcza w kontekście niestabilnych cen gazu i innych źródeł energii. Czy te tłumaczenia są wiarygodne? Nie wiem. Ja już w żadne słowa nie wierzę, dlatego uzgodniliśmy, że przed przesłaniem wniosku notyfikacyjnego do Brukseli otrzymamy do niego wgląd jako sygnatariusze umowy społecznej. Wtedy na własne oczy zobaczymy, czy daty na "osi czasu" się zgadzają i co z planami operacyjnymi kopalń.

Ponadto dopytywaliśmy o inwestycje, dzięki którym górnictwo w ogóle będzie mogło przetrwać do tego 2049 roku. One bezwzględnie muszą powstać. Rząd wyjaśniał, że po przejściowych trudnościach wkrótce rozpocznie realizację tego, co zapisano w umowie społecznej. Padło przy tym sporo obietnic, między innymi taka, że do pół roku lokalizacje poszczególnych projektów zostaną wskazane. Ale czy tak się stanie? Trudno powiedzieć. I tutaj musimy pozostawać w stałej gotowości, by w razie potrzeby podjąć zdecydowane działania, które zmuszą rząd do dotrzymania własnych zobowiązań.

Jedno jest pewne - w tym roku o spokój może być trudno.

 

Bogusław Hutek