Hutek: Wyrok na całą branżę

Sty 30, 2023

- Mamy koniec stycznia 2023 roku. Umowa społeczna (...), którą podpisywaliśmy z rządem 28 maja 2021 r., wciąż nie została notyfikowana w Komisji Europejskiej. Co więcej, rząd chyba niewiele robi, by do notyfikacji doszło. Pytanie: dlaczego? - zastanawia się przewodniczący górniczej "Solidarności" Bogusław Hutek w swoim felietonie. - Taka zwłoka może oznaczać, że politycy z Warszawy już dawno "postawili krzyżyk" na górnictwie. Skoro zgodzili się na zabójczy dla gospodarki pakiet unijnych dyrektyw "Fit for 55", teraz muszą wdrażać jego elementy, więc sprawę notyfikacji umowy społecznej próbują zamilczeć i o niej zapomnieć - twierdzi. Zachęcamy do lektury tekstu.

 

* * *

 

Mamy koniec stycznia 2023 roku. Umowa społeczna regulująca zasady transformacji polskiego górnictwa, którą podpisywaliśmy z rządem 28 maja 2021 r., wciąż nie została notyfikowana w Komisji Europejskiej. Co więcej, rząd chyba niewiele robi, by do notyfikacji doszło. Pytanie: dlaczego?

Taka zwłoka może oznaczać, że politycy z Warszawy już dawno "postawili krzyżyk" na górnictwie. Skoro zgodzili się na zabójczy dla gospodarki pakiet unijnych dyrektyw "Fit for 55", teraz muszą wdrażać jego elementy, więc sprawę notyfikacji umowy społecznej próbują zamilczeć i o niej zapomnieć.

Przypomnę, że jednym z elementów pakietu "Fit for 55" są rozwiązania dotyczące ograniczenia emisji metanu do atmosfery. Pomysłodawcy zaostrzenia "polityki klimatycznej" Unii Europejskiej uznali, że metan jest 20-krotnie bardziej szkodliwy od dwutlenku węgla. Jeśli 23 marca "dyrektywa metanowa" zostanie przyjęta przez Parlament Europejski, potem zaś stanie się obowiązującym prawem, spółki węglowe nie przetrwają. Wszystko ze względu na drakońskie kary, które będą musiały odprowadzać przedsiębiorstwa emitujące metan w ilości większej od dopuszczonej przez Brukselę. Można też założyć, że skoro uznano, iż metan szkodzi środowisku 20 razy bardziej, to i kary będą 20-krotnie wyższe. Co gorsza, ograniczenie emisji do 3 czy 5 ton metanu na 1000 t wydobytego węgla jest niemożliwe. Dziś kopalnie emitują od 8 do 14 t tego gazu i nie da się tych wartości znacząco zredukować. Czyli bez kar się nie obejdzie. Już w roku 2027 zaczniemy ponosić konsekwencje wprowadzenia nowego prawa. Czekamy zatem na informację od minister klimatu pani Anny Moskwy i samego premiera Mateusza Morawieckiego, co zamierzają uczynić, by ochronić polskie przedsiębiorstwa górnicze przed skutkami dyrektywy.

Chyba, że rząd Zjednoczonej Prawicy z panem premierem, który niegdyś mówił o przedłużeniu funkcjonowania górnictwa do roku 2060, teraz - po cichu - zgodził się na przyjęcie rozwiązań prowadzących wprost do przyspieszonej likwidacji sektora, chociażby w zamian za środki na realizację zadań z Krajowego Planu Odbudowy...

Dalsze istnienie naszej branży znów jest realnie zagrożone i to wcale nie w perspektywie roku 2049, a kilku najbliższych lat. Chcielibyśmy na ten temat porozmawiać zarówno z panią minister, jak i z panem premierem. Jestem przekonany, że jeśli tak się nie stanie, jeśli rząd nie zaproponuje żadnych rozwiązań osłonowych, skończy się protestami. Być może takimi, jak w roku 2015, bo górnicy nie będą już mieli nic do stracenia.

 

Bogusław Hutek