Jak zapewniła szefowa resortu przemysłu, podstawą złożenia nowego wniosku notyfikacyjnego jest umowa społeczna podpisana 28 maja 2021 roku wraz z uzgodnionym harmonogramem wygaszania kopalń - wyjątek stanowi KWK "Bobrek-Piekary", która ma zostać zlikwidowana szybciej ze względu na bezpieczeństwo załogi.
- Mamy cały czas nadzieję, że komisarz Vestager [Margrethe Vestager, jedna z wiceprzewodniczących wykonawczych Komisji Europejskiej - przyp. red. SG] pochyli się nad tym wnioskiem, dlatego że urzędnicy obecnie urzędujący w Komisji Europejskiej doskonale znają ten temat, więc może nam się uda dostać przynajmniej "preliminary decision" [decyzję wstępną - przyp. red. SG] - powiedziała po zakończeniu spotkania.
Podczas rozmów poruszono temat skierowanego do konsultacji "Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu" (KPEiK). Zdaniem strony społecznej, dokument ten jest sprzeczny z zapisami umowy społecznej. KPEiK zawiera dwa scenariusze klimatyczno-energetyczne: scenariusz ambitnej transformacji (WAM), zgodnie z którym krajowe zapotrzebowanie na węgiel kamienny w roku 2030 wyniesie 22 miliony ton oraz scenariusz rynkowo-techniczny (WEM), w którym mówi się o popycie na poziomie 30 mln t.
Pani minister zaznaczyła, że scenariusz WEM jest spójny z umową społeczną, natomiast scenariusz WAM jest scenariuszem perspektywicznym, traktowanym jako scenariusz dodatkowy.
O odniesienie się do tych słów poprosiliśmy przewodniczącego górniczej "Solidarności" Bogusława Hutka.
- "Krajowy Plan w dziedzinie Energii i Klimatu do 2030 r.", który ma być teraz konsultowany, w jednym ze scenariuszy jest zgodny z umową społeczną, jednak problem leży gdzie indziej. My już dzisiaj wiemy, że energetyka nie realizuje kontraktów, co wywraca do góry nogami wszystkie zakładane scenariusze. Polska Grupa Górnicza powinna wydobywać 21-22 mln t węgla rocznie, ale tego nie robi, bo nie ma kto tego węgla odebrać. Na przyszły rok PGG kontraktuje jedynie 16 czy 17 mln t surowca - czyli już w 2025 r. Spółka obniża ten wolumen do poziomu, jaki miała osiągnąć dopiero w 2031 r. - wskazał związkowiec.
Zwrócił uwagę, że postanowienia umowy podpisanej trzy lata temu wciąż pozostają na papierze, co niezbyt dobrze świadczy o sprawczości rządu.
- Obecna opcja polityczna przez długi czas argumentowała, że to poprzednicy byli do niczego, bo nie potrafili doprowadzić do notyfikacji umowy społecznej w Komisji Europejskiej. Tylko że mija 10 miesięcy od ukonstytuowania się nowego gabinetu, a my wciąż jesteśmy tam, gdzie byliśmy. Wygląda na to, że mimo szczerych chęci ze strony pani minister, w obszarach związanych z notyfikacją i realizacją umowy społecznej niewiele się dzieje - powiedział.
Według przewodniczącego priorytetem dla rządu powinno być teraz jak najszybsze uruchomienie inwestycji, bo od nich zależy powodzenie całego procesu transformacji.
- Jeśli chodzi o technologię wyłapywania i magazynowania dwutlenku węgla - CCS - powiedziano nam, że Unia się na nią zgadza, ale budowa instalacji umożliwiających jej praktyczne zastosowanie potrwa 7-8 lat. Nikt nie wie, kto miałby wdrażać nowoczesne technologie węglowe typu "blue coal". Na domiar złego wciąż nie powołano Zarządu Funduszu Transformacji Województwa Śląskiego, przez co nie ma możliwości wykorzystania środków z tego źródła na realizację inwestycji niezbędnych - podkreślam: niezbędnych - dla dalszego funkcjonowania kopalń - zauważył szef Krajowej Sekcji Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ "Solidarność". - Pani minister Zielińska stwierdziła, że nieco ponad 500 miliardów złotych zostanie skierowane na zadania związane z transformacją energetyczną, ale nie potrafiła wskazać, co to dokładnie będzie - spodziewam się jednak inwestycji w odnawialne źródła energii i inne tego typu instalacje, a nie w technologie czy instalacje związane z węglem - dodał.
Bogusław Hutek zareagował na krytyczne opinie dotyczące subsydiowania górnictwa pieniędzmi budżetowymi.
- Wypomina się branży górniczej rządowe wsparcie finansowe związane z procesem transformacji, ale nikt nie pamięta o czasach, kiedy takiego wsparcia nie otrzymywaliśmy wcale, a spółki węglowe zasilały budżet miliardowymi zyskami. Ponadto państwowe koncerny energetyczne zyskiwały dzięki temu, że kopalnie sprzedawały im węgiel po cenach znacząco niższych od cen rynkowych. O tym nikt dzisiaj nie mówi. A gdyby energetyka odbierała węgiel w ilościach wcześniej zakontraktowanych, subsydiowanie ze strony państwa dla spółek węglowych też mogłoby być niższe - skomentował.
Jego zdaniem, Ministerstwo Przemysłu nie ma pełnego wpływu na decyzje, które zapadają w gremiach kierowniczych państwowych koncernów energetycznych, a są niekorzystne dla górnictwa. Rozwiązaniem problemu mogłoby być przeniesienie kompetencji związanych z nadzorem nad branżą paliwowo-energetyczną do jednego ministerstwa.