Eksperci: Próba realizacji KPEiK doprowadzi do katastrofy

Lis 21, 2024

W katowickiej siedzibie śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" zaprezentowano ekspertyzę, z której wynika, że koszt wdrożenia przygotowanego przez resort klimatu "Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu" (KPEiK) może wynieść nawet 10 bilionów złotych. Opracowanie autorstwa inżyniera energetyka profesora Władysława Mielczarskiego (Politechnika Łódzka) i ekonomisty doktora Artura Bartoszewicza (Szkoła Główna Handlowa) było podstawą przekazanej rządowi opinii NSZZ "Solidarność" dotyczącej KPEiK.

Prezentację "Oceny technicznej i finansowej wykonalności Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu do 2030 r." prof. Władysław Mielczarski rozpoczął od zwrócenia uwagi, jak istotne znaczenie dla całej polskiej gospodarki ma funkcjonowanie elektrowni węglowych.

- Przez dwa tygodnie listopada my istnieliśmy tylko dlatego, że mieliśmy węgiel. 90 procent energii w jednym tygodniu i w drugim mieliśmy z węgla - wskazał. - Te olbrzymie farmy wiatrowe i panelowe, te miliardy, które wydaliśmy na ich budowę i wydajemy cały czas, przyniosły zaledwie 2 czy 3 proc. energii. Gdyby nie górnictwo i gdyby nie węgiel, dzisiaj siedzielibyśmy po ciemku, nie mówiąc o konsekwencjach, jakie przeżywalibyśmy my i cała gospodarka - dodał.

Zaznaczył, że sytuacja ta ma charakter cykliczny.

- W naszych warunkach klimatycznych (...) flauta - czyli okres bezwietrzny - zdarza się dwa, trzy razy w roku. A tak długa flauta, dziesięcio-dwunastodniowa, w zasadzie co roku - stwierdził.

Według wyliczeń przedstawionych przez profesora w 2040 roku potrzeba będzie co najmniej 30 milionów ton węgla, aby polski system energetyczny mógł stabilnie funkcjonować, tymczasem KPEiK zakłada zużycie dziesięciokrotnie niższe. Gdyby wdrażanie ministerialnego Planu rozpocząć dzisiaj, już w roku 2030 niedobór energii osiągnąłby poziom 4 gigawatów, zaś 10 lat później - aż 13 GW.

KPEiK przewiduje zastąpienie węgla energetyką odnawialną i budowę 7 elektrowni atomowych do końca 2040 r., co eksperci uważają za nierealne.

- Program atomowy w Polsce trwa od 16 lat. Jak dotąd, największym osiągnięciem tego programu jest wycięcie kawału lasu pod Choczewem. Nic więcej nie zrobiono. Nie wiadomo, kto zbuduje, co zbuduje, skąd się weźmie pieniądze - zauważył prof. Mielczarski.

Naukowcy podkreślili, że rządowy program transformacji energetycznej zawiera rażące błędy merytoryczne. Wskazali, że resort klimatu w swoich wyliczeniach rozdzielił energię z wiatru i słońca, a następnie zsumował uzyskane wartości. Tymczasem procesy te - świecenie słońca i ruchy wiatru - zwykle się na siebie nakładają, co powoduje, że operatorzy muszą odłączać odnawialne źródła, bo zbyt dużo energii w tym samym czasie trafia do systemu. Tylko w tym roku Polskie Sieci Elektroenergetyczne były zmuszone aż 50 razy wyłączać z tego powodu farmy wiatrowe.

Ku zdumieniu ekspertów, magazyny energii uznano za dodatkowe źródła w bilansie.

- Nie trzeba być specjalistą, żeby wiedzieć, że magazyn to miejsce, gdzie coś się przechowuje i aby wyjąć coś z magazynu, trzeba najpierw tam włożyć. I tak samo jest z magazynem energii. Najpierw tę energię trzeba tam włożyć, żeby później wyjąć. U ministerstwa działa to inaczej. Tam nie trzeba nic wkładać, tylko się wyjmuje - skomentował prof. Mielczarski.

Cały KPEiK ocenił jednoznacznie.

- Ten program, który zrobiło ministerstwo, jest nierealny od strony technicznej, a próby jego realizacji doprowadzą do katastrofy energetycznej - podsumował.

Finansowo-ekonomiczne skutki wprowadzenia "Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu" omówił dr Artur Bartoszewicz.

Wyliczył, że na dojście do "zeroemisyjności" założonej w polityce europejskiej musielibyśmy wydać 10 bln zł, czyli trzykrotność produktu krajowego brutto. Każdego Polaka, włączając niemowlęta, bezrobotnych i emerytów, kosztowałoby to około 270 tysięcy zł. W sumie wydalibyśmy 10 razy więcej niż wyniosły wszystkie dotacje unijne (245,5 mld euro), jakie Polska otrzymała przez 20 lat (2004-2023).

Następnie przypomniał, że zarówno produkcja urządzeń do wytwarzania energii odnawialnej, jak i proces jej dystrybucji oraz zakupu są dotowane ze środków publicznych.

- Jako ekonomista żądam jednoznacznej odpowiedzi ze strony władz RP, ile ma kosztować cały proces transformacyjny, ile będzie kosztował każdego obywatela Rzeczypospolitej, skąd będą alokowane te środki, jak one wpłyną na poziom życia gospodarstw domowych - powiedział ekonomista z warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej.