Kozłowski: Zajmijmy się wydobyciem!

Lis 22, 2024

- Każde przedsiębiorstwo powinno posiadać długoterminową strategię, a kierujący nim Zarząd powinien być profesjonalny, mieć wizję jego rozwoju i dawać pracownikom poczucie bezpieczeństwa oraz motywację do pracy. Niestety, to co (...) obserwujemy w ostatnich miesiącach, utwierdza nas w przekonaniu, że niektóre osoby w Zarządzie JSW nie posiadają tych niezbędnych atrybutów, aby zarządzać tak dużą organizacją - mówi przewodniczący Zakładowej Organizacji Koordynacyjnej (ZOK) NSZZ "Solidarność" Jastrzębskiej Spółki Węglowej SA (JSW) Sławomir Kozłowski w rozmowie z Solidarnością Górniczą. Polecamy lekturę wywiadu.

 

* * *

 

Solidarność Górnicza: - W ostatnim czasie światło dzienne ujrzały teksty i wywiady na temat JSW o wydźwięku jednoznacznie negatywnym. Czy Pan, jako przewodniczący ZOK NSZZ "Solidarność" JSW SA, też postrzega sytuację firmy wyłącznie w czarnych barwach? I czy ta cisza, jaka zapanowała w samej JSW, może zwiastować coś pozytywnego, czy też raczej jest przysłowiową "ciszą przed burzą"?

Sławomir Kozłowski, przewodniczący ZOK NSZZ "Solidarność" JSW SA: - O sile firmy stanowi załoga i jej determinacja. Jednocześnie każde przedsiębiorstwo powinno posiadać długoterminową strategię, a kierujący nim Zarząd powinien być profesjonalny, mieć wizję jego rozwoju i dawać pracownikom poczucie bezpieczeństwa oraz motywację do pracy. Niestety, to co załoga i my obserwujemy w ostatnich miesiącach, utwierdza nas w przekonaniu, że niektóre osoby w Zarządzie JSW nie posiadają tych niezbędnych atrybutów, aby zarządzać tak dużą organizacją.

Panie redaktorze, Jastrzębska Spółka Węglowa w latach 2018-2019 wydobywała po 14,5-15 milionów ton węgla rocznie. W tym roku wydobędziemy może około 12 milionów. Żeby obrazowo to przedstawić, taki spadek produkcji, to brak w przychodach Spółki ok. 2,5 miliarda złotych.

Jednocześnie można zauważyć, że ci najbardziej krzykliwi, którzy do tej pory przedstawiali się jako jedyni, co walczyli o sprawy pracownicze, nagle zamilkli, a jak się odzywają, to tylko po to, aby się podlizać obecnemu pracodawcy. Dlaczego milczą? Bo prawdopodobnie nie mają nic do powiedzenia lub nie chcą mówić załodze, jaki "pasztet" szykuje pracownikom Zarząd JSW SA - a może jedno i drugie. Ów "pasztet", przygotowywany rzekomo przez firmę doradczą, będzie bardzo bolesny. Przede wszystkim pozbawi załogę wielu elementów wynagrodzenia, które funkcjonują w naszej firmie od czasu zawarcia zakładowych układów zbiorowych pracy.

Według nieoficjalnych doniesień pracownicy utracą wiele branżowych - przysługujących im zarówno w przeszłości, jak i obecnie - uprawnień. Robi się to w wielkiej tajemnicy, a wszelkie informacje o tych sprawach są objęte klauzą poufności, choć przecież Spółka miała być transparentna, otwarta na dialog z pracownikami. Mało tego. Dorabia się opinie prawne, które usprawiedliwiają podejmowane działania w imię bezpieczeństwa narodowego.

My mamy obowiązek o tym mówić, przekazywać załodze te rzeczy, bo nie możemy dopuścić do sytuacji, w której ludzie będą całkowicie zaskoczeni nagłym, wielkim uderzeniem.

SG: - Co budzi największe obawy "Solidarności"? I skąd tak złe perspektywy na przyszły rok dla JSW?

SK: - Od czasu powołania obecnego Zarządu widzimy, że jego członkowie nie pojawiają się w kopalniach, nie potrafią zbudować atmosfery zaufania z załogą, nie potrafią zrozumieć potrzeb ani ludzi, ani kopalń!

JSW jest podmiotem gospodarczym o niezwykłym znaczeniu dla całego regionu. Daje pracę dziesiątkom tysięcy osób. Przesiadując w gabinetach, nie da się dobrze przeanalizować sytuacji, poznać pracowników, zbudować ich zaufania i wypracować właściwych działań, które umożliwiłyby rozwój firmy. Tymczasem tak właśnie postępuje kierownictwo JSW - woli zatrudniać w tajemnicy firmy doradcze, które mają w cudowny sposób uzdrowić Spółkę!

Nie da się też wszystkiego zakamuflować, utajnić, przemilczeć. Jak już wcześniej mówiłem, według niepotwierdzonych informacji firma zewnętrzna za kolosalną kwotę (również jak na warunki JSW) ma prowadzić program naprawczy w Spółce. Z tego wynika, że naszych menadżerów, którzy kierują firmą już od ponad pół roku - choć może tylko nią administrują? - to zadanie wyraźnie przerosło. Może nie mają pomysłu, co należy zrobić, jakie działania organizacyjne należałoby podjąć i jaki kierunek powinna przyjąć JSW?

Podczas spotkania z panią minister [przemysłu - przyp. red. SG] Marzeną Czarnecką mówiłem, że Jastrzębska Spółka Węglowa potrzebuje osób kompetentnych z doświadczeniem górniczym, znających specyfikę naszej branży. Wiedzieliśmy, że potrzeba bardzo dużej wiedzy, aby w tych trudnych sytuacjach, po tylu nagłych zdarzeniach i przy tak niesprzyjających warunkach, wyprowadzić firmę na prostą. Tymczasem wydaje się, że dla Zarządu JSW SA podstawową metodą działania jest sięganie głęboko do kieszeni załogi i wprowadzanie oszczędności, które nie rozwiązują rzeczywistych problemów. W końcu będzie tak, że na Jastrzębskiej Spółce Węglowej będą zarabiać wszyscy, tylko nie pracownicy.

SG: - Jak strona związkowa postrzega obecny model zarządzania firmą?

SK: - Mam wrażenie, że osoby z Zarządu z przerażeniem patrzą na spadającą produkcję i rozważają działania restrukturyzacyjne polegające wyłącznie na cięciu kosztów, cięciu inwestycji, a może też postępowaniu sanacyjnym. Przecież to doprowadzi do dalszego spadku produkcji! Zarząd nie wie, w jakim kierunku ma podążać Spółka, nie wie też, jak się rozmawia z ludźmi, z załogą! Wydaje mi się, że członkowie Zarządu, którzy pierwszy raz pojawili się w JSW, nie mieli pojęcia, co oznacza zarządzanie tak dużym podmiotem. Panowie chyba myśleli, iż mając miliardy na rachunkach, można spędzać dzień na analizach artykułów prasowych i jeździć po konferencjach.

Nie można spędzać tyle czasu na analizach zakupów projektów hutniczych opartych o piece elektryczne oraz projektów fotowoltaicznych za miliardy złotych. Zajmijmy się wydobyciem, zajmijmy się rozwojem Spółki, komunikacją z załogą i akcjonariuszami! Szanujmy "ład korporacyjny" w JSW!

Obecny Zarząd ma duże szczęście, że zastał Spółkę z 6 miliardami złotych środków płynnych - gros tej kwoty w tak zwanym funduszu stabilizacyjnym. Teraz regularnie przygotowuje wnioski o umorzenie kolejnych certyfikatów z funduszu i tak lecą kolejne miesiące w bezwładzie, braku wizji i działań!

Pytam się - jak to ma poprawić sytuację firmy?

SG: - Dziękujemy za rozmowę.

 

rozmawiał: MJ