Â
* * *
Â
Solidarność Górnicza: - O złej kondycji kopalni "Silesia" opinia publiczna dowiedziała się na jesieni. 24 października 2024 roku Bumech SA - właściciel zakładu - poinformował, że PG "Silesia" Sp. z o.o. złożyła do sądu wniosek w sprawie otwarcia postępowania sanacyjnego. Jak zaznaczono w raporcie giełdowym, pomimo podejmowania prób restrukturyzacji kosztowej i organizacyjnej, Przedsiębiorstwo utraciło zdolność do wykonywania swoich wymagalnych zobowiązań pieniężnych. Od tamtego momentu minęło sporo czasu, zamieszanie medialne wokół "Silesii" trwa, a pracownicy nie wiedzą, co ich czeka. Czy jako szef zakładowych struktur "Solidarności" mógłbyś wyjaśnić załodze, na czym stoi?
Grzegorz Babij, przewodniczący KZ NSZZ "Solidarność" PG "Silesia" Sp. z o.o.: - Postępowanie sanacyjne, które zostało wprowadzone w PG "Silesia" na wniosek właściciela, miało uchronić zakład przed zablokowaniem kont ze strony wierzycieli. Ruch ten powinien umożliwić skuteczną restrukturyzację kopalni, tak by mogła ona funkcjonować przez kolejne lata. Niestety, nikt chyba tego nie traktował poważnie, bo procedurę postępowania sanacyjnego uruchomiono 27 listopada, a nie przedstawiono planu restrukturyzacyjnego. Z posiadanych przeze mnie informacji wynika, że złożono wniosek o wydłużenie terminu przedłożenia planu do 31 marca. W związku z tym, że planu restrukturyzacyjnego nie ma, trudno jest mi powiedzieć, z czym się to wszystko będzie wiązało. A pytań, które sobie zadaję, jest wiele... Czy będą zwolnienia? Jeśli tak, to kogo będą dotyczyć? Czy będą podejmowane próby obniżenia wynagrodzeń? Czy będą funkcjonowały przepisy wewnątrzzakładowe - układ zbiorowy i inne podpisane przez nas porozumienia? Tego, niestety, nie wiem. Wszystko zależy od tego, co znajdzie się w planie restrukturyzacyjnym.
SG: - Jak na brak informacji ze strony pracodawcy reaguje załoga? Niepokojem, strachem, złością?
GB: - Ludzie nie wytrzymują tego ciśnienia. Część kolegów składa wypowiedzenia i odchodzi do firm okołogórniczych świadczących usługi na rzecz Południowego Koncernu Węglowego czy Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Z perspektywy PG "Silesia" jest to wielka strata, bo opuszczają nas osoby doskonale wykwalifikowane - mechanicy, pracownicy robót przygotowawczych, kombajniści. Oni wszyscy świetnie wykonywali swoje zadania, byli niezwykle zaangażowani. Nie będzie się ich dało w łatwy sposób zastąpić.
SG: - A sama kopalnia "Silesia" ma przed sobą przyszłość? Czy jest sens o nią walczyć i czy dałaby sobie radę na rynku, gdyby - mimo wszystko - została uratowana?
GB: - "Silesia" miałaby przed sobą przyszłość, gdyby była inaczej zarządzana. Tak twierdzą również osoby znające się na górnictwie, które ten zakład poznały. Pamiętajmy, że każde przedsiębiorstwo, nie tylko górnicze, potrzebuje inwestycji na odpowiednim poziomie. Wtedy będzie się mogło normalnie rozwijać. Trudno oczekiwać zysków, jeśli się wcześniej nie zainwestowało. Tymczasem u nas zdarzało się na przykład tak, że pewne rzeczy były wykonywane niemalże metodą "gospodarczą", a potem pojawiały się problemy przy wybieraniu ściany. Nie chcę mówić o szczegółach, jedno natomiast jest pewne - tak się na dłuższą metę nie da funkcjonować. Oprócz inwestycji potrzebna jest zgrana, doświadczona załoga. I taką załogę przez długi czas mieliśmy. Teraz - jak już mówiłem - sporo ludzi odchodzi, bo widzi, co się wokół dzieje. Może zdarzyć się tak, że właściciel w końcu przeznaczy odpowiednie środki na inwestycje, tylko że wtedy nie będzie już u nas doświadczonych pracowników. Czy ci, którzy odeszli, będą chcieli wrócić? Nie jestem przekonany. Choć obiecywano nam uruchomienie robót przygotowawczych, przez długi czas tego nie zrobiono. Jednocześnie pozorowano ich prowadzenie, z czego pracownicy po prostu się śmiali. Trudno się dziwić, że wielu z nich odeszło, kiedy zobaczyli, jak zarządzana jest ich kopalnia i zdali sobie sprawę, czym to się może skończyć.
SG: - Podsumowując tę część rozmowy, można stwierdzić, że czas działa na niekorzyść zakładu.
GB: - Zdecydowanie tak. W oparciu o infrastrukturę, którą mamy obecnie, moglibyśmy fedrować jeszcze 10-15 lat i to w obszarach, które do tej pory nie były eksploatowane. Potrzebowalibyśmy jedynie niezbędnych, niewielkich inwestycji. Aby tak się stało, potrzeba nam dobrej woli właściciela, kompetentnych zarządzających i doświadczonej załogi. Z załogą problemu nigdy nie było, co do reszty - swoją opinię już wyraziłem.
SG: - Stwierdziłeś, że kierownictwo nie potrafiło przygotować planu restrukturyzacyjnego na czas. Czy może za tym stać ukryty zamiar likwidacji kopalni?
GB: - Jak najbardziej. Jestem tego niemal pewien. Postępowanie sanacyjne jest ostatnią możliwą opcją wyprowadzenia Spółki na prostą. Jeśli się nie powiedzie, następny krok stanowi złożenie wniosku o postępowanie upadłościowe. Obecny atak pracodawcy na "Solidarność", wręczenie wypowiedzenia umowy o pracę mojemu zastępcy i szereg innych działań, które mają podważyć wiarygodność największego związku zawodowego zrzeszającego pracowników "Silesii", nie wzięły się znikąd. Wygląda na to, że pan Marcin Sutkowski, główny akcjonariusz Bumechu, odrobił zadanie domowe - po tym, jak uświadomił sobie, że "Solidarność" wielokrotnie ratowała zakład przed likwidacją, teraz próbuje zniszczyć Związek, by potem móc bez przeszkód zamknąć kopalnię.
SG: - "Zniszczyć Związek"? Nie za ostro?
GB: - Nie. Niestety. Docierają do mnie informacje, że pracownicy są zastraszani. Próbuje się na nich wymusić rezygnację z członkostwa w "Solidarności", bo jeśli nie, to zostaną im wręczone wypowiedzenia. Chciałbym ich wszystkich uspokoić i zapewnić, że nikt ich nie zwolni. To zwykła próba wywarcia nacisku, na dodatek pozbawiona jakiejkolwiek podstawy prawnej. Takie działania są niedopuszczalne.
SG: - Dziękujemy za rozmowę.
Â
rozmawiał: MJ