Przypomnijmy: podpisana 28 maja 2021 r. umowa społeczna regulująca zasady transformacji górnictwa zakładała, że połączenie "Bielszowic" i "Halemby" nastąpi w roku 2023. Decyzja o przesunięciu tego terminu zapadła po wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej, kiedy wstrzymano import węgla z kierunku wschodniego. Pojawiła się wówczas konieczność zaspokojenia popytu na surowiec przez producentów krajowych.
Według związkowców - przytaczających wnioski z prac zespołu powołanego na mocy umowy społecznej - zakład mógłby fedrować do roku 2028.
Demonstracja wyruszyła po godzinie 10. sprzed katowickiej archikatedry w kierunku ulicy Powstańców. Tam, przed siedzibą resortu przemysłu, przeprowadzono pikietę z udziałem pracowników "Bielszowic" oraz wspierających ich kolegów reprezentujących inne kopalnie należące do PGG.
Przedstawiciele central związkowych podkreślali, że górnicy walczą nie tylko o przyszłość "Bielszowic" i całej KWK "Ruda", ale także o niezależność energetyczną Polski i o dostęp do zasobów surowca strategicznego dla Unii Europejskiej, jakim jest węgiel koksowy. Domagano się też odrzucenia przepisów wynikających z forsowanego przez Brukselę Europejskiego Zielonego Ładu.
- Od czterech lat wykazujemy, że ta decyzja, która została podjęta, jest niesłuszna, jest niesprawiedliwa i należy ją zmienić. Pokazaliśmy, jakie mamy zasoby. Kopalnia "Bielszowice" ma najlepsze zasoby węgla koksowego (...) w Polskiej Grupie Górniczej - zasoby węgla, które są na europejskiej liście zasobów krytycznych. Kto to pozwala likwidować? - retorycznie pytał przewodniczący bielszowickiej "Kadry" Mirosław Pukas, zwracając się do osób zgromadzonych przed siedzibą Ministerstwa Przemysłu. - To jest skandal wielkiej skali. To jest niesprawiedliwość, na którą żeśmy nie zasłużyli. Wasza praca (...) pokazuje i pokazała w tamtym roku, że przy odpowiednim pokierowaniu kopalni "Bielszowice" przynosi zysk w tej dramatycznej sytuacji, gdzie wszystko jest likwidowane. 80 złotych na tonie potrafiliśmy wypracować w drugim półroczu tamtego roku - wskazywał.
Na czym w tej chwili najbardziej zależy stronie społecznej i co najbardziej oburza załogę KWK "Ruda" Ruch "Bielszowice"? O to pytamy szefa zakładowej "Solidarności" z KWK "Ruda" Ruch "Bielszowice" Artura Krempułę.
- Nie żądamy niczego nadzwyczajnego. W umowie społecznej było zapisane, że ma zostać powołana komisja do spraw węgla koksowego, która przeprowadzi odpowiednie analizy. Myśmy się z tego wywiązali. Nie rozumiem, dlaczego umowa jest realizowana, kiedy chodzi o likwidację kopalń, podczas gdy pozostałe punkty pozostają na papierze. Zacznijmy traktować ten dokument poważnie - wszystkie jego zapisy są jednakowo ważne i powinny być wprowadzone w życie. Górnicy wykonują swoją pracę fachowo, w pełni profesjonalnie i oczekują tylko tego, by ich również traktowano poważnie. Cały czas słyszymy o odprawach, tak zwanych urlopach górniczych, bezproblemowych alokacjach na inne kopalnie czy o tym, że nikt nie straci pracy. Na razie jednak są to tylko obiecanki i puste słowa. Nikt, kto te deklaracje składał, nie dał nam niczego na piśmie. Poza tym opóźnia się nowelizacja ustawy o funkcjonowaniu górnictwa, przez co nie ma odpraw czy wspomnianych urlopów, stąd narastający niepokój wśród załogi. Jeśli osłony socjalne staną się faktem, to kto z nich skorzysta? Odprawy wezmą ci, którzy mają mało lat pracy, po czym wyjadą z Rudy Śląskiej, bo tu nie będą już mieli żadnej przyszłości - odpowiada związkowiec.
Przekonuje, że wydłużenie funkcjonowania "Bielszowic" ma uzasadnienie i to na wielu płaszczyznach.
- Wszyscy zapominają, że od decyzji w sprawie przyszłości kopalni zależy przyszłość Rudy Śląskiej i wielu jej mieszkańców. Rozwój tego miasta zawsze opierał się na przemyśle. Chciałbym zwrócić uwagę, że zakład górniczy to nie tylko pracownicy dołowi, ale również pracownicy powierzchni czy administracji. To są firmy okołogórnicze, firmy sprzątające, firmy usługowe, dostawcy maszyn i ubrań roboczych. Wszystkie te podmioty i zatrudnione w nich osoby oraz ich rodziny żyją z kopalni - zwraca uwagę Artur Krempuła. - Nasz postulat jest realny i uzasadniony. Na jego realizacji nikt nie straci. Ponadto zależy nam na utrzymaniu spokoju społecznego. Największa liczba osób została przyjęta do pracy w latach 2007-2009. Obecnie ci pracownicy nie "łapią się" na osłony socjalne - chyba, że ktoś zdecyduje się na odprawę jednorazową, ale to mało prawdopodobne, by górnik po 18-19 latach pracy wziął "jednorazówkę". Prędzej będzie chciał dopracować ten rok czy dwa, by skorzystać z "urlopu górniczego". Wydłużenie funkcjonowania "Bielszowic" do roku 2028 da mu taką możliwość. Ponadto unikniemy problemów związanych z procesem alokacji - pozostałe kopalnie nie przyjmą przecież wszystkich pracowników naszej kopalni do siebie - dodaje.
Argumentów przemawiających za dalszym utrzymaniem wydobycia w ruchu "Bielszowice" jest - zdaniem przewodniczącego - znacznie więcej.
- Uważam, że proces wygaszania kopalń powinien być przeprowadzony "z głową" i - przede wszystkim - w sposób uczciwy. My domagamy się wydłużenia wydobycia przez "Bielszowice" o półtora roku, a nie o 10 czy 20 lat. Nasz postulat wynika z umowy społecznej, w której umieszczono zapis o konieczności powołania komisji do spraw węgla koksowego. I taka komisja powstała. Jej prace były prowadzone rzetelnie, a opracowane przez nią wnioski mówią wprost, że moglibyśmy spokojnie wydobywać węgiel koksowy przynajmniej do roku 2028. Jeżeli mamy odbiorców na ten węgiel, mamy zagwarantowany jego zbyt, to dlaczego podejmuje się decyzję o zamknięciu kopalni? Jest to zupełnie niezrozumiałe - tym bardziej, że węgiel koksowy jest wpisany na listę surowców krytycznych w Unii Europejskiej - podsumowuje.
Górnicy z KWK "Ruda" Ruch "Bielszowice" od początku wspierają starania mające doprowadzić do wydłużenia funkcjonowania ich zakładu pracy. W zorganizowanym 22 i 23 października 2024 r. referendum odpowiadali na pytanie: "Czy jesteś za wydłużeniem istnienia kopalni »Bielszowice« co najmniej do 2028 r. i popierasz działania w jej obronie?". 1545 głosujących (99,42 procent) zaznaczyło odpowiedź "tak", a tylko 9 (0,58 proc.) - "nie". Frekwencja wyniosła 90,56 proc.