Banner okolicznościowy

"Silesia" na ostrym wirażu

Mar 22, 2025

Atmosfera w czechowickiej kopalni "Silesia" jest coraz gorętsza. Postępowanie kierownictwa zakładu niepokoi związkowców i załogę. Coraz powszechniej mówi się o perspektywie szybkiej likwidacji przedsiębiorstwa, które na przestrzeni ostatnich 20 lat było ratowane głównie dzięki postawie związkowców z "Solidarności".

Zorganizowane 13 marca spotkanie przedstawicieli strony społecznej, Zarządu Przedsiębiorstwa Górniczego (PG) "Silesia" Sp. z o.o., będącej właścicielem "Silesii" spółki Bumech, Urzędu Gminy Goczałkowice-Zdrój i minister przemysłu pani Marzeny Czarneckiej nie przyniosło przełomu.

- Nasze stanowisko jest jasne - związki zawodowe optują za tym, żeby pracownicy PG "Silesia" byli objęci osłonami socjalnymi gwarantowanymi przez ustawę o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego. Pani minister pytała naszego pracodawcę o obecną sytuację kopalni. Chciała też dowiedzieć się, jak właściciel "Silesii" widzi jej przyszłość - relacjonował przebieg rozmów przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" PG "Silesia" Sp. z o.o. Grzegorz Babij.

Następnie stwierdził, że pani minister nie otrzymała i nie mogła otrzymać konkretnych odpowiedzi, bo szefostwo kopalni wciąż zwleka z przygotowaniem planu restrukturyzacji "Silesii", przez co dalszych losów przedsiębiorstwa nie sposób przewidzieć.

- Kolejne spotkanie odbędzie się w kwietniu - poinformował.

O rosnących obawach załogi pisaliśmy miesiąc temu. Wybrzmiały one po raz kolejny podczas pikiety przeprowadzonej 10 marca przed bramą kopalni. Oprócz górników z "Silesii" i ich rodzin w proteście udział wzięli pracownicy firm kooperujących, koledzy reprezentujący inne spółki węglowe, przedstawiciele władz Regionu Podbeskidzie NSZZ "Solidarność" z przewodniczącym Markiem Boguszem na czele oraz liczni parlamentarzyści. Pojawił się również Kazimierz Grajcarek, były szef Krajowego Sekretariatu Górnictwa i Energetyki (KSGiE) NSZZ "Solidarność", a wcześniej - wieloletni lider zakładowych struktur Związku w "Silesii".

- Zebraliśmy się tutaj, żeby wyrazić swój stanowczy sprzeciw wobec działań naszych właścicieli. (...) To wszystko, co się dzisiaj dzieje, doprowadza do tego, że kopalni może za chwilę nie być - przekonywał Grzegorz Babij, rozpoczynając demonstrację.

Na poparcie swojej tezy przytoczył kilka przykładów.

- Mamy zatamowane już dwie części obudów, sekcji w ścianach, (...) niewyciągnięte. Dlaczego są niewyciągnięte? Przez błędy organizacyjne. (...) To (...) setki milionów złotych, które tam są utopione. Setki milionów złotych! - grzmiał. - Jest oczywiście sprawa następna - sprawa dotycząca przejścia na tak zwaną jedną ścianę fedrunkową. Jak może funkcjonować nasza kopalnia, jak może wszystko być ekonomicznie uzasadnione, skoro my jesteśmy tylko na jednej ścianie? Dlaczego na jednej ścianie? Ano dlatego, bo nie mamy obudów przecież, sekcji, bo są zatamowane! - podsumował tę część wystąpienia.

Podobnych sytuacji miało być jednak znacznie więcej.

- Sprawa przodka do [ściany - przyp. red. SG] 126. Wpierdzielone 20 mln zł. 20 mln zł! I nagle decyzja - wycofujemy się stamtąd. Czy nas na to stać, się pytam? Czy nas było na to stać? (...) To (...) mamy te pieniądze czy tych pieniędzy nie mamy? No najwyraźniej je mamy, ale wszyscy mówią, że nie mamy. Nie możemy tak funkcjonować. To jest ewidentnie robione na szkodę naszego przedsiębiorstwa, na szkodę tej kopalni. Nie ma naszej zgody na takie działania - podkreślał przewodniczący "Solidarności". - Powiedzieli, że będą rozjeżdżać [ścianę - przyp. red. SG] 164. Panowie, to nie jest Wasza wina - to, co powiem - ale 20 metrów na miesiąc? (...) Dlaczego? Bo nie ma siatek, bo nie ma innych rzeczy, które umożliwiają taki ruch. (...) To jest ewidentnie pozorowanie jazdy - pozorowanie! To jest tylko i wyłącznie (...) dlatego, że chce się tą kopalnię zlikwidować, a Was - pozwalniać - mówił przewodniczący.

Związkowiec zarzucił kierownictwu zakładu skrajną nieudolność - również w obszarze sprzedaży i wysyłki wydobytego surowca.

- Jak możemy normalnie funkcjonować, (...) skoro "olewane" są firmy zewnętrzne? Mówię tutaj o pracownikach, którzy na przykład obsługują zwały. Wiecie, do czego doszło? Doszło do tego, że ludzie pozbierali własny sprzęt, (...) wywieźli z kopalni. A nasza kopalnia, co [zrobiła - przyp. red. SG]? Nie załadowała [węgla - przyp. red. SG], nie zrobiła wysyłek. Czyli znowu narażono na straty naszą kopalnię. (...) Następna sprawa. (...) Sprzedaż węgla - bardzo ciekawy temat. (...) Przecież część naszego węgla - nie wiem, czy wiecie - sprzedawana jest przez dwóch pośredników. Zanim trafi do końcowego odbiorcy, zarabia jeden pośrednik i drugi pośrednik, a kopalnia - nie wiem, czy sprzedaje go poniżej ceny produkcji, nie mam zielonego pojęcia, ale na to wychodzi, że tak - powiedział Grzegorz Babij.

Przewodniczący "Solidarności" nadmienił, że polityka Zarządu względem osób poszkodowanych z tytułu wystąpienia szkód górniczych negatywnie wpływa na wizerunek całego zakładu oraz zatrudnionych w nim pracowników.

- Dzisiaj w środkach masowego przekazu (...) pojawiają się informacje - a bo kopalnia "Silesia" zalega, ludziom się domy walą. (...) Tak, ci ludzie mają rację. Mają rację, bo nasza kopalnia nie płaci. (...) Dzisiaj nam jest wstyd wyjść za płot i przyznać się, że jesteśmy z kopalni "Silesia", bo taką opinię nam zrobili na zewnątrz - ci ludzie, którzy tam zasiadają w tym właśnie budynku [Zarządu PG "Silesia" - przyp. red. SG]. (...) Bo nie było pieniędzy, żeby zapłacić te szkody? Dogadali się przecież. Podpisywali umowy, tak? Dlaczego tego nie zapłacili? Daliśmy na konferencji prasowej przykłady na liczbach. Czyli te pieniądze były. Pytam się, dlaczego nie zostały te szkody pokryte - przynajmniej w części? Dzisiaj byśmy takiego problemu nie mieli. (...) Byłaby sprawa załatwiona - zauważył.

Po nim głos zabrał Marek Bogusz, szef Zarządu Regionu Podbeskidzie NSZZ "Solidarność". Wspomniał o roli Związku w organizacji protestów sprzed dwóch dekad, kiedy "Silesię" również chciano zlikwidować.

- Nieraz już pokazaliśmy - i "Solidarność" pokazała - że potrafimy wziąć w ręce swoje życie i swoje miejsca pracy. I na kopalni, tutaj, też to pokazaliśmy. Ta kopalnia miała być zamknięta już chyba 20 lat temu. To "Solidarność" walczyła o te miejsca pracy. To "Solidarność" pokazała, że można fedrować tu i można tutaj utrzymać te miejsca pracy. (...) Apeluję do wszystkich organizacji związkowych - stańcie razem z "Solidarnością" i walczcie o tę kopalnię. Nie obijajcie się! Nie czekajcie i nie patrzcie się na nasze plecy! Stańcie razem z nami, aby walczyć o tą kopalnię! - wezwał. - To jest tysiąc miejsc pracy. (...) Ale pamiętajmy jeszcze o tych ludziach, którzy współpracują z PG "Silesia". Mówi się, że to jest jeszcze razy cztery. To mamy prawie 5 tysięcy ludzi. 5 tysięcy ludzi może stracić pracę. Na Podbeskidziu to już jest dramat - podkreślił.

Dodał, że jest zawiedziony nieobecnością burmistrza Czechowic-Dziedzic i starosty powiatu bielskiego, którym powinno zależeć na istnieniu przedsiębiorstwa dającego pracę kilku tysiącom ludzi.

Pikietę zakończyło płomienne wystąpienie Kazimierza Grajcarka. Były lider KSGiE wskazał na konieczność większego zaangażowania samych pracowników w obronę zakładu - również dla przyszłych pokoleń. Odniósł się do wydarzeń z przełomu maja i czerwca 2003 roku, kiedy górnicy podjęli strajk przeciwko planom likwidacji ówczesnej KWK "Silesia".

- 20 lat temu walczyliśmy o "Solidarność", walczyliśmy o kopalnię. Ludzie bez przygotowania zostali na dole, bo wierzyli, że związki zawodowe, że "Solidarność" pomoże im. I pomogła. (...) To jest Wasza kopalnia. Inny nią zarządza, ale węgiel jest Wasz. Kopalnia jest Wasza. Dziś zarządza ten, jutro tamten. Wy jesteście właścicielami, jesteście najważniejsi. To Wy zostawiacie tu swój czas, pot i krew. (...) Nie bójcie się bronić swojego miejsca pracy. (...) Nikt Wam Waszych miejsc pracy nie obroni. Nie ma takiej siły. Gdyby nie Wasi ojcowie 20 lat temu, to tu by się krowy pasły albo byłoby kilkanaście bloków i nawet znaku by nie było, że była tu kiedyś kopalnia. (...) Jeśli się nie sprzeciwimy, to będziemy dziadami. Jeśli nie wykrzesamy z siebie odwagi, to będziemy żebrakami. (...) "Silesia" i Wy - pracownicy "Silesii" - jesteście wartością. I tej wartości brońcie! - zakończył.

O trudnej sytuacji kopalni "Silesia" opinia publiczna dowiedziała się na jesieni. 24 października 2024 r. Bumech SA - właściciel zakładu - poinformował, że PG "Silesia" Sp. z o.o. złożyła do sądu wniosek w sprawie otwarcia postępowania sanacyjnego. Jak zaznaczono w raporcie giełdowym, pomimo podejmowania prób restrukturyzacji kosztowej i organizacyjnej, Przedsiębiorstwo utraciło zdolność do wykonywania swoich wymagalnych zobowiązań pieniężnych.

- Postępowanie sanacyjne, które zostało wprowadzone w PG "Silesia" na wniosek właściciela, miało uchronić zakład przed zablokowaniem kont ze strony wierzycieli. Ruch ten powinien umożliwić skuteczną restrukturyzację kopalni, tak by mogła ona funkcjonować przez kolejne lata. Niestety, nikt chyba tego nie traktował poważnie, bo procedurę postępowania sanacyjnego uruchomiono 27 listopada, a nie przedstawiono planu restrukturyzacyjnego - komentował Grzegorz Babij w rozmowie z Solidarnością Górniczą. - W związku z tym, że planu restrukturyzacyjnego nie ma, trudno (...) powiedzieć, z czym się to wszystko będzie wiązało. A pytań (...) jest wiele... Czy będą zwolnienia? Jeśli tak, to kogo będą dotyczyć? Czy będą podejmowane próby obniżenia wynagrodzeń? Czy będą funkcjonowały przepisy wewnątrzzakładowe - układ zbiorowy i inne podpisane przez nas porozumienia? (...) Wszystko zależy od tego, co znajdzie się w planie restrukturyzacyjnym - zwracał uwagę.