W trakcie WZD Dominik Kolorz po raz ostatni złożył sprawozdanie z działalności Sekcji za mijający rok, a następnie pożegnał się z kolegami. Otrzymał przy tym z ich rąk drobne upominki, wśród nich obraz przedstawiający marszałka Józefa Piłsudskiego. - Mam nadzieję, że to nie jest jakiś omen, i że nie będę musiał na koniu wracać do Sekcji, żeby ją ratować, tak jak marszałek wracał do władzy w Polsce - żartował obdarowany, którego pożegnały oklaski delegatów.
Związkowa zmiana warty
O funkcję lidera górniczych struktur największego polskiego związku zawodowego ubiegał się jeden kandydat: Jarosław Grzesik. W swojej prezentacji zapowiedział, że priorytetem górniczej "Solidarności" pod jego kierownictwem będą kwestie związane z pogarszającym się bezpieczeństwem pracy. - To, co dzieje się ostatnio, woła o pomstę do nieba. Jeszcze nie minęło pół roku, a mamy już 16 ofiar śmiertelnych w górnictwie. Spoczywa na nas obowiązek mówienia o tym i dopominania się o poprawę warunków pracy i bezpieczeństwa pracy. Wiele czynników wpływa na taki, a nie inny stan rzeczy. Dwa podstawowe - to brak dostatecznych środków, które właściciele i pracodawcy przeznaczają na poprawę warunków pracy i stan bezpieczeństwa oraz fatalny stan zatrudnienia w górnictwie węgla kamiennego. Liczy się nie człowiek, nie jego bezpieczeństwo, tylko rachunek ekonomiczny. Olbrzymia robota przed nami, jeśli chodzi o to zagadnienie - mówił Grzesik i najwyraźniej przekonał delegatów, bo kilka chwil później aż 79 z 80 głosujących poparło jego kandydaturę.
W osobnym głosowaniu delegaci uzupełnili wakujące miejsca w Radzie Sekcji: Stanisław Kłysz (KWK "Brzeszcze") i Marek Ostrowski (KWK "Rydułtowy-Anna" Ruch "Anna") zastąpili Dominika Kolorza i Bogusława Hutka. Ten ostatni złożył rezygnację dwa miesiące temu. Do Rady wybrany został również Bogusław Trendel z Koksowni "Przyjaźń".
Atomowe obawy delegatów
Delegaci przyjęli stanowiska odnoszące się do najważniejszych problemów dotyczących branży górniczej. W jednym z nich zarzucili właścicielom i zarządom spółek węglowych brak wystarczających środków na profilaktykę w zakresie bhp, źle prowadzone szkolenia z zakresu bezpieczeństwa i higieny pracy oraz zbyt niski stan zatrudnienia, co przyczynia się do znacznego wzrostu wypadków, mimo malejącego wydobycia węgla. WZD wezwało zarządy spółek węglowych do przeznaczenia większych środków na profilaktykę i poprawę warunków pracy, zaznaczając jednocześnie, by nie wliczać do wydatków na bhp zakupu maszyn i urządzeń związanych z produkcją, jak to niejednokrotnie miało miejsce.
W innym dokumencie delegaci wyrazili zdecydowany sprzeciw wobec budowy elektrowni atomowych na terenie Polski stwierdzając, że mogą one stanowić zagrożenie dla polskiej gospodarki oraz życia i zdrowia ludzi. - Nikt (...) nie może zagwarantować, że jakiekolwiek urządzenia zbudowane przez człowieka, dają stuprocentową pewność, iż nie ulegną awarii nie tylko z powodu kataklizmów, ale również z powodu błędu człowieka. W przypadku awarii elektrowni węglowej, narażonych na jej skutki może być kilkaset osób. Natomiast awaria elektrowni jądrowej powoduje setki tysięcy ofiar - czytamy w stanowisku.
Solidarni z najsłabszymi
Wśród uczestników WZD nie mogło zabraknąć zaproszonych gości. Byli wśród nich m.in. kapelan Sekretariatu Górnictwa i Energetyki NSZZ "Solidarność" ksiądz prałat Bernard Czernecki oraz przewodniczący Komisji Krajowej "S" Piotr Duda.
- Mamy pierwszy dzień lata, co nie znaczy, że zaczynają się wakacje dla związkowców - powiedział Duda w wystąpieniu skierowanym do delegatów. Przewodniczący "S" przypomniał, że jedną z ról związku zawodowego jest upominanie się zwłaszcza o tych pracowników, którzy sami sobie nie są w stanie pomóc, a z którymi rząd od pewnego czasu nie chce prowadzić jakiegokolwiek dialogu. Elementem tego upominania się jest związkowy projekt ustawy o podniesieniu wysokości płacy minimalnej, który zostanie rozpatrzony przez Sejm i Senat, o ile do 20 lipca podpisze się pod nim 100 tysięcy osób. - Oby ten problem nie dotknął nigdy górników, na razie jednak już dotyka waszych znajomych czy sąsiadów, którzy pracują na płacy minimalnej, za 8-godzinną pracę przez 20 dni w miesiącu otrzymują 1032 zł netto, do tego często w oparciu o umowy na czas określony - mówił przewodniczący Komisji Krajowej, zachęcając do jeszcze większego zaangażowania w zbiórkę podpisów.
Polecamy galerię zdjęć z tego wydarzenia.