Banner okolicznościowy

Grzesik: Specyfika pracy pod ziemią wyklucza sens tej reformy

Paź 27, 2012

- Przyjęcie kryterium "pracy bezpośrednio przy wydobyciu" jako czynnika decydującego o możliwości wcześniejszego przejścia górnika na emeryturę jest nierozsądne, bo niemożliwe do wprowadzenia w życie, o czym wie każdy, kto pracował pod ziemią. Udowodnimy to stronie rządowej w trakcie konsultacji - zapowiada przewodniczący górniczej "Solidarności" Jarosław Grzesik, odnosząc się do piątkowej wypowiedzi ministra pracy Władysława Kosiniaka-Kamysza na temat reformy branżowego systemu emerytalnego.

- Zapowiedź zmian padła [w "pierwszym exposé" premiera Donalda Tuska - przyp. red. SG] i ją zrealizujemy - powiedział minister po spotkaniu z przedstawicielami górniczej "S". Zgodnie z nowymi zasadami, wcześniejszy wiek emerytalny przysługiwałby tylko pracującym "bezpośrednio przy wydobyciu", a nie, tak jak dotychczas, wszystkim pracownikom dołowym po 25 latach pracy stale i w pełnym wymiarze czasu pod ziemią.

Związkowcy od początku kwestionują sens reformy, podkreślając przy tym, że ze względu na specyfikę pracy pod ziemią jest ona niemożliwa do przeprowadzenia. - Tej reformy nie da się wprowadzić, bo żaden pracownik dołowy nie pracuje zawsze i przez cały czas na jednym tylko stanowisku. Ludzie migrują, zmieniają oddziały i nie zależy to od ich widzimisię, a od nieprzewidywalności sytuacji pod ziemią, np. rozmaitych zdarzeń o charakterze geologicznym oraz decyzji pracodawcy, wynikających z bieżących potrzeb - mówi Jarosław Grzesik.

Szef górniczej "S" ostrzega, że system w wersji opracowywanej przez rząd to prosta droga do sytuacji patologicznych, niebezpiecznych dla życia i zdrowia pracowników. - Już teraz można sobie wyobrazić, że po wprowadzeniu nowych zasad mogą zaistnieć sytuacje, w których górnicy będą eksploatowani przez 24 lata na stanowiskach objętych prawem do wcześniejszego przejścia na emeryturę, a tuż przed potencjalnym odejściem zostaną przeniesieni w inne miejsce i uprawnienia tego pozbawieni - zauważa.

Niepokój strony społecznej budzi również brak informacji na temat pracowników, którzy zostaliby uznani za pracujących "poza wydobyciem" i - tym samym - pozbawieni prawa do przejścia na emeryturę po 25 latach pracy. - Informacje na temat reformy są bardzo ogólne. Wciąż nie wiemy, co się stanie z pracownikami pozbawionymi dotychczasowych uprawnień emerytalnych. Jak długo będą musieli pracować? Czy zostaną włączeni do powszechnego systemu emerytalnego? Tego ostatniego rozwiązania w ogóle sobie nie wyobrażam, bo wtedy ludzie ci musieliby pracować o 20 lat dłużej pod ziemią, co oznaczałoby - bez cienia przesady - pracę do śmierci - podsumowuje Grzesik.

Podczas piątkowych rozmów minister Kosiniak-Kamysz zapewnił związkowców z górniczej "S", że w najkrótszym możliwym czasie organizacje związkowe otrzymają konkretny projekt reformy branżowego systemu emerytalnego. Od tego momentu rozpoczną się właściwe konsultacje. - Mamy nadzieję, że nasze uwagi odnośnie założeń reformy zostaną potraktowane poważnie - stwierdza przewodniczący Sekcji Krajowej Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ "Solidarność".