Banner okolicznościowy

Zginęło 20 górników, ale winnych nie ma

Lip 26, 2012

Katowicka prokuratura umorzyła śledztwo dotyczące przyczyn katastrofy w KWK "Wujek" Ruch "Śląsk", gdzie trzy lata temu doszło do zapłonu i wybuchu metanu, a w konsekwencji - śmierci 20 górników. - Kolejna katastrofa i znów nie ma winnych... Decyzja ta potwierdza fatalną opinię na temat polskiego wymiaru sprawiedliwości. Mało tego, umocni poczucie bezkarności wśród osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo w kopalniach - uważa przewodniczący górniczej "Solidarności" Jarosław Grzesik.

Śledczy wskazali na istnienie wielu nieprawidłowości w KWK "Wujek" Ruch "Śląsk", m.in. fatalny stan urządzeń i przewodów elektrycznych oraz to, że w zagrożonym rejonie pracowało zbyt wielu górników. Uznali jednak, że nie było związku pomiędzy tymi nieprawidłowościami a eksplozją metanu. Zapalenie i wybuch metanu miały - według prokuratury - charakter naturalny. Gaz miał zgromadzić się w dużej pustce powstałej po eksploatacji węgla, skąd - w wyniku ruchu górotworu - uwolnił się do wyrobiska. Tam doszło do jego samozapłonu i wybuchu. Także iskra zapalająca mogła być następstwem tarcia górotworu.

Decyzję katowickiej Prokuratury Okręgowej krytykuje przewodniczący Sekcji Krajowej Górnictwa Węgla Kamiennego. - Decyzja ta jest fatalna i to w dwóch aspektach. Po pierwsze - prokuratura dała nam do zrozumienia, że w świetle zebranego materiału dowodowego mieliśmy do czynienia z wypadkiem, który "stał się sam", więc nikt za niego nie odpowiada. Jak to możliwe? Zakładając mało prawdopodobny wariant, że przed zdarzeniem w KWK "Wujek" Ruch "Śląsk" przestrzegano wszystkich przepisów, a zły stan urządzeń nie przyczynił się do wybuchu metanu, należałoby zapytać, kto takie przepisy wymyślił, skoro w zgodzie z nimi pod ziemią może zginąć 20 górników? A po drugie - odpowiedzialni za bezpieczeństwo w kopalniach otrzymali sygnał, że mogą przymykać oko na zasady bhp, bo i tak nic im się nie stanie. Z tej samej przyczyny zarządzający zakładami górniczymi nie będą mieli oporów przed zmuszaniem górników do pracy w warunkach niebezpiecznych. Dodatkowe wątpliwości budzi fakt, że zupełnie innego zdania niż śledczy była komisja Wyższego Urzędu Górniczego, która uznała, że iskra, która doprowadziła do zapłonu, mogła pochodzić z uszkodzonego przewodu elektrycznego - mówi Jarosław Grzesik.

Uwagi do decyzji śledczych ma również przewodniczący zakładowych struktur "S" z KWK "Wujek" Ruch "Śląsk" Piotr Bienek. Jego zdaniem wciąż nie padła odpowiedź na zarzuty postawione przez Wyższy Urząd Górniczy. Nie wiadomo, dlaczego w strefie zagrożenia tąpaniami znalazło się aż tylu pracowników, ani tego, dlaczego w rejonie eksplozji było mało powietrza.

Do katastrofy doszło 18 września 2009 roku, tuż po godzinie 10. W ścianie nr 5, pokład 409, 1050 metrów pod ziemią znajdowało się około 50 górników. Część z nich fedrowała węgiel z ostatnich 11 metrów tej ściany, inni przygotowywali ścianę z wybranym węglem do zamknięcia. W wyniku zapłonu i wybuchu metanu na miejscu zginęło 12 osób. Później liczba ta wzrosła do 20. Po otrzymaniu informacji o katastrofie i jej skutkach prezydent Lech Kaczyński ogłosił żałobę narodową.