Banner okolicznościowy

Program antysmogowy pokłosiem "religii klimatycznej" UE

Paź 04, 2013

- Jeśli ktoś w Polsce myśli, że węgiel to nasze dobro narodowe i "na węglu Polska stoi", dlatego nic nam nie grozi, jest w błędzie. Nic bardziej mylnego, o czym mogliśmy się przekonać, gdy rząd ogłosił plany wprowadzenia zakazu spalania węgla w gospodarstwach domowych po 2020 roku. To nic innego jak realizacja "religii klimatycznej" Unii Europejskiej - uważa Krzysztof Leśniowski z górniczej "Solidarności", uczestnik prac Sektorowej Komisji Dialogu Społecznego w Przemyśle Wydobywczym.

Bulwersujące informacje o planach wprowadzenia całkowitego zakazu spalania węgla spowodowały natychmiastową reakcję ze strony Sekcji Krajowej Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ "Solidarność", która przesłała stanowczy protest w tej sprawie do premiera i trzech innych polityków koalicji rządzącej.

Zdaniem Krzysztofa Leśniowskiego pomysły te są pokłosiem lansowanych od dłuższego czasu antywęglowych rozwiązań narzucanych z Brukseli. Pełną wypowiedź związkowca publikujemy poniżej.

 

* * *

 

Mówi Krzysztof Leśniowski (Sekcja Krajowa Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ "Solidarność"), uczestnik prac Sektorowej Komisji Dialogu Społecznego w Przemyśle Wydobywczym: - Od paru lat mam okazję obserwować działania Unii Europejskiej związane z prowadzoną kampanią antywęglową niejako od środka i z biegiem czasu dochodzę do przekonania graniczącego z pewnością, że gremia kierownicze Unii Europejskiej chodzą na pasku najsilniejszych państw członkowskich, takich jak Niemcy czy Francja, ale również krajów spoza Unii, na przykład Rosji. To w Berlinie, Paryżu i Moskwie zapadają decyzje dotyczące strategii energetycznej narzucanej potem wszystkim państwom członkowskim Unii. Tam - a nie w Brukseli - decyduje się, z jakich źródeł energii będziemy korzystać. Jeśli ktoś w Polsce myśli, że węgiel to nasze dobro narodowe i "na węglu Polska stoi", dlatego nic nam nie grozi, jest w błędzie. Nic bardziej mylnego, o czym w ostatnich dniach mogliśmy się przekonać, gdy rząd ogłosił plany wprowadzenia zakazu spalania węgla w gospodarstwach domowych po 2020 roku. To nic innego jak realizacja "religii klimatycznej" Unii Europejskiej. Realizujący wytyczne tej ideologii dopłacą każde pieniądze do pieca gazowego lub olejowego, obniżą cenę gazu po to, aby wszystkich zniechęcić do węgla, aby wykończyć przemysł wydobywczy w Polsce i w Unii Europejskiej w ogóle. A za parę lat - gdy kopalń w UE już nie będzie - "odbiją" sobie to wszystko z nawiązką, podnosząc ceny gazu o 100 procent albo i więcej. Wtedy nikt nie zaprotestuje, bo nie będzie alternatywy wobec surowców energetycznych czy opałowych z importu. Kto jak kto, ale my, Polacy, powinniśmy być wyjątkowo uczuleni na takie działania, bo w naszym przypadku rozwinięty przemysł wydobywczy to nie tylko kwestia bezpieczeństwa energetycznego - to również setki tysięcy miejsc pracy. Dla nas likwidacja sektora oznaczać będzie nie tylko wyższe rachunki za prąd czy opał, ale i olbrzymi wzrost bezrobocia. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Podsumowując swoje spostrzeżenia, uważam że w wymiarze krajowym należy jak najszybciej odsunąć od wpływów złych doradców politycznych z czasów Akcji Wyborczej Solidarność, którzy do dziś dnia wspierają realizację znanej z tamtych czasów strategii likwidacji polskiego górnictwa.