Banner okolicznościowy

Górnicza "S" gotowa do strajku

Mar 18, 2013

Związkowcy z górniczej "Solidarności", głównie szefowie zakładowych struktur Związku, dyskutowali o szczegółach generalnego strajku solidarnościowego na Śląsku. Wiadomo, że 26 marca pracownicy kopalń odstąpią od pracy na dwie godziny, między 6. a 10. - To pierwszy taki strajk w historii. Do tej pory protestowali górnicy, hutnicy czy zatrudnieni w innych branżach, ale nigdy wszyscy razem, w tym samym czasie - mówił do zebranych goszczący na spotkaniu lider śląsko-dąbrowskiej "S" Dominik Kolorz.

- Tam gdzie zjazdy na dół są o szóstej, strajk będzie trwał od 6. do 8., a tam gdzie zjazdy są o 6.30, strajk potrwa do 8.30. Z kolei w firmach, gdzie rozpoczyna się pracę o 7. lub 8., protest będzie trwał do 9. lub 10. - poinformował przewodniczący Zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ "Solidarność".

Akcję strajkową poprzedzą masówki dla załóg. Jeszcze wcześniej do górniczych rąk trafią materiały informacyjne: poświęcony głównie strajkowi numer Tygodnika Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ "Solidarność", znany już z akcji przedreferendalnej Biuletyn Ulotny Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego (BUM) oraz marcowe wydanie branżowego miesięcznika Solidarność Górnicza.

W trakcie poniedziałkowego spotkania szef regionalnej "S" szczegółowo zrelacjonował przebieg obydwu spotkań plenarnych z delegacją rządową i prace zespołów roboczych, które miały wypracować konkretne rozwiązania, pozwalające wprowadzić w życie sześć związkowych postulatów. Bezpośrednią przyczyną uruchomienia akcji strajkowej jest fiasko rozmów, a jedyną możliwością odwołania strajku - wycofanie się rządu z prób przeprowadzenia zmian w kodeksie pracy. Zmiany te, zawarte zresztą w dwóch projektach: rządowym i poselskim, mówią o 12-miesięcznym okresie rozliczeniowym czasu pracy i obniżeniu wynagrodzeń za nadgodziny.

Kolorz podsumował efekty rozmów ze stroną rządową, analizując uzgodnienia i rozbieżności dotyczące postulatów Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego, przede wszystkim tych dotyczących sektora górniczego. Wypowiedzi przewodniczącego przytaczamy w całości.

 

* * *

 

"Stworzyć osłonowy system regulacji finansowych oraz ulg podatkowych dla przedsiębiorstw utrzymujących zatrudnienie w okresie niezawinionego przestoju produkcyjnego"

- Nie doszliśmy do porozumienia w kwestii pomocy dla przedsiębiorstw. Szczątkowo zostały uwzględnione mniej istotne kwestie. Pierwotnie przedsiębiorcy zalegający z jakimikolwiek podatkami nie mogli być objęci dobrodziejstwami ustawy antykryzysowej. Tutaj strona rządowa gotowa była ustąpić. Uwzględnione zostało też to, że jeżeli któryś przedsiębiorca korzystał z pomocy lokalnego lub Wojewódzkiego Urzędu Pracy na tzw. stażowe dla pracownika, którego zatrudnił, nie byłby pozbawiony pomocy przeznaczonej na subsydiowanie miejsc pracy, co zawierały pierwotne zapisy ustawy. Najważniejsze jest jednak to, czego nam nie uwzględniono. Przygotowana przez rząd ustawa antykryzysowa jest ustawą w dużej części "fakultatywną". Uruchomienie środków i jej funkcjonowanie uzależniono od złożenia wniosku skierowanego do Rady Ministrów przez Ministerstwo Gospodarki, Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej lub też, co nam ostatnio zaproponowano, przez Komisję Trójstronną do spraw Społeczno-Gospodarczych w drodze uchwały. Prezes Rady Ministrów ma zatem zdecydować, czy jest kryzys w Polsce kryzys, czy go nie ma i czy - w związku z tym - uruchamiać środki na subsydiowanie miejsc pracy, czy ich nie uruchamiać. Nie przyjęliśmy też propozycji umożliwiającej wnioskowanie o środki pomocowe przez Komisję Trójstronną, bo w tej chwili mogę podać dwa przykłady takich uchwał Komisji, które trafiły na Radę Ministrów, ale nie zostały przez nią uwzględnione. Są jeszcze dwa ważne aspekty wspomnianej ustawy związane z wielkością obrotu i spadku produkcji. Myśmy od początku proponowali, by przedsiębiorstwa objęte pomocą podzielić na dwie grupy, bo czym innym jest 10-procentowy spadek obrotów i produkcji w sektorze usług, a czym innym jest 10-procentowy spadek produkcji i obrotów w przemyśle ciężkim. Z tym drugim mamy do czynienia już teraz i jeśli tak dalej będzie, to większość spółek po 2-3 miesiącach znajdzie się na granicy funkcjonowania, rentowności i płynności finansowej. Niestety, tego również strona rządowa nie zaakceptowała, utrzymując jednakową możliwość wsparcia dla wszystkich. I oczywiście nie uwzględniono naszego wniosku, żeby ta pomoc była większa, żeby to nie była pomoc na subsydiowanie miejsca pracy w okresie kryzysu, w okresie przestoju, na poziomie zasiłku dla bezrobotnego, bo taka jest propozycja rządowa, ale żeby była ona uzależniona od przeciętnego wynagrodzenia w danym przedsiębiorstwie.

 

"Wprowadzić system rekompensat dla przedsiębiorstw objętych skutkami Pakietu Klimatycznego"

- To chyba najbardziej "górniczy" postulat, bo jeżeli przemysł energochłonny będzie istniał, to będzie istniała energetyka, a jeśli będzie istniała energetyka to będzie zapotrzebowanie na węgiel energetyczny ze strony samych elektrowni i na węgiel koksujący ze strony przemysłu energochłonnego - hut, stalowni czy koksowni. Przez ponad pół roku, w ramach specjalnego zespołu przy Ministerstwie Gospodarki, toczyły się rozmowy o tzw. trójpaku energetycznym i o ustawie dotyczącej rekompensat dla przemysłu energochłonnego. Tymczasem okazało się, że oprócz zmniejszenia opłat za tzw. kolorowe certyfikaty, będące świadectwem pochodzenia energii, dla przedsiębiorstw energochłonnych, rząd nie zgadza się ani na zmniejszenie opłat za przesył, ani na obniżenie akcyzy. Nie widzi też potrzeby w tej chwili, żeby weszła w życie jakakolwiek ustawa dotycząca rekompensat dla przemysłu energochłonnego, dotkniętego skutkami Pakietu Klimatycznego. Uzasadnienie ze strony rządu można streścić tak: cena emisji dwutlenku węgla jest na poziomie 4 euro i jest to poziom, który - jak na razie - nie spowodował drastycznego wzrostu ceny kosztów energii w kosztach przedsiębiorstw, dlatego ustawa jest niepotrzebna. Tymczasem przedsiębiorcy zwracają uwagę, że ustawy takie funkcjonują w innych krajach unijnych, dzięki czemu przemysł hutniczy, stalowy czy motoryzacyjny ma zagwarantowaną stabilność funkcjonowania, przynajmniej gdy chodzi o ceny energii. Brak tej stabilizacji u nas spowoduje wycofywanie się produkcji do państw o mniejszym ryzyku. W konsekwencji, zapotrzebowanie na węgiel spadnie.

 

"Zaniechać likwidacji rozwiązań emerytalnych przysługujących pracownikom zatrudnionym w warunkach szczególnych i szczególnym charakterze"

- Jeśli chodzi o tzw. emerytury pomostowe, dotyczące pracowników niektórych zakładów funkcjonujących w sektorze górniczym, strona rządowa zachowywała się podobnie, jak przy podwyższaniu powszechnego wieku emerytalnego do 67 lat. Nie potrafiła odpowiedzieć na pytanie: dlaczego to tak jest, że np. policjanci przyjmowani do pracy po reformie emerytur mundurowych będą osiągać wiek emerytalny na nowych zasadach, a już zatrudnieni - na starych, zaś w przypadku emerytur pomostowych zasada ta nie obowiązuje i cały system uznano po prostu za "wygasający", w związku z czym pracownicy, którzy zatrudniali się z perspektywą przejścia na "pomostówkę", będą musieli pracować do 67. roku życia? Padły znane już słowa o tym, że budżet nie wytrzyma obciążeń wynikających z dotychczasowego systemu. Zupełnie natomiast pominięto kwestię przestrzegania przez państwo zawieranych umów.

 

"Zlikwidować Narodowy Fundusz Zdrowia i stworzyć system opieki zdrowotnej oparty na założeniach, na podstawie których działała dawna Śląska Kasa Chorych"

- To jest jedyny postulat, w którym minimalnie się zbliżyliśmy. Ponieważ ma nastąpić reforma służby zdrowia, reforma systemu, ale polegająca raczej na "zmianie pieczątek". Ma nastąpić decentralizacja, ma zniknąć Narodowy Fundusz Zdrowia, jednak zostanie on zastąpiony przez Centrum Ubezpieczeń Społecznych. Tej nowej strukturze ma podlegać jeszcze więcej struktur pośrednich, które będą decydować o funkcjonowaniu systemu opieki zdrowotnej w Polsce. Obawiamy się, że "nawis" administracyjny stanie się jeszcze większy, a zarządzanie jeszcze gorsze. Jedynym elementem zbieżnym, ważnym, jest to, że wojewoda będzie miał wpływ na kontraktowanie usług medycznych w swoim województwie, czego do tej pory nie miał. Ale za to znika kontrola czynników takich jak "rady społeczne" funkcjonujące przy jednostkach służby zdrowia. Zostaną one zastąpione "radami nadzorczymi", co też wskazuje, że szpitale i inne jednostki służby zdrowia po prostu będą przedsiębiorcami.