Jak podkreślono w opublikowanej przez resort klimatu wersji wstępnej KPEiK, jest on "kluczowym dokumentem nadającym kierunki polskiej transformacji i, jako taki, ma decydujący wpływ na politykę energetyczno-klimatyczną kraju w ujęciu średnioterminowym".
- Działamy, aby rozwiązywać problemy obywatelek i obywateli. A to w ich interesie jest dekarbonizacja i wzmacnianie gospodarki, innowacyjność i przeciwdziałanie katastrofie klimatycznej - twierdzą autorzy rządowego Planu.
Krajowa Sekcja Górnictwa Węgla Kamiennego (KSGWK) NSZZ "Solidarność" stanowczo zaprotestowała przeciwko pominięciu etapu konsultacyjnego w trakcie prac nad KPEiK. Odniosła się też do jego treści.
- Istnieje poważna obawa, iż dokument ten w zaprezentowanej formie jest sprzeczny z treścią podpisanej 28 maja 2021 r. "Umowy Społecznej dotyczącej transformacji sektora górnictwa węgla kamiennego oraz wybranych procesów transformacji województwa śląskiego" - czytamy w piśmie skierowanym na ręce szefowej resortu klimatu.
Zdaniem KSGWK, "zarówno »Krajowy Plan w dziedzinie Energii i Klimatu do 2030 r.«, jak i »Polityka Energetyczna Polski do 2040 r.«, powinny uwzględniać merytoryczną zawartość umowy społecznej, co wynika wprost z treści umowy, pod którą podpisali się przedstawiciele Rządu Rzeczypospolitej Polskiej".
Związkowcy domagają się od ministerstwa "natychmiastowych wyjaśnień" oraz przeprowadzenia konsultacji treści "Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu do 2030 r." ze stroną społeczną.
- Zwracamy uwagę, iż jest to dokument kluczowy, który wkrótce może stanowić podstawę do dalszych działań ograniczających funkcjonowanie kopalń węgla kamiennego i energetyki węglowej ze strony Unii Europejskiej. Tym samym wygaszanie zakładów górniczych wydobywających węgiel energetyczny może zostać znacząco przyspieszone wobec tego, co uzgodniono w umowie społecznej podpisanej 28 maja 2021 r. - przestrzegają.
Na koniec zapowiadają, że konsekwencją braku reakcji na powyższe postulaty ze strony Ministerstwa Klimatu i Środowiska będzie podjęcie "przewidzianych prawem działań" w obronie zagrożonych miejsc pracy.
Cytowane pismo trafiło również do minister przemysłu pani Marzeny Czarneckiej i ministra aktywów państwowych Borysa Budki.
O skomentowanie sprawy poprosiliśmy przewodniczącego KSGWK Bogusława Hutka.
- Bacznie analizujemy treść "Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu do 2030 r.", bo wcześniej nikt go z nami nie konsultował. Po interwencji na poziomie Rady Dialogu Społecznego okazało się, że szansa na konsultacje jest, choć dzisiaj zastanawiamy się, czy na tym etapie będzie można jeszcze cokolwiek zmienić. Unia Europejska projekt otrzymała, a nawet opublikowała go na swoich stronach, co oznacza, że może być bardzo trudno o uwzględnienie przedstawionych przez nas uwag. Moim zdaniem, trzeba zrobić wszystko, aby tak się stało. W dokumencie przesłanym do Komisji Europejskiej mamy dane dotyczące zakładanej wielkości wydobycia węgla, ale w formie bardzo ogólnej, przez co mogą być one sprzeczne z wielkościami, na które się zgodziliśmy w umowie społecznej. To wszystko trzeba byłoby ze sobą porównać. Unia może potem te różnice wykorzystywać, próbując wymusić na Polsce przyspieszenie likwidacji zakładów górniczych. Deklaracje ze strony pani minister Czarneckiej i pana ministra Budki były takie, że umowa jest "nie do ruszenia", jeśli chodzi o daty wygaszania poszczególnych kopalń czy kwestie pracownicze. Ale teraz, kiedy wczytuję się w rządowy Plan, zaczynam mieć wątpliwości. Wychodzi na to, że mamy do czynienia z chaosem i brakiem uzgodnień międzyresortowych - każde ministerstwo "melduje" Brukseli co innego. Tymczasem brak jednolitego stanowiska strony polskiej może skutkować tym, że finalnie unijni urzędnicy wybiorą sobie wersję, który im bardziej pasuje. Najprawdopodobniej będzie to wersja mniej korzystna dla polskiego sektora wydobywczego, czego chyba dodawać nie muszę. Do tego dochodzą potencjalne problemy z notyfikacją umowy społecznej. W Komisji Europejskiej mogą nie chcieć "przyklepać" dokumentu, który stoi w sprzeczności z innym dokumentem - i to przesłanym przez rząd tego samego kraju. Stąd nasza interwencja i próba "wyprostowania" zaistniałej sytuacji - konkluduje szef górniczej "Solidarności".