Banner okolicznościowy

Jest plan dla "Makoszów"

Mar 26, 2015

W najbliższym czasie Ruch "Makoszowy", stanowiący od 2005 roku część połączonej kopalni "Sośnica-Makoszowy", stanie się z powrotem osobnym zakładem i trafi do Spółki Restrukturyzacji Kopalń (SRK). To efekt styczniowego porozumienia, które kończyło strajk pracowników Kompanii Węglowej SA (KW). Brak konkretnych planów co do dalszych losów "Makoszów" sprawił jednak, że górnicy ponownie poczuli się zagrożeni. A milczenie dyrekcji zakładu i Zarządu KW tę niepewność tylko pogłębiało.

Po stronie górników ze zlokalizowanego w Zabrzu Ruchu "Makoszowy" stanęły organizacje związkowe działające na szczeblu Spółki, w tym Zakładowa Organizacja Koordynacyjna NSZZ "Solidarność" KW.

W pismach skierowanych na ręce zarządów KW i SRK związkowcy wyrazili obawę, że Kompania chce przekazać "Makoszowy" do SRK bez jakiegokolwiek planu naprawczego, co byłoby złamaniem zapisów porozumienia z 17 stycznia. - Zachodzi przypuszczenie, że Kompania Węglowa próbuje pozbyć się zorganizowanych części przedsiębiorstwa bez jakiegokolwiek planu dalszego z nimi postępowania. Działania Zarządu w stosunku do Kopalni "Sośnica-Makoszowy" ewidentnie obnażają chęć powrotu do naprawy górnictwa poprzez likwidowanie kopalń. (...) Bez jasnego sprecyzowania sposobu funkcjonowania (...) Kopalni "Makoszowy", tzn.: wielkości wydobycia, finansowania zakupów inwestycyjnych, ilości pracowników niezbędnych do wykonywania prac, zachodzi podejrzenie o zamiar likwidowania kopalni poprzez zaniechanie działań - napisali.

 

Wstęp do likwidacji czy zwyczajny bałagan?

- Ani przedstawiciele dyrekcji kopalni, ani Zarządu Kompanii Węglowej nie prowadzili z nami żadnych rozmów - wyjaśnia dotychczasowy wiceprzewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" KWK "Sośnica-Makoszowy" Jerzy Bartosiewicz. - Kilkakrotnie wnioskowaliśmy o ich podjęcie, ale z tamtej strony nie było żadnego odzewu, więc tak naprawdę nie wiedzieliśmy, na czym "stoimy" - dodaje.

Sytuacja stała się nerwowa - załoga "Makoszów" nie zamierzała dłużej czekać z założonymi rękami, a jakby tego było mało, pracodawca wykonywał ruchy, które górników mogły tylko prowokować.

- Ludzie usłyszeli, że się rozłączamy z "Sośnicą" i znów będziemy osobną kopalnią. Jednocześnie węgiel wydobywany u nas dalej szedł na "Sośnicę". Zapanował bałagan pogłębiający wszystkie nasze obawy. Pracownicy zauważyli też, że z kopalni w tajemniczy sposób wywozi się różne rzeczy, głównie tak zwane środki trwałe. Bezpośrednią przyczyną wybuchu niezadowolenia było jednak przeniesienie oddziału wykonującego roboty przygotowawcze z "Makoszów" na "Sośnicę". Takie posunięcie rzeczywiście mogło być wstępem do likwidacji zakładu - uważa Bartosiewicz.

Dlatego strona związkowa zdecydowała o przeprowadzeniu głośnej pikiety przed siedzibą Spółki. Poskutkowało.

 

Cała nadzieja w inwestorze

- Gdy tylko ogłosiliśmy termin pikiety, Zarząd nagle się sprężył - zauważa przewodniczący. - Przyjechał wiceprezes Andrzej Tor, którego udało nam się przekonać do odstąpienia od decyzji o przeniesieniu oddziału robót przygotowawczych, dzięki czemu będziemy mogli drążyć dwa przodki. Otrzymaliśmy również pisemną analizę sytuacji, w jakiej znajduje się Ruch "Makoszowy" - wylicza efekty rozmów.

W praktyce analiza ta jest "planem naprawczym", którego brak budził zaniepokojenie górników i reprezentujących ich związkowców.

- Z przedstawioną analizą będziemy szukać potencjalnego inwestora dla zakładu. Założono tam między innymi, że powinniśmy fedrować z jednej ściany i zatrudniać 1400 osób. Jako strona społeczna się z tym nie zgadzamy. To powinny być co najmniej 2 ściany i 2100 osób, ale o tym, czy tak będzie, zdecyduje przyszły inwestor. Najważniejsze, że wreszcie wiemy, jaki jest rzeczywisty stan kopalni - stwierdza Jerzy Bartosiewicz.

Do pikiety ostatecznie nie doszło, ale związkowcy zamierzają "trzymać rękę na pulsie" i planowany protest tylko zawiesili.

- Na razie przechodzimy z Kompanii do Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Od pierwszego znów jesteśmy kopalnią "Makoszowy". Załoga dotychczasowej KWK "Sośnica-Makoszowy" została podzielona. W ramach SRK będziemy mieli środki na drążenie przodków i wybranie węgla ze ściany. To jest swego rodzaju gwarancja dalszego bytu, ale tylko na pewien czas. Naszym najważniejszym zadaniem jest pozyskanie inwestora, który trwale uzdrowi kopalnię, co pozwoli nam pofedrować znacznie dłużej i uwolni wreszcie załogę od ciągłej niepewności - podsumowuje lider "S" z "Makoszów".