- Myśmy dzisiaj zaproponowali, że owszem, zgadzamy się, aby na czas trudnego procesu naprawczego te cztery kopalnie były czasookresowo wniesione do SRK [Spółki Restrukturyzacji Kopalń - przyp. red. SG], ale też wyraźnie podkreśliliśmy, że gdy przejdą ten proces naprawczy, muszą mieć gwarancje dalszego funkcjonowania. Rozbiło się o to, że nikt nie był nam w stanie zagwarantować, że te kopalnie będą mogły funkcjonować, nawet po głębokim procesie naprawczym, dłużej niż do 2018 roku - wyjaśniał przewodniczący Zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ "Solidarność" Dominik Kolorz.
Rozwiązania przedstawione przez delegację rządową nie dawały, jego zdaniem, żadnej nadziei na to, że cztery kopalnie przeznaczone do likwidacji ("Bobrek-Centrum", "Brzeszcze", "Pokój" i "Sośnica-Makoszowy") będą funkcjonowały dłużej niż przez najbliższy rok czy półtora roku.
Termin wznowienia rozmów nie jest na razie znany. O godzinie 10. zbierze się Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy, by podjąć decyzje co do dalszych działań.
Przypomnijmy, że od ubiegłej środy, gdy rząd bez obiecanych konsultacji ze stroną społeczną przyjął Plan Naprawczy dla KW, na Śląsku i w Małopolsce trwają protesty przeciwko wprowadzeniu w życie tego dokumentu. Pod ziemią akcję prowadzą górnicy z ośmiu kopalń ("Bobrek-Centrum", "Brzeszcze", "Pokój" i "Sośnica-Makoszowy", a od wczoraj również "Chwałowice", "Jankowice", "Marcel" i "Rydułtowy-Anna"). Na powierzchni wspierają ich pracownicy przeróbki mechanicznej węgla i administracji oraz rodziny i mieszkańcy gmin, w których znajdują się zagrożone zakłady.