Niedzielny przemarsz był kolejną już akcją społecznego sprzeciwu wobec decyzji rządu. W proteście udział wzięli pracownicy gliwicko-zabrskiej KWK "Sośnica-Makoszowy" z rodzinami, przedstawiciele organizacji pozarządowych oraz liderzy zakładowych struktur związkowych. Wsparcia walczącym o swoje miejsca pracy udzielili górnicy z należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej SA kopalni "Budryk". Pojawił się piosenkarz Paweł Kukiz.
Przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" KWK "Sośnica-Makoszowy" Andrzej Twardowski przedstawił zgromadzonym przed bramą kopalni przebieg wczorajszych rozmów Międzyzwiązkowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego z delegacją rządową. Zakończyły się one fiaskiem po tym, jak okazało się, że tworzący delegację wiceministrowie nie posiadają pełnomocnictw do zawierania wiążących porozumień.
Plan Naprawczy dla KW, przewidujący zamknięcie części kopalń i trwałą likwidację tysięcy miejsc pracy, Twardowski określił mianem "nonsensownego".
- Pani premier Kopacz mówiła, że nikogo nie skrzywdzi, żadnej polskiej kobiety. A co robi? Pozbawia nas pracy, pozbawia utrzymania polskie rodziny. Likwiduje ileś tysięcy miejsc pracy. Nikt wam nie zagwarantuje, że tych dziewięć kopalń [które, zgodnie z Planem, miałyby nadal funkcjonować - przyp. red. SG] za rok, za pół, nie będzie likwidowanych. (...) My nie godzimy się na żadne osłony, bo nie chcemy żyć na koszt budżetu. My chcemy pracować, płacić podatki, utrzymywać nasze rodziny, przejść na emeryturę w normalnym wieku emerytalnym i żyć godziwie - podkreślał.
Przedstawiciele innych organizacji wskazywali, że odpowiedzialni za doprowadzenie Kompanii do obecnego stanu członkowie poprzednich zarządów Spółki nie ponieśli z tego tytułu żadnych konsekwencji. Otrzymali za to wysokie odprawy i dzisiaj pracują w innych firmach.
Wśród przemawiających do uczestników protestu była również przedstawicielka osób zatrudnionych w firmach kooperujących z górnictwem.
- Nikt o nas tu nie wspomina, o zakładach, które są związane z tą kopalnią. My również tracimy pracę, z dnia na dzień, bez żadnych odpraw, bez żadnych osłon - zaznaczała Dorota Niezgoda, pracownica spółki zarządzającej kopalnianą bocznicą kolejową i żona jednego z górników. - Pani Kopacz nie zdaje sobie sprawy, jaką robi nam wszystkim, rodzinom górniczym, traumę. Musimy dzieciom tłumaczyć, że ich tatusiowie zostają na dole, że walczą. Dzieci przerażone są całą sytuacją - mówiła.
W trakcie pikiety jej uczestnicy spalili egzemplarz Planu Naprawczego dla KW. Ocalili jedynie pierwszą stronę dokumentu, na której widnieje godło państwowe.
Polecamy galerię zdjęć z tego wydarzenia.