Banner okolicznościowy

Związkowcy z JSW: Nie będzie już rozmów z obecnym Zarządem

Sty 10, 2015

Przedstawiciele związków zawodowych działających w Jastrzębskiej Spółce Węglowej SA (JSW) opuścili czwartkowe rozmowy z Zarządem Spółki, po tym jak pracodawca zaproponował cięcia świadczeń pracowniczych, ignorując jednocześnie podnoszony przez stronę społeczną od lat problem niedostatecznego poziomu wydobycia. Polecamy rozmowę z Romanem Brudzińskim, wiceprzewodniczącym NSZZ "Solidarność" w JSW, który szczegółowo wyjaśnia powody odejścia związkowców od stołu negocjacyjnego.

 

* * *

 

Solidarność Górnicza: - Dlaczego strona związkowa opuściła rozmowy z przedstawicielami Zarządu Jastrzębskiej Spółki Węglowej SA, mimo wcześniejszych deklaracji o woli podjęcia dialogu "w sprawie wypracowania rozwiązań na czas trudnej sytuacji JSW"?

Roman Brudziński, wiceprzewodniczący Zakładowej Organizacji Koordynacyjnej NSZZ "Solidarność" Jastrzębskiej Spółki Węglowej SA: - Opuściliśmy rozmowy, bo Zarząd chciał dyskutować wyłącznie o jednym elemencie kosztowym - o kosztach pracy. Nie chciał natomiast rozmawiać o przywróceniu normalnych zdolności produkcyjnych w kopalniach Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Ja przypomnę, że w JSW nie ma problemu ze sprzedażą węgla, wręcz przeciwnie - ilości węgla, jaką moglibyśmy sprzedać, nie potrafimy wydobyć ze względu na dotychczasowe błędy w zarządzaniu. My chcemy rozmawiać o całokształcie sytuacji w Spółce. Najpierw chcielibyśmy poznać, na jaki okres czasu pracownicy mieliby ponieść jakieś wyrzeczenia oraz to, kiedy sytuacja wróciłaby do normalności. Czarę goryczy przelał fakt, że prezes Zagórowski przesłał nam projekt układu zbiorowego pracy, który zawiera zapisy bardziej niekorzystne dla pracowników niż zapisy zawarte w Kodeksie pracy. Tam wykreślono w zasadzie wszystko - nie ma urlopów górniczych, czyli dodatkowych ośmiu dni, nie ma "czternastki", a nagroda barbórkowa byłaby powiązana z wynikiem ekonomicznym i realizacją planu techniczno-ekonomicznego. Gdyby stosować proponowane zapisy już wcześniej, to przez cały okres prezesury Jarosława Zagórowskiego górnicy "barbórki" nie otrzymaliby ani razu - nawet wtedy, gdy wypracowali ponad miliard złotych zysku, bo plan techniczno-ekonomiczny nie został zrealizowany. O tym, że odstąpiliśmy od rozmów, zdecydowała deklaracja prezesa, który zapowiedział jednostronne wprowadzenie tych kuriozalnych zapisów, niezależnie od stanowiska strony społecznej.

SG: - Skoro prezes i tak chce wprowadzić "swój" układ, nie należało pozostać przy stole negocjacyjnym, próbując go przekonać do odstąpienia od niekorzystnych dla pracowników zapisów, przynajmniej w jakiejś części?

RB: - My nie możemy brać udziału w spotkaniach i uwiarygadniać prezesa w oczach jego zwierzchników. Gdybyśmy zostali, zacząłby się wykazywać przed ministrami tym, że on przecież rozmawia ze związkowcami i dialog społeczny w JSW ma się dobrze. To nie jest żaden dialog, skoro padają słowa o chęci jednostronnego narzucenia pomysłów, które odbiorą pracownikom niemal wszystkie dotychczasowe świadczenia. Mamy raczej do czynienia z monologiem prezesa, choć właściwszym określeniem byłoby tutaj słowo "dyktat".

SG: - W przedstawionym stanowisku apelujecie do "osób odpowiedzialnych za przyszłość JSW S.A. o podjęcie działań, które umożliwią zawarcie koniecznego porozumienia w celu ustabilizowania i unormowania obecnej sytuacji w Spółce". Co to za osoby i na czym miałoby polegać to "unormowanie sytuacji" w JSW?

RB: - Chodzi o osoby reprezentujące większościowego udziałowca, czyli Skarb Państwa. Chcemy, by w obliczu obecnej sytuacji JSW właściciel dokonał niezbędnych zmian, które umożliwią stabilizację firmy. Z ludźmi, którzy obecnie zarządzają Spółką, nie jest możliwe podpisanie jakiegokolwiek porozumienia, bo nie wierzy im ani strona związkowa, ani - przede wszystkim - załoga, która dała temu wyraz w przeprowadzonym referendum. Kierownictwo JSW po prostu utraciło wiarygodność. Olbrzymie zaniedbania, które miały tutaj miejsce przez kilka ostatnich lat, od kiedy prezesem jest Jarosław Zagórowski, nie rokują żadnych szans na to, by odebranie nawet wszystkich świadczeń górnikom wyprowadziło firmę na prostą. My nie zrealizowaliśmy około 15 procent zakładanego wydobycia za ubiegły rok. To jest mniej więcej całoroczne wydobycie jednej kopalni. Jeśli nadal nie będziemy produkować węgla i go sprzedawać, a Zarząd nie będzie chciał o problemie rozmawiać, Jastrzębskiej Spółki Węglowej nic nie uratuje. My nie chcemy doprowadzić do sytuacji, w której znalazła się Kompania Węglowa, gdzie różne zaniechania spowodowały tragedię, dlatego reagujemy odpowiednio wcześniej.

SG: - Czy istnieje jakakolwiek szansa, że strona społeczna podejmie rozmowy z obecnym Zarządem? Jakie warunki musiałyby zostać spełnione, by tak się stało?

RB: - Nie ma takiej możliwości. Po deklaracji prezesa o woli jednostronnego wprowadzenia własnego projektu układu zbiorowego opuściliśmy rozmowy i nie zamierzamy do nich powracać. To oznacza, że nie zamierzamy uczestniczyć ani w rozmowach, które miały się odbyć 12 stycznia, ani w żadnych innych. Na czwartkowym spotkaniu jeszcze się pojawiliśmy, bo myśleliśmy, że obecna sytuacja JSW wywołała pewną refleksję u zarządzających. Niestety, potwierdziły się tylko nasze obawy. Odstępujemy od rozmów, respektując wolę załogi wyrażoną w referendum, która uznała obecne kierownictwo JSW za niewiarygodne. Czekamy też na reakcję Rady Nadzorczej JSW. Przedstawiciele strony związkowej mają zostać zaproszeni na jej najbliższe posiedzenie w charakterze obserwatorów. Takie przynajmniej zapewnienie uzyskaliśmy ze strony przewodniczącego Rady pana Józefa Myrczka.

SG: - Dziękujemy za rozmowę.

 

rozmawiał: MJ