Banner okolicznościowy

Sopata: Idea konsolidacji legła w gruzach

Lip 15, 2014

Sytuacja pracowników kopalń należących do Tauron Wydobycie SA (dawny Południowy Koncern Węglowy SA) stała się niepewna, bo spółki energetyczne wchodzące w skład tego samego koncernu nie odbierają wydobytego przez nich węgla. Liczące ponad pół miliona ton węgla zwały - przy rocznym wydobyciu rzędu 5,5 mln ton - rosną, choć jeszcze wiosną pracodawca zapewniał stronę społeczną, że takiego zagrożenia nie ma. Pojawiły się też bulwersujące informacje o tym, że Tauron energię... importuje.

- Obawiamy się, że idea połączenia energetyki z górnictwem właśnie legła w gruzach. Przy procesie konsolidacji założenia były takie, że firma docelowo miała gwarantować odbiór węgla z naszych kopalń na poziomie około 70 procent. To dałoby nam określoną stabilizację ekonomiczną, a ludziom - pewną pracę. Tymczasem dzisiaj sprzeczamy się z pracodawcą o to, czy Tauron korzysta z tego paliwa w nieco ponad 30 procentach, czy - tak jak utrzymuje druga strona - 40 procentach. Ja przypominam, że w świetle wspomnianych przeze mnie założeń jest to tylko 40 procent! - irytuje się przewodniczący NSZZ "Solidarność" Tauron Wydobycie SA i szef Związku w Zakładzie Górniczym "Sobieski" Waldemar Sopata. Podkreśla, że tak dużych zwałów nie widziano w "Sobieskim" od 1994 roku.

Przed konsekwencjami wynikającymi z rosnących zwałów związkowcy ostrzegali już w marcu. Pod koniec czerwca do zakładowej "S" zaczęły docierać sygnały od załogi, że przełożeni mówią o dwutygodniowych urlopach dla części pracowników. Jednocześnie się pojawiły się pogłoski o możliwości wstrzymania lub znaczącego ograniczenia produkcji w kopalniach należących do Tauron Wydobycie SA ("Janina" i "Sobieski") - po raz pierwszy od piętnastu lat, gdy w Jaworznie skonsolidowano górnictwo węglowe z energetyką, tak by węgiel wydobywany przez tych pierwszych mógł być natychmiast wykorzystany do produkcji energii przez tych drugich.

O problemie dyskutowano podczas czerwcowego spotkania przedstawicieli górniczych organizacji związkowych z premierem Donaldem Tuskiem. Przy tej okazji przewodniczący górniczej "Solidarności" Jarosław Grzesik wskazywał na - jego zdaniem - niedopuszczalną politykę koncernu Tauron, który nie korzysta z węgla wydobywanego na miejscu, a energię importuje.

Kilka dni później związkowcom udało się zorganizować dwa kolejne spotkania: z Radą Nadzorczą Tauron Wydobycie SA i Zarządem Spółki.

- Po tych spotkaniach sprawę uważamy za rozwiązaną tylko na pewien czas. Będziemy bacznie obserwować, co się będzie działo - mówi Waldemar Sopata. - Najistotniejsze są w tej chwili sprawy pracownicze. Chodzi nam o gwarancję pracy, od poniedziałku do piątku, w podobnych warunkach, na podobnych stanowiskach jak do tej pory. Do tego dochodzą kwestie bezpieczeństwa, bo ograniczenie produkcji na poziomie ponad 600 metrów wiązałoby się z negatywnym wpływem procesów górniczo-geologicznych, wynikających z panującego tam ciśnienia i innych czynników. Spowolnienie z pewnością obniżyłoby poziom bezpieczeństwa pracowników zatrudnionych przy eksploatacji ścian - dodaje, wyjaśniając zarazem sprzeciw strony związkowej wobec jakichkolwiek ograniczeń w wydobyciu.

Na razie pracodawca zapewnia, że znaczących ograniczeń nie będzie, poza minimalnym spowolnieniem wydobycia w jednej ze ścian. Po wcześniejszych doświadczeniach związkowcy nie zamierzają jednak popadać w hurraoptymizm. - W miesiącach wakacyjnych część pracowników może wziąć urlopy. Ale po wakacjach oni wszyscy wrócą. Chcemy wiedzieć, do czego będą wracać i jak będą wynagradzani - podsumowuje związkowe stanowisko przewodniczący "S" w Tauron Wydobycie SA.