Banner okolicznościowy

Knurów: Droga do wolności bez "Solidarności"

Cze 19, 2014

Czy da się dyskutować o przełomowych wydarzeniach roku 1989 bez omówienia roli NSZZ "Solidarność"? Jak się okazuje, nie jest to niemożliwe. Przynajmniej w Knurowie, gdzie rocznicowe obchody przeprowadzono z pominięciem członków "S" - organizacji, która do pierwszych częściowo wolnych wyborów doprowadziła. Przebieg obchodów zgodnie skrytykowali obecny szef Związku w knurowskiej kopalni Krzysztof Leśniowski oraz Jan Strachota - współtwórca lokalnych struktur "S" z 1980 roku, dziś emerytowany górnik.

Trzydniowy cykl imprez "Miasto Knurów - Przestrzeń Wolności" był wspólną inicjatywą Towarzystwa Miłośników Knurowa i Fundacji im. Stefana Batorego. Obejmował grę miejską dla młodzieży pod hasłem "Historia pewnej wolności", wystawę "Kopalnia strajkuje..." związaną tematycznie z pacyfikacją kopalni "Wujek" w 1981 roku oraz wykład na temat wydarzeń 1989 roku, w którym uczestniczyli m.in. słuchacze Uniwersytetu Trzeciego Wieku (UTW).

Zdaniem przewodniczącego Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" KWK "Knurów-Szczygłowice" Ruch "Knurów" Krzysztofa Leśniowskiego przebieg obchodów budzi poważne kontrowersje.

Związkowiec nie ma poważniejszych uwag odnośnie gry miejskiej czy wystawy na temat pacyfikacji "Wujka". - Z tego należy się nawet cieszyć, bo przy okazji rocznicy wyborów sprzed 25 lat młodzież mogła poznać dramatyczne zdarzenia, które w strategii komunistycznego reżimu generałów Jaruzelskiego i Kiszczaka miały doprowadzić Związek do upadku. Ale czy nie byłoby jeszcze lepiej, gdyby wystawę uzupełniono ekspozycją dotyczącą strajku górników z kopalni "Szczygłowice"? - zastanawia się. - Nie ma przecież problemu z dostępem do eksponatów związanych z tym legendarnym, bo opisywanym w ówczesnych mediach ogólnopolskich, wydarzeniem. Jednym z liderów strajku był wtedy Czesiek Sobierajski, który dysponuje obszernym archiwum zdjęć i dokumentów. Nikt się do niego nie zwrócił z propozycją upublicznienia dokumentacji, choć wystarczyło tylko zapytać. Taka wystawa uzupełniająca o wydarzeniach, które miały miejsce w Knurowie, miałaby dodatkowy walor edukacyjny, bo opowiadałaby o tym, jak tak zwana wielka historia odciskała się na życiu knurowian w przełomowych chwilach - argumentuje.

Prawdziwą irytację Leśniowskiego budzi natomiast wykład, zwłaszcza jednak to, że do dyskusji po wykładzie nie włączono przedstawicieli "S" i szeroko pojętych środowisk demokratycznej opozycji. Ani opiekująca się UTW pani Ewa Jurczyga, ani dyrektor Zespołu Szkół im. Ignacego Jana Paderewskiego w Knurowie pani Dorota Gumienny nie poinformowały nawet Związku o przygotowywanym przedsięwzięciu.

- Gdyby ściągnąć ludzi "S" sprzed 25 lat, zaprosić ich do debaty z młodzieżą, to by było coś pięknego. W zamian niemal dwóm tysiącom członków Związku z Knurowa - górnikom i nauczycielom - pokazano, że nie mają prawa do wspólnego świętowania tego, co ich związek zawodowy niegdyś wywalczył. Świętowali za to dawni działacze partyjni w asyście prezydenta miasta. Czy to jest normalne? - denerwuje się przewodniczący.

Zwraca też uwagę, że obydwie panie nie mają wiele wspólnego z wydarzeniami roku 1989.

Szef Związku w KWK "Knurów-Szczygłowice" Ruch "Knurów" sam postanowił zapytać panią dyrektor knurowskiego liceum, dlaczego do dyskusji nie zaproszono nikogo z "S". Uzyskana odpowiedź całkowicie go zaskoczyła. - Zdaniem pani dyrektor byłoby to robienie polityki. Zdaniem pani dyrektor dopuszczenie do wypowiedzi ludzi z różnych środowisk byłoby polityką. To czym, w takim razie, było zaproszenie do szkoły premiera Jerzego Buzka? - retorycznie pyta Leśniowski, przypominając nie tak dawną wizytę byłego przewodniczącego Parlamentu Europejskiego i prominentnego polityka Platformy Obywatelskiej.

Opinie Leśniowskiego podziela Jan Strachota, legendarny działacz knurowskiej "S", internowany w stanie wojennym, odznaczony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu "Polonia Restituta" za wybitne zasługi w działalności na rzecz przemian demokratycznych w Polsce.

- Wykorzystanie rocznicy do prowadzenia gry politycznej jest niedopuszczalne. A już całkowicie karygodna jest próba zafałszowania historii. Może organizatorzy myśleli, że w Knurowie nie ma uczestników wydarzeń z tamtych lat, więc będą mogli swobodnie tworzyć nową, PZPR-owską wersję historii, bez słowa o "Solidarności"? To ja im odpowiadam: nie będą mogli tak długo, jak długo będą żyć ludzie pamiętający tamte czasy - grzmi zaprawiony w bojach z komunistyczną bezpieką były więzień Zaborza.

Krzysztof Leśniowski zapewnia, że knurowska "S" nie pozostawi tej sprawy bez odpowiedzi. Ma nią być lokalny dodatek historyczny do lipcowego numeru miesięcznika Solidarność Górnicza.