Banner okolicznościowy

Duda: Obchody rocznicy wyborów '89 bez "S" karykaturą święta

Cze 04, 2014

- Oficjalne państwowe obchody 25 rocznicy 4 czerwca 1989 roku, bez formalnego współudziału Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarność", (...) stają się karykaturalne, pozbawione wewnętrznej siły ducha solidarności i wolności - napisał przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" Piotr Duda w liście otwartym do członków Związku. Lider największego związku zawodowego podkreślił, że częściowo wolne wybory sprzed 25 lat były zasługą całej "S", wszystkich jej członków, a nie liderów.

Duda ocenił, że tak jak największym zwycięstwem polskich robotników było powstanie w 1980 roku NSZZ "Solidarność", tak największym sukcesem tego związku zawodowego było doprowadzenie do wyborów z 4 czerwca 1989 roku. - Do rozmów przy okrągłym stole i pierwszych częściowo wolnych wyborów doszło dzięki fali strajków w 1988 roku, prowadzonych przez organizacje zakładowe Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarność". Do rozmów i wyborów przystąpił nie Lech Wałęsa i Komitet Obywatelski, ale Niezależny Samorządny Związek Zawodowy "Solidarność", ze swoim przewodniczącym na czele. Powołanie w grudniu 1988 roku Komitetu, którego nazwa brzmiała Komitet Obywatelski przy przewodniczącym NSZZ "Solidarność", choć formalnie niezależny, był w istocie jedynie formą organizacyjną, swoistym narzędziem Związku, bez którego Komitet nie miał racji bytu - stwierdził w liście.

 

"Solidarność" jest jedna

Przewodniczący po raz kolejny przypomniał, że NSZZ "Solidarność" od samego początku był związkiem zawodowym, choć w różnych momentach musiał wypełniać funkcje dodatkowe, takie jak ruch społeczny, konspiracja, komitet wyborczy czy demokratyczna opozycja. Podstawowym zadaniem "S" zawsze była jednak obrona praw pracowniczych i nikt nie mógł zostać jej członkiem inaczej niż poprzez przynależność do zakładowej lub międzyzakładowej organizacji "S". Nikt też nie mógł być we władzach "Solidarności", jeśli nie przeszedł obowiązującej po dziś dzień wewnątrzzwiązkowej demokratycznej procedury wyborczej, od szczebla zakładowego, poprzez regionalny, aż do krajowego.

Piotr Duda sprzeciwił się stosowaniu podziału na pierwszą i drugą "Solidarność". Jego zdaniem, jest on nie tylko sprzeczny z faktami, ale i nielogiczny. - Związek nasz od swojego powstania nigdy nie przerwał działalności, nawet po wprowadzeniu stanu wojennego, przez wiele lat trwając w konspiracji. W przeciwnym razie, za kpinę należałoby uznać słowa ówczesnego przewodniczącego Lecha Wałęsy, które wygłosił w 1984 roku przy grobie zamordowanego, błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki: "Solidarność" żyje, bo ty oddałeś za nią życie". Jeśli była pierwsza i druga, to należałoby uznać, że Jaruzelski pokonał "Solidarność", a to jest oczywistą historyczną bzdurą - uzasadnił swoją opinię, przypominając jednocześnie, że dzisiejsi członkowie NSZZ "Solidarność" są nimi często nieprzerwanie od początku istnienia Związku. - Oni nigdy nie byli w dwóch "Solidarnościach". Jeśli już, to inni ją opuszczali, zdradzali czy zaprzedali swoje legitymacje w imię własnego interesu - dodał.

Na koniec wskazał, że dzisiaj, 25 lat po odzyskaniu wolności, nadal szykanuje się i wyrzuca ludzi z pracy za działalność związkową, co należy uznać za ponury "chichot historii".

 

Od pracowniczych protestów do historycznych wyborów

4 czerwca 1989 roku, zgodnie z ustaleniami przyjętymi w wyniku obrad Okrągłego Stołu, odbyła się pierwsza tura częściowo wolnych wyborów parlamentarnych. Były one pośrednim skutkiem zorganizowanych przez zdelegalizowaną "Solidarność" strajków pracowników kopalń węgla kamiennego (głównie z Jastrzębia-Zdroju i okolic), hut (Kraków, Stalowa Wola), stoczni i komunikacji miejskiej, do których doszło wiosną i latem 1988 roku. W ich następstwie rządzący zgodzili się na rozmowy z udziałem opozycji solidarnościowej oraz pełniących rolę obserwatorów duchownych Kościoła rzymskokatolickiego i Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce.

Wśród wypracowanych uzgodnień znalazł się punkt przewidujący przeprowadzenie wyborów do Sejmu i reaktywowanego Senatu, przy czym wybory do 100-osobowego Senatu miały być całkowicie wolne, zaś wybory do 460-osobowego Sejmu - częściowo wolne (161 mandatów z całkowicie wolnego wyboru, pozostałych 299 mandatów odgórnie zagwarantowano ugrupowaniom związanym z dotychczasową władzą, w tym przedstawicielom Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej).

 

"S"enat

Głosowano w dwóch turach: 4 i 18 czerwca. Frekwencja wyniosła odpowiednio: 62 i 25 procent.

Konsekwencją głosowania był wybór 460 posłów - 173 z Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, 161 z Komitetu Obywatelskiego "Solidarność", 76 ze Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego, 27 ze Stronnictwa Demokratycznego, 10 ze Stowarzyszenia "Pax", 8 z Unii Chrześcijańsko-Społecznej i 5 z Polskiego Związku Katolicko-Społecznego.

Wybory do Senatu zakończyły się natomiast absolutnym triumfem "Solidarności": 99 wybranych senatorów reprezentowało "S", a jedyny senator spoza "Solidarności" startował jako niezależny. Do Senatu nie dostał się nikt z ugrupowań reprezentujących ówczesną władzę.

Gwoli uzupełnienia, pierwsze w powojennej Polsce całkowicie wolne wybory parlamentarne odbyły się dwa lata później, 27 października 1991 roku.