Banner okolicznościowy

Projekt Unii Energetycznej bez szans na realizację?

Maj 20, 2014

Obawy przed potencjalnym zagrożeniem ciągłości dostaw rosyjskiego gazu do Unii Europejskiej (UE) i przedstawiony przez premiera Donalda Tuska projekt stworzenia Europejskiej Unii Energetycznej - te tematy zdominowały majowe zebranie obradującej w Brukseli Sektorowej Komisji Dialogu Społecznego w Przemyśle Wydobywczym z udziałem przedstawicieli Polski, w tym Krzysztofa Leśniowskiego reprezentującego Sekcję Krajową Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ "Solidarność".

Miesiąc temu reprezentujący Polskę związkowcy zostali poproszeni o przygotowanie analizy projektu Europejskiej Unii Energetycznej.

Przypomnijmy, że premier zaproponował sześć wymiarów Unii, których wdrożenie zapewniłoby państwom członkowskim UE znacząco większe bezpieczeństwo energetyczne:
- stworzenie skutecznego mechanizmu solidarności gazowej na wypadek kryzysów dostaw,
- zwiększenie finansowania budowy ze środków Unii Europejskiej infrastruktury zapewniającej solidarność energetyczną, szczególnie na wschodzie UE (nawet do 75 procent wartości projektów),
- wspólne zakupy energii,
- rehabilitację węgla jako źródła energii,
- wydobywanie gazu łupkowego,
- radykalną dywersyfikację dostaw gazu do UE.

W przedstawionej analizie przedstawiciele Polski wskazali, że projekt przedstawiony przez premiera jest cenną ideą. Podstawowym problemem pozostaje jednak praktyczna realizacja jego poszczególnych punktów, a ściślej - brak takiej możliwości przy obecnej polityce państw członkowskich UE oraz Unii jako całości. Zbudowanie solidarności gazowej jest - według nich - mało prawdopodobne, na co wskazuje budowa rurociągu Nord Stream z Rosji do Niemiec z pominięciem państw Europy Środkowo-Wschodniej przy jednoczesnym zakazie dostarczania nadwyżek gazu przez europejskich importerów gazu rosyjskiego np. Ukrainie.

Podkreślono, że budowa połączeń transgranicznych, które umożliwiłyby przekazywanie energii z jednych państw członkowskich do drugich, byłoby z kolei niekorzystne dla krajów posiadających przestarzałe elektrownie, bo dałoby możliwość importu taniej energii wytwarzanej przez znacząco dotowanych producentów z bogatszych państw UE. - W wyniku realizacji takiego postulatu musi nastąpić spadek rentowności węgla powodujący zahamowanie inwestycji w nowe elektrownie w krajach posiadających własne zasoby tego nośnika. Sytuacja taka chociaż korzystna dla krajów dysponujących nadmiarem energii będzie czynnikiem zagrażającym bezpieczeństwu energetycznemu importerów oraz całej UE - czytamy w raporcie podsumowującym projekt Unii Energetycznej. Zwrócono też uwagę, że coraz większe uzależnianie się od zewnętrznych źródeł wytwarzania energii utrudni bilansowanie systemów krajowych, zwiększając ich wrażliwość na zjawisko tzw. blackoutu (przerw w dostawie energii).

Realizację najbardziej znanego punktu projektu, w myśl którego Unia dokonywałaby wspólnych zakupów nośników energii, uniemożliwia natomiast fakt, iż większość umów na dostawy gazu negocjują przedsiębiorstwa energetyczne, a nie rządy.

W podsumowaniu dokumentu związkowcy po raz kolejny zaznaczyli, że wobec niewielkich szans na realizację projektu przedstawionego przez premiera Tuska, priorytetem dla Polski powinno być dążenie do wstrzymania realizacji obecnej polityki klimatycznej Unii Europejskiej i zastąpienia jej politykami krajowymi.

Po przedstawieniu raportu przeprowadzono dyskusję. - Przedstawiciele Hiszpanii posunęli się nawet dalej niż my i otwarcie stwierdzili, że Komisja Europejska to "ekipa bankowo-korupcyjna" - relacjonuje Krzysztof Leśniowski. - A ja bym chciał zwrócić uwagę na inny czynnik. Myślę o byłych politykach, takich jak kanclerz Niemiec Gerhard Schröder czy premier Finlandii Paavo Lipponen. Oni znakomicie zabezpieczyli swoje własne interesy i posiadając stosowną wiedzę oraz kontakty, zostali zatrudnieni przez zależne od Rosji spółki nie po to przecież, by dbać o interes Unii Europejskiej czy nawet swoich krajów. Teraz mamy skandal z naszym politykiem, byłym prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim, "dorabiającym" sobie w firmie ministra z ekipy obalonego przywódcy Ukrainy Wiktora Janukowycza, a w swoim czasie lobbującym na rzecz spółki Acron, rosyjskiego producenta nawozów, który próbował przejąć kontrolę nad Zakładami Azotowymi w Tarnowie-Mościcach. Nie dość zatem, że musimy się zmagać z Rosją jako taką, to wewnątrz Unii działa prorosyjska "piąta kolumna" złożona z polityków niby europejskich. Fakt ten z pewnością nie ułatwia tworzenia solidarności energetycznej między państwami stanowiącymi podobno "jedną wielką rodzinę" - dodaje.

Przedstawiciel "S" wskazuje, że UE już dawno odcięła się od swoich korzeni. Przestała być ponadnarodową organizacją gospodarczą mającą gwarantować pokój na kontynencie w oparciu o rozwój na bazie przemysłu węglowego i stalowego (taką organizacją był pierwowzór UE - utworzona w 1952 roku Europejska Wspólnota Węgla i Stali). Zdaniem Leśniowskiego współczesna Unia Europejska jest przede wszystkim środkiem nacisku krajów zamożniejszych na mniej zamożne pod szczytnymi hasłami integracji.

Ale są i pozytywy.

- Po tylu latach i tylu sporach w ramach Sektorowej Komisji Dialogu Społecznego wyraźnie widać, że koledzy z innych krajów dostrzegają zagrożenia płynące z nadmiernego uzależniania się od jednego dostawcy energii czy ze sztucznego wspierania drogich rozwiązań energetycznych kosztem węgla, co musi przełożyć się na likwidację tysięcy miejsc pracy. To jest połowa sukcesu. Pełny sukces będzie wtedy, gdy gremia zarządzające Unią Europejską zaczynają myśleć o interesie kilkuset milionów mieszkańców kontynentu, a nie własnych kieszeniach - mówi Leśniowski. - Mamy szansę, by choć częściowo ich do tego zmusić. 25 maja powinniśmy, jako mieszkańcy Śląska, wybrać takich ludzi do Parlamentu Europejskiego, którzy cokolwiek wiedzą na temat przemysłu wydobywczego i będą węgiel wspierać, zamiast bawić się nie mającymi najmniejszego znaczenia dla 99 procent społeczeństwa kwestiami typu ideologia gender. Od tego z pewnością nikomu nie przybędzie, za to wywołany nieodpowiedzialną polityką upadek sektora wydobywczego doprowadzi do gigantycznego bezrobocia i tragedii setek tysięcy ludzi - podsumowuje związkowiec.