Lider największego związku zawodowego działającego w polskim górnictwie podkreślił, że rozmowy zaplanowane na najbliższy miesiąc muszą się zakończyć przyjęciem konkretnych rozwiązań, które będą zbieżne z postulatami zgłoszonymi przez stronę społeczną. - Tym razem na pewno nie będzie tak, że będziemy się zgadzać na przeciąganie dyskusji w nieskończoność. Albo problemy branży zostaną rozwiązane możliwie szybko, albo wrócimy do planowanych wcześniej form nacisku na rząd - zapowiedział.
Zaznaczył też, że ustalony dzisiaj termin protestu wcale nie jest ostateczny. - 16 maja spotykamy się z premierem i to będzie takie pokerowe "sprawdzam". Jeśli się okaże, że "szczyt węglowy" był tylko rozdmuchaną medialnie polityczną zagrywką przedwyborczą, wprowadzimy zmiany do scenariusza działań. Wtedy górnicy pojawią się w Warszawie o wiele szybciej - dodał.
Zamiast manifestacji, 19 maja związkowcy zorganizują masówki informacyjne dla załóg. W ich trakcie będą informować pracowników kopalń o efektach dotychczasowych rozmów ze stroną rządową i przyczynach przesunięcia terminu manifestacji.