Banner okolicznościowy

Emerytury: Górnicze związki przeciwne rządowym planom

Sty 23, 2013

Liderzy dwunastu górniczych organizacji związkowych uzgodnili wspólne stanowisko w sprawie rządowej próby ograniczenia liczby stanowisk zaliczanych do "pracy pod ziemią" i pozbawienia pozostałych zatrudnionych pod ziemią obecnych uprawnień emerytalnych. Sprzeciwiając się temu pomysłowi, związkowcy zwrócili uwagę, że "pracę górniczą" definiują już stosowne ustawy.

Zgodnie z zapowiedziami przedstawicieli rządu premiera Donalda Tuska, prawo do wcześniejszego przejścia na emeryturę zachować powinni "pracujący bezpośrednio przy wydobyciu". Takie też mają być założenia przygotowywanego projektu reformy, o czym kilkakrotnie wspominał m.in. minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz.

Odpowiadając na pismo sprzed dwóch tygodni, w którym Ministerstwo Gospodarki poprosiło o wskazanie stanowisk uważanych za "pracę górniczą pod ziemią", związkowcy stwierdzili, że nie widzą konieczności ograniczania liczby takich stanowisk. Ich zdaniem zapisy znacznie ograniczające liczbę osób uprawnionych do skorzystania z wcześniejszej emerytury już wprowadzono - w roku 2005. - Zlikwidowano okresy zaliczane do pracy górniczej i większość okresów równorzędnych z pracą górniczą, czego skutkiem jest znaczne zmniejszenie ilości osób, które mogą nabyć prawo do emerytury górniczej. Swoje wcześniejsze uprawnienia utracili m.in. pracownicy zakładów przeróbki mechanicznej węgla, zakładowi społeczni inspektorzy pracy oraz pracownicy oddelegowani do pełnienia funkcji związkowych z wyboru, którzy wcześniej wykonywali pracę górniczą pod ziemią. Ponadto wydłużył się okres pracy dla pracowników honorowo oddających krew, przebywających na świadczeniach chorobowych i wypadkowych - czytamy w dokumencie przesłanym na ręce dyrektora Departamentu Górnictwa Macieja Kaliskiego.

W dalszej części pisma związkowcy postulują, by przywrócić wymienionym kategoriom osób uprawnienia posiadane przed 2005 rokiem. Chodzi o to, by obejmujący określone funkcje, np. społecznego inspektora pracy, nie tracili prawa do emerytury górniczej. Obecnie tak się dzieje, co - zdaniem związkowych liderów - powoduje, że pracownicy wykonujący pracę górniczą nie są należycie reprezentowani w organach związków zawodowych, ani też w strukturach społecznej inspekcji pracy, a to przekłada się na poziom bezpieczeństwa w zakładach górniczych.

O tym, że wydzielenie "pracujących przy wydobyciu" spośród wszystkich pracujących pod ziemią jest niemożliwe, wielokrotnie przekonywali przedstawiciele różnych środowisk górniczych.

- Tej reformy nie da się wprowadzić, bo żaden pracownik dołowy nie pracuje zawsze i przez cały czas na jednym tylko stanowisku. Ludzie migrują, zmieniają oddziały i nie zależy to od ich widzimisię, a od nieprzewidywalności sytuacji pod ziemią, np. rozmaitych zdarzeń o charakterze geologicznym oraz decyzji pracodawcy, wynikających z bieżących potrzeb - mówił pod koniec października, w odpowiedzi na pierwsze sygnały dotyczące szczegółów przygotowywanej reformy, przewodniczący górniczej "Solidarności" Jarosław Grzesik.

Szef Sekretariatu Górnictwa i Energetyki NSZZ "Solidarność" Kazimierz Grajcarek przypominał, że wprowadzenie wcześniejszego wieku emerytalnego dla pracujących pod ziemią nie było efektem realizacji związkowych postulatów, a badań naukowych na temat wytrzymałości ludzkiego organizmu w skrajnie trudnych warunkach. - Chodzi o to, że organizm 45-letniego mężczyzny pracującego 8-10 godzin dziennie, bez dostępu do światła dziennego, po 25 latach przestaje się regenerować. Przebywanie w określonym środowisku, w tym przypadku - pod ziemią, ma negatywny wypływ na kościec. Tak orzekli naukowcy i stąd się właśnie wzięły górnicze uprawnienia emerytalne. Krótszy okres pracy nie wynika zatem z charakteru pracy czy wysiłku jako takiego, a ze środowiska pracy - zwracał uwagę w wypowiedzi udzielonej mediom na początku listopada.

Treść ministerialnego pisma skierowanego do związkowców i związkową odpowiedź publikujemy w postaci plików PDF.