* * *
Choć wszelkie zestawienia statystyczne i publikowane co kwartał wyniki spółek węglowych wskazują, że kondycja górnictwa w Polsce jest stosunkowo niezła, wciąż pozostają sprawy, których nawet dzisiaj - w dobie koniunktury i sprzyjającego górnictwu układu politycznego - za nic w świecie nie da się załatwić.
Do takich spraw należy poruszana już tutaj przeze mnie nie raz i nie dwa kwestia rekompensat za prawo do bezpłatnego węgla dla tych, którzy je niegdyś - bez swojej winy - utracili. Rekompensując środowisku górniczemu to, co zostało mu odebrane przez zarządy spółek węglowych za rządów koalicji PO-PSL, ekipa PiS wprowadziła zupełnie nowe, równie niesprawiedliwe podziały.
Rządzący z podziwu godnym uporem odmawiają jakiejkolwiek rekompensaty relatywnie niewielkiej grupie około 20 tysięcy osób, choć wypłacili ją 235 tysiącom osób znajdujących się w identycznej sytuacji. Prawa do otrzymania świadczenia nie mają między innymi wdowy i sieroty po czynnych pracownikach kopalń - na przykład po górnikach, którzy zginęli pod ziemią, w trakcie wykonywania pracy. Stworzono tutaj poniekąd kolejny podział, tym razem wśród wdów i sierot: ci, których mężowie i ojcowie dożyli emerytury mają szczęście i na 10 tysięcy złotych mogą liczyć, a ci, którym niegdyś było dane przeżyć tragedię i dramat związany z utratą bliskiej osoby, zostali "na lodzie".
Cały czas zastanawia mnie, dlaczego pomysłodawcy ustawy o rekompensatach nie rozwiązali tej kwestii kompleksowo? Nie trzeba być Machiavellim, by przewidzieć, że tak kontrowersyjną sprawę, w której część ludzi potraktowano niesprawiedliwie, błyskawicznie wykorzysta opozycja, co - per saldo - zadziała na niekorzyść rządzących. Wypadałoby wreszcie znaleźć rozwiązanie prawne pozwalające wypłacić rekompensatę wszystkim poszkodowanym i to jak najszybciej, bo wbrew temu, co chcieliby sądzić oderwani od rzeczywistości politycy, wcale nie jest tak, że jak się o problemie nie mówi w telewizji, to problemu nie ma. Ten problem jest i będzie, dopóki nie zostanie rozwiązany. Związkowcy mówią o nim od dawna.
Na razie mamy niedokończony proces, jawną niesprawiedliwość, a w przypadku 5 tysięcy wdów i sierot po zmarłych górnikach - zwyczajny wstyd.
Jarosław Grzesik